Rozdział 11

200 11 7
                                    

Liam


Leżałem na podłodze i zamiast szkicować niedokończony ogród patrzyłem na twarz Zayn'a, który trzymał w buzi kilka kolorów kredek i wpatrywał się w zaprojektowaną na kartce bluzę, której środek był ciągle pusty.

- Czym chcesz zapełnić tę pustkę? – spytałem.

- Zastanawiam się – odpowiedział. – Bluza jest czarna, więc pomyślałem, że jej środek zapełnię postacią z mojej ulubionej bajki królikiem Bugs'em.

- Też go lubię. Co jest doktorku? – spytałem żartobliwie tak jak w bajce królik. – Może miniaturka Batman'a?

- A może coś prostego – rzekł. – Myślałem o kratce w kolorach bieli, czerni i czerwieni. Damy ją trochę taką pochyłą. Może tak jakby ta kratka była podłożem i coś z niej miało za chwilę spać, bo to nie ...

- Udźwignie ciężaru – wtrąciłem, a Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się z tak wielką wymalowaną na twarzy pasją, że odwzajemniłem gest. Malik skinął głową i zaczął brać się do roboty. – Pójdę zrobić nam coś do jedzenia – oznajmiłem, a on zerknął na moją postać ciągle posiadając na twarzy ten szczery uśmiech.

Położyłem na szklanym stoliku dwa talerze z dużymi kanapkami oraz dwie ciepłe herbaty, z których unosiła się ciągle para. Popatrzyłem w stronę Zayn'a, który ciągle idealnie zamalowywał puste cienkie białe prostokąciki czerwoną kredką.

- Zrób sobie przerwę – rzekłem, a on uniósł głowę i wygiął lewy kącik ust, zmarszczył czoło, następnie brwi, trochę pokręcił noskiem. – Zayn za długo nad tym siedzisz.

- Nie prawda. Ile robiłeś kanapki?

- Godzinę – odpowiedziałem.

- Tak długo! – podniósł głos. Był zdziwiony.

- Szukałem odpowiednich składników, naszykowałem talerze i kubki, poszukałem herbaty i posprzątałem w kuchni po sobie, a na koniec wstawiłem wodę. Cierpliwie czekałem, a między czasie spoglądałem na ciebie, jaki jesteś pochłonięty swoją pracą – powiedziałem, a on uśmiechnął się do mnie. Następnie wstał z podłogi i usiadł obok mnie na kanapie. – Smacznego.

- Dziękuję. I tobie życzę smacznego. – Upił łyk herbaty, zsunął się z kanapy zabierając poduszkę i rzucił ją pod nogi. Usiadł i sięgnął po kanapkę. Ugryzł, a po chwili zaczął wymieniać: – Ketchup, majonez, sałata, ale polana czymś jest trochę mokra i pomidor, ogórek, cebulka, jajeczko i chyba wyczuwam dodatkowy smak w postaci małych kawałków szyneczki. I ser!

- Zgadłeś chłopczyku – oznajmiłem. – Tu jest wszystko, co zaraz straciłoby ważność. Musisz zrobić jutro zakupy w sklepie spożywczym.

- Pójdziesz ze mną, a w nagrodę za dzisiejszą opiekę to ja jutro się zaopiekuje twoimi kubkami smakowymi – rzekł, a ja skinąłem głową.

Po skończonym posiłku Zayn usiadł spowrotem na kanapie i przysunął się do mnie. Oparł głowę o moje ramię, a ja starałem się trzymać w dłoniach kubek, który był coraz mniej ciepły.

- Dziś poczułem się jakbyśmy byli parą – powiedziałem nie patrząc na niego, ale w kubek, na którego dnie znajdowały się fusy. – Znamy się kilka tygodni, a ja zdążyłem w tym czasie złamać wszystkie swoje zasady dotyczące związków. Nie spieszyć się, nie uprawiać za szybko seksu, a pocałunek na pierwszej randce jest niestosowny i poza tym poruszanie się po mieszkaniu nowo poznanej osoby jak po swoim to chyba tempo szybsze niż spadającej gwiazdy.

- Nie przeszkadza mi to. Poza tym sam jestem zaskoczony swoim zachowaniem. Nie będę się wypierał, że nie miałem żadnych przelotnych romansów, a nawet zdarzył się związek, który był dość długi. Chcę powiedzieć, że nam wydaje się to za szybko, ale to się toczy własnym i nieprzemyślanym torem, bo odnaleźliśmy to, co ważne w życiu miłość. Tylko to się liczy – rzekł. – Tylko ty się dla mnie liczysz – oznajmił i pocałował mnie w usta. Odsunął się i wpatrując się we mnie wymamrotał: - Zostaniesz na noc, proszę.

- Nie masz mnie jeszcze dość? – spytałem.

- Nigdy nie będę miał ciebie dość, wystarczająco dość. Nigdy mnie nie znudzisz, bo uwielbiam twój spokój i jak twoja cisza wpływa przyjemnie na mnie. Przede wszystkim nigdy nie odejdę od ciebie, bo oddycham już tylko twoim powietrzem i...

Zbliżyłem się do niego i powoli dotknąłem jego warg. Złączyłem nasze usta w pocałunku. Jego wargi były słodkie, takie przyjemnie w pieszczocie. Zatraciliśmy się w pocałunku. Po chwili dotykania, bliskości minimalnie odsunąłem nasze usta i zacząłem wargami błądzić po jego powierzchni. Zayn przejął inicjatywę i ponownie połączył nasze usta, wsunął język, nasze mokre narządy zaczęły zabawę w dominacje. Nikt się nie poddawał, a jedynie mocniej, intensywniej pogłębialiśmy pożądliwy pocałunek. W końcu brakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie. Zaczerpnęliśmy powietrza. Patrzyłem w jego brązowe oczy, a on rozanielony zagłębił się w głębi mojego jasnobrązowego spojrzenia, które niedawno porównał do wszystkiego miodu, piwa, bursztynu, kory drzew, brunatnej ziemi, na której rozkwita czerwona róża. Patrząc w jego oczy ujrzałem iskierki szczęścia.

- Wiesz łatwo pomylić fizyczną fascynację z prawdziwą więzią – powiedziałem. – Jednak, kiedy całuje cię w policzek, a ty odwzajemniasz gest składając swoimi ustami na moim jednym, a następnie drugim policzku, wiem, że zaczynamy trochę z zamkniętymi oczami szukać po omacku drogi do ust. Szukamy tego, co istotne bliskości. – Zamilkłem, a Zayn wtulił się we mnie. Objąłem go. – Odróżniłem romans, przygodę i wiem, że znalazłem to, co ty prawdziwą więź dzięki pocałunkowi, który ma duże znaczenie w miłości. Dziękuję ci za to, że pokochałeś moją duszę, spokój i usta, w które z taką pasją się wpatrujesz, a dopiero potem zająłeś się moim ciałem.

- Kocham cię, Liam – rzekł.

- Wiem – szepnąłem i pocałowałem go w głowę.


      Obudziłem się rano i złapałem się na tym, że już kolejny dzień zaczynam budząc się przy tobie. To takie przyjemne uczucie. Odwracam się i mogę zobaczyć jego spokojną twarz, zamknięte szczelnie oczy, długie rzęsy układające się na skórze i minimalnie rozchylone usta, które w puszczają powietrze. Odkryta pościel odsłania jego naga klatkę piersiową, która unosi się subtelnie w górę i opada w dół, jego tatuaże na skórze wyglądają jak malunek pełen historii umieszczony na idealnym płótnie.

Powoli otwierał oczy.

- Dzień dobry – wymamrotał zaspany.

- Dzień dobry. Mówiłem, że oglądanie do tak późna Batman'a nie przyniesie nic dobrego. Teraz wyglądasz na zmęczonego – rzekłem. – A dziś masz sesję.

- Nawet nie wiesz jak bardzo czuję się wypoczęty – oznajmił. – Poza tym zaraz zrobię mocną herbatę, dobre śniadanie i po wszystkim prysznic w twoim towarzystwie.

Uśmiechnąłem się, a on sięgnął do moich ust. Pocałowaliśmy się, a kiedy odsunął się ode mnie i spojrzeliśmy na nasze twarze roześmialiśmy się. A ta melodia rozeszła się po sypialni, a potem kolejno po pomieszczeniach.


Tylko Ty   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz