Rozdział 19

135 14 7
                                    

Zayn

Stałem pod drzwiami podsłuchując słów, które wypowiadały moja matka i kobieta, z którą będę miał dziecko. A następnie znalazłem się w środku pokoju. Liam nawet nie musiał się odwrócić, aby wiedzieć, że jestem tuż za nim. Że stoję pod ścianą i zsuwam się powoli w dół, aby wygodnie na ile to możliwe usiąść na podłodze. Oparłem tył głowy o chłodną ścianę i poczułem jak przez uchylone okna do pomieszczenia wpada wiatr prześlizguje się między nami wywołując lodowatą pieszczotę na skórze. Kiedy znika zaczynam czuć w głowie narastające słowa matki, ojca, Sam'a, Amelii i ciągle mam pojawiające i znikające sceny, w których jedynie Liam potrafi wywoływać uśmiech na mojej twarzy.

- Amelia spodziewa się mojego dziecka – wydusiłem. Mój wzrok utkwił w suficie. – Wiesz wydaje mi się, że mógłbym to ciągnąć trochę dłużej, ale nie powinienem, prawda? – spytałem potrzebując jego potwierdzenia. Słyszałem jedynie jego ciche potrzeby zaczerpnięcia powietrza. W końcu spojrzałem na Liam'a, który smutnym wzrokiem wpatrywał się we mnie. – Amelia ma trochę racji nie znasz mnie. – Odwróciłem wzrok od niego i popatrzyłem w stronę lustra, które uchwyciło jego postać. Wpatrywał się we mnie zbyt intensywnie. Byłem tchórzem, bo stać mnie było jedynie, aby spoglądać na jego odbicie, które oddalało się ode mnie za miast przybliżać. – To była zabawa. Gra, w której świetnie się odnalazłem, bo ty pozwalałeś mi pochłonąć doszczętnie twoją słabą postać. Nikt nigdy nie pozwolił mi na tyle, co ty, dlatego nie musze czuć się winny, że cię zdobyłem, zbudowałem sobie w tobie królestwo i rządziłem tobą wedle swojego widzimisie. Na wszystko mi pozwoliłeś, bo jesteś nikim, nie masz szacunku i godności, nie masz odrobiny władzy w swoich rękach. Jesteś pospolity, zwyczajny, a tak naprawdę nikt cię nie chce, więc powinieneś czuć się zaszczycony, że chciałem się tobą zabawić i dzięki mnie miałeś swoje pięć minut sławy. – Zamknąłem oczy i przełknąłem ślinę, zacisnąłem mocno szczęki. – Teraz chwilę tu posiedzę, bo za moment mam kolejną sesję, a ty powinieneś iść gdzieś popłakać, schować się w swojej skorupie. Ale za nim wyjdziesz okaże ci serce i. – Zamilkłem. – Powodzenia Liam – wydusiłem.

- Powodzenia? – spytał patrząc na mnie. Widziałem jego oczy wbijające się w moją postać. Bezmyślnie chciałem spojrzeć na jego twarz i skupić całą swoją uwagę na jego ustach, które zawsze będą należeć do mnie. Stchórzyłem i utkwiłem spojrzeniem w lustro, które nadal trzymało dla mnie jego postać. – Zayn?

- Powodzenia – wymamrotałem. – Chciałbym abyś się jeszcze kiedyś zakochał. Zakochaj się. Nawet pokochaj i bądź kochany moja ulubiona pluszowa zabawko.

- Zayn – szepnął moje imię, a ja poczułem w jego głosie ból.

- No weź w końcu wyjdź! – podniosłem głos.

Po chwili odbicie w lustrze zniknęło.

- Dobrze zrobiłeś Malik. – Znajomy głos pojawił się w pomieszczeniu. Sam usiadł obok mnie. – Naprawdę dobrze.

- Może powtarzaj mi to ciągle, a w końcu uwierzę – oznajmiłem.

- Dobrze zrobiłeś – rzekł.

Uroniłem łzę zamykając szczelnie powieki i prosząc, abym rozpłakał się dopiero w swoim szczelnie zamkniętym świecie, gdzie nikt nie zobaczy mojego bólu. Ta łza, która teraz spływa po policzku, ta samotna jedyna łza ma więcej żalu niż tysiące następnych przeze mnie przepłakanych nocy, w których będę czuł rozrywający mnie ból od środka, od zewnątrz, od każdej strony, w której będę czuł obecność mojego ukochanego.


####  ###  ###  ###

Liam


Pijany leżałem w kącie znajomego pokoju. Harry przygarnął mnie. Patrzyłem na białe ściany, na które rzucał prze otwarte okna mocny blask księżyca. Wyciągnąłem dłoń tak bezmyślnie w górę jakbym chciał uchwycić... twoją twarz. Czuję jakbyś tu był, a nie ma cię to tylko moja pijana wyobraźnia cie potrzebuje.

- Jesteśmy czymś więcej od początku to wiedziałem. Poza tobą nic nie istnieje. Zayn, chciałbym należeć do ciebie – szepnąłem dotykając dłonią jego policzka. Wtulał twarz w moją wewnętrzną powierzchnie dłoni, jakby potrzebował już na zawsze tego dotyku.

- Zdradził go. Zostawił, porzucił, a raczej nie zawaham się użyć tego słowa wykorzystał Liam'a, a ty jeszcze chcesz iść do niego i z nim porozmawiać! – Słyszałem jak Harry krzyczał na Louis'a.

- Jesteś dla mnie najważniejszy Liam – powiedział i dotknął moich ust.

Poruszył się tak, aby znaleźć się wygodnie tuż nade mną, odetchnął, a następnie pocałował mnie mocno, z tęsknotą, z potrzebą, z pasją, jakbyśmy nie całowali się od wieków. Namiętność, jaką czułem w tym pocałunku była obezwładniająca moje ciało. Poddałem się mu. Przesunął się i naparł na mnie, wydając niski gardłowy jęk, który wywołał podniecenie. Poczułem, że potrzebuję go. Przesunąłem dłońmi po jego plecach, zacisnąłem palce na każdej części jego pleców, które drżały od mojego intensywnego dotyku. Ściągnąłem z niego koszulkę i przyglądałem się jego delikatnie wyrzeźbionemu ciału, idealnym zarysom, tatuażom, które ozdabiały jego skórę. Pocałowałem jego klatkę piersiową, zjechałem wargami niżej, a on zawisnął nade mną, a następnie opadł na moje ciało zsuwając się w górę i w dół po moim ciele niczym subtelny trzepot skrzydeł podnoszącego się do lotu ptaszka, który było gotowy wejść do raju. Zayn jęknął. Potem spojrzał w moje oczy i już nie spuszczał ich z pola widzenia, a ja dłońmi wędrowałem wszędzie, byłem na jego szyi, ramionach, piersiach, talii, udach, podbrzuszu. Westchnąłem, gdy czułem jak wije się po moje skórze, łączy nas, splata nasze dłonie. Było cudownie czuć jego oddanie, a myśl, że bardzo mnie pragnie, tylko sprawiała, że moje uczucia wypełniały mnie w przyjemnym uniesieniu.


     Zabrałem dłoń z tej pustej przestrzeni. Nawet blask księżyca zniknął. Opadłem na podłogę głowa wylądowała na poduszce, a ciało poczuło miękki materac i dłoń uchwyciła koc leżący gdzieś niedaleko.

- Liam zrobiłem ci herbatę – powiedział Harry wchodząc do pokoju.

- Nigdy nie ufaj ludziom, którzy mówią, że jesteś ich jedynym oddech i życiem, a i mówią, że kochają cię. Jeśli to mówią są hipokrytami, knują coś za twoimi plecami, a najgorsze chcą się zabawić twoimi uczuciami. Z resztą pewnie są tak zachłanni. – Zamilkłem.

Zabrałem przedmiot z rąk Hazzy i miałem ochotę napić się, chociaż łyk ciepłej herbaty, ale z całej siły wyrzuciłem kubek w stronę ściany. Przedmiot się rozbił, a herbata znajdująca się w środku spłynęła po ścianie tworząc maź.

- Liam.

- Przejdzie mi Harry. Przejdzie – wybełkotałem. – Tylko smutno mi, że wszystko i wszyscy mogą nas zdradzić, a my nigdy nie będziemy wystarczająco na to gotowi. Nie będziemy wystarczająco gotowi nawet wtedy, gdy nasze własne serce nas zdradzi – oznajmiłem.


Tylko Ty   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz