Rozdział 30

116 13 11
                                    

Zayn

Siedziałem i przeglądałem rodzinny album. Potem sięgnąłem po moją ulubioną książkę ciągle leżącą w tym samym miejscu. Zacząłem ją przeglądać. Między kartkami leżały zdjęcia zrobione polaroidem, na których jestem w bezpiecznych objęciach Liam'a. Uśmiechnąłem się, ale czułem jak w moim spojrzeniu kłębią się łzy, którymi chciałoby serce i dusza oczyścić się z bólu, żalu i smutku. Czułem narastającą za nim tęsknotę, potrzebę bycia przy nim oraz patrzenia na niego.

- Witaj synku. - Ten bliski mi człowiek usiadł na kanapie i spojrzał się na mnie. – Chciałeś, abym przyjechała. Wszystko w porządku? – spytała mama.

- Co mu zrobiłaś?

- Wiem, że przychodził do mnie, a ty i ona nie pozwalaliście mu na spotkania ze mną. Ile razy przychodził, a ty odprawiałaś go z kwitkiem? Ile?

- Rozmawiałeś z Liam'em? – spytała z niepokojem.

- Nie – odpowiedziałem. – On nie chce ze mną szczerze porozmawiać. – Mama opuściła głowę. – Kiedy widziałem się z nim ostatni raz tyle mu nakłamałem. Po raz pierwszy chciałem dać komuś prawo do miłości. Miałem spędzić z Amelią chyba całe życie, bo urodzi moje dziecko, więc postanowiłem, że nie będę egoistą. Po prostu powiem mu najgorsze słowa, żeby mnie znienawidził i po odejściu odnalazł szczęście. Chciałem, żeby, chociaż on był szczęśliwy. Jednak, wiesz, co jest najgorsze, że kiedy mu to mówiłem modliłem się w duszy, aby nigdy już nikogo nie pokochał tak jak mnie. Nie chciałem, aby ktoś jego pokochał, bo panicznie się bałem, że inne dłonie, usta i ciało może mu zastąpić moją postać, powierzchni, istnienie. Jestem cholernym egoistą. Nawet gdybym dziś chciał mu powiedzieć prawdę on mi nie uwierzy – powiedziałem łapiąc oddech.

Następnie wyciągnąłem jedno zdjęcie, na którym jest sam. Tamtego dna siedziałem na łóżku i robiłem mu zdjęcie za zdjęciem. Obejmował mnie zjawiskowym spojrzeniem, uśmiechał się tak pięknie jak tylko on potrafi, a jego ciało zakrywała nie do końca zapięta koszula w kolorze czerni.

- Myślałam, że...

- Że nic po nim nie mam – wtrąciłem. – Mówiłem ci tyle razy bez niego mnie nie ma. Musiałem mieć coś po nim w swoim życiu by przetrwać, aby ta egzystencja była do zniesienia. Zostawienie Liam'a było największym błędem. Nie cofnę czasu, ale tym razem nie pozwolę go sobie wyszarpnąć z rąk – powiedziałem i schowałem zdjęcie do książki, a następnie opuściłem pomieszczenie.


     Bezmyślnie wszedłem do apartamentu Payne'a. Przechodząc przez salon spojrzałem w stronę okien panowała za nimi ciemność. Powoli zabrnąłem do sypialni. Liam siedział na łóżku. Miał mokre włosy. W dłoniach trzymał śnieżnobiały ręcznik. Cała jego postać była naga. Krople wody zsuwały się po nim tak wolno, że mogłem intensywnie przyglądać się jego podnoszącej i opadającej klatce piersiowej, idealnie wyrzeźbionym mięśniom, podbrzuszu, na którym dostrzegłem delikatny zarost. Okryty był bardzo skromnie pościelą.

- Nie możesz tu przychodzić jak do siebie – powiedział rzucając w moją stronę ręcznik.

- Wiem. Wysłuchaj mnie – wymamrotałem. - Liam wyrzucę ich wszystkich ze swojego życia, jeśli ty ze mną zostaniesz. Tylko ty. Dobrze? – spytałem wchodząc na łóżko i starając się znaleźć jak najbliżej niego.

- Jesteś pod wpływem alkoholu – rzekł.

- Tak – odpowiedziałem. - Proszę powiedz tak. Skiń głową – skamlałem. – Tylko nie bądź już dla mnie taki oschły, surowy, bierny. Kochanie – szepnąłem i w końcu sięgnąłem do jego ust. Pocałowałem go bardzo wolno, długo, namiętnie i słodko. Upajałem się nim. – Wyrzucę ich wszystkich z mojego życia, jeśli ty ze mną zostaniesz. Zostaniesz, prawda?

Tylko Ty   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz