Rozdział 10

260 14 7
                                    

Zayn


Patrzyłem na odbicie w lustrze. Dobrze wyglądałem. Czarne spodnie, czarna bluza z nadrukiem w kolorach bieli i czerwieni oraz wygodne ciężkie buty. Uśmiechnąłem się i wtedy poczułem jak moja mama układa dłoń na moim ramieniu. Patrzy na mnie, a ja na nią w tym szklanym prostokącie, który zamyka szczelnie postacie.

- Oboje mamy świadomość, że to, co podpisaliśmy parę lat temu ma wielki wpływ na dziś. Ta umowa.

- Cyrograf chyba chciałaś powiedzieć – wtrąciłem matce.

- Podpisałeś go dobrowolnie. Nikt cię do tego nie zmuszał, bo chciałeś żyć w tym świecie. Uwielbiałeś modę, a cała ta praca kojarzyła ci się z dobrą zabawą. Uważałeś, że wcielanie się w różne postacie pozwala ci się rozwijać. Spełniałeś jedno ze swoich marzeń. Sam mówiłeś, że po modzie przyjdzie czas na muzykę, sztukę – powiedziała. – Ostatnio twoja kolejna słabość staję się dla ciebie zagrożeniem. Ten romans jest już na ustach zarządu, menadżerów. Niedługo będziesz musiał liczyć się z interwencją.

- Nie chce o tym dziś myśleć. Możemy jutro? – spytałem rozżalony jej słowami.

- Oczywiście, że możemy porozmawiać o tym jutro.

- Dziękuję, mamo – rzekłem.


       Byłem na kilku randkach. Może jednak nie byłem. To z Liam'em mam pierwsze prawdziwe spotkania, które opiera się na bliskości, rozmowach, dzieleniem się bólem, bo chyba po raz pierwszy znalazłem się w takiej sytuacji, w takim momencie i z takim człowiekiem, gdzie najważniejsza jest miłość w miłości.

Pomyślałem, że zaskakuje siebie słowami. Nigdy nie byłem romantyczny, a nagle stałem się tak za bardzo, że wywołuje to uśmiech na mojej twarzy.

- Zayn! – Odwróciłem się i zobaczyłem zbliżającego się w moją stronę Liam'a.

Był bardzo przystojny. Miał na sobie ciemne spodnie, niebieską bluzkę, a na to założoną granatową kurtkę z dodatkami jasnego błękitu w kolorze rzeczy pod spodem. Miał wyraziste spojrzenie, jego usta były szczelnie zamknięte, delikatny zarost i te nieułożone włosy. Po prostu wydawał mi się dziś bardzo męski.

- Cześć – wydusiłem pierwszy czując cudowny mocny zapach jego perfum.

- Witaj – rzekł. – Zanim wejdziemy chciałbym jeszcze zapalić, możemy?

- Wiesz też mam ochotę się zaciągnąć, ale wolałabym czymś innym – odpowiedziałem mocno przysuwając się do jego ciała. Liam zarumienił się i subtelnie uśmiechnął wpatrując się w moje oczy. – Wyglądasz za dobrze dziś. Twoja twarz wydaje mi się za męska, cholernie szorstka dziś. Zapach, który się unosi jest tak intensywny dziś. Po prostu chce ci dać do zrozumienia, że...

- Zająłby się tobą dziś. – Zerknąłem i ujrzałem stojącego obok mnie Sama w towarzystwie swojego partnera, Yan'a. – Oczywiście wiesz, co mam na myśli Liam? – spytał i mrugnął do niego.

- Aż tak – wydusił i sięgnął do mojej dłoni. Splótł nasze ręce. – Zaraz wrócimy. Poczekajcie na nas przy barze – oznajmił Liam i ruszył ciągnąc mnie za sobą. Weszliśmy do hotelu znajdującego się niedaleko knajpy. – Chciałbym – rzekł, ale zamilkł.


      Delikatnie popchnął mnie na ścianę i wypuścił w moją stronę dym, który przed chwilą kłębił się w jego wnętrzu. Nie wiem, w którym momencie, ale Liam dotknął moich ust. Trzymał chwilę ciepłe wargi na moich, a potem zsunął w górę i w dół ustami, które zaznaczały mokry ślad na moich czerwonych ustach.

Tylko Ty   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz