Rozdział 2

391 26 30
                                    

Zayn


To było do mnie nie podobne ale za każdą razą gdy ktoś wchodził do pomieszczenia miałem nadzieję, że to ten chłopak sprzed dwóch dni. Że to Liam. W życiu tyle nie myślałem o jednej i tej samej osobie, ani nie rozczarowałem się widząc kolejne twarze znanych modeli i modelek.

- Wszystko dobrze, Zayn? – spytał fotograf, Bryan.

- Tak – wydusiłem spoglądając na niego.

- Na pewno? Jesteś dziś nieobecny, a nawet wczoraj byłeś mało skupiony na...

- Ten chłopak, który ostatnio miał po mnie sesje, kiedy znów będzie z tobą pracował? – spytałem wtrącając się w wypowiedź mężczyzny.

Fotograf wydawał się zaskoczony.

- Samolubny dupek pyta się o tego ślicznego chłopca z tym pięknym, szczerym, nieziemskim uśmiechem? – spytała Maria, jego pomocnica. Szczęka mi opadła słysząc tyle komplementów na temat jednego chłopaka. – Liam dziś pracuje nad inną sesją, a tę będzie poprawiał jutro. Tak dla twojej wiadomości on woli dziewczyny – oznajmiła nie czekając na moje kolejne pytania.

- Dziękuję – rzekłem, a ona lekko się uśmiechnęła.

- Proszę – szepnęła. Następnie przysunęła się do fotografa, który mnie obserwował i powiedziała – Tak czułam, że coś zaiskrzyło, wtedy między naszym bezpłciowym księciem i milusim chłopcem z sąsiedztwa.

Naprawdę potrafiła nadać pseudonimy modelom. Pokręciłem głową, ale uśmiechnąłem się w jej stronę, gdy spojrzała na mnie.


     Po skończonej pracy wybrałem się do restauracji Burger King. Wszedłem i rozejrzałem się po kilku stolikach i spostrzegłem Liam'a siedzącego na samym końcu w kąciku. Wyglądał jak mała, bezbronna istotka. Zajadał się śmieciowym żarciem i spoglądał od czasu do czasu w telefon, który znajdował się w zasięgu jego dłoni. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem w jego stronę. Zacząłem powoli wypuszczać powietrze, ale wydawało mi się w tym momencie mało wystarczalne dla mnie i moich płuc gdy wpatrywałem się w jego usta, które dotykały brzegu szklanki w której kołysał się czarny płyn. Powoli podążyłem ku postaci chłopaka. Patrzyłem na jego zarost, szczękę, policzki na których pojawiał się delikatny rumieniec. Zerknąłem na krótko przystrzyżone brązowe włosy, a kiedy podniósł wzrok zobaczyłem długie rzęsy oplatające jasnobrązowy kolor oczu. Mógłbym porównać jego spojrzenie do bursztynu wyplutego przez ocean lub orzecha jeszcze nie dojrzałego,który spadł na ziemię przez podmuch wiatru, który ruszył nadkruszoną gałęzią.

Zbyt późno spostrzegłem, że patrzy na mnie choć wydawało mi się, że tylko zerknął, omiótł pomieszczenie i nic nie przykuło jego uwagę, a jednak. Patrzył, a po chwili uśmiechnął się do mnie, wtedy jego postać zasłoniła mi wysoka blondynka. Chyba pochylała się nad nim, a może przysuwała swoją buzię do jego twarzy. Nie byłem wstanie określić jak to wszystko dokładnie wyglądała, bo widziałem plecy dziewczyny i jej długie, rozpuszczone, zadbane włosy. Wycofałem się. Opuściłem pomieszczenie.


      W drodze do domu zastanawiałem się kim jest ta dziewczyna i czy ma dla niego jakieś znaczenie. Głupi jestem. Pewnie, że ma, bo przebywała i zachowywała się w jego towarzystwie bardzo naturalnie. Z resztą chciałem tylko podejść i podziękować za posiłek tamtego dnia, kiedy się pierwszy raz zobaczyliśmy, a więc czemu nie podszedłem?

W końcu wszedłem do domu. Od progu czułem zapachy wydobywające się z kuchni mieszające się z hałasem z pokoju siostry.

- Edward, zostaw siostrę! – krzyknęła mama, a ja nieznacznie uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę sypialni siostry.

Tylko Ty   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz