Nadeszły Święta. Długo myślałam nad tym, czy lecieć do rodziców, ale brak pieniędzy szybko wybił mi to z głowy. Postanowiłam więc odwiedzić krasnali. Nie widziałam ich ponad miesiąc i szczerze mówiąc stęskniłam się za nimi bardziej niż myślałam. Wiedziałam też, że paru z nich wyjechało do rodzin, a niektórych rodzice odwiedzili w Seul'u. Tak jak rodzice i rodzeństwo Taehyung'a. Za nim tęskniłam najbardziej. Byłam tak zdesperowana, że kupiłam za ostatnie pieniądze takie same perfumy jakich używał on i pryskałam nimi co jakiś czas tego wielkiego miśka. Zdawałam sobie sprawę, że nie jest to normalne, ale nie przeszkadzało mi to.
***
Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi mała dziewczynka. -C ześć, jestem (y/n). Mogę wejść? Mała nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ Hobi wziął mnie w ramiona i ściskając kręcił mną w kółko. - Wróciłaś! Boże, schudłaś!!? Jak śmiesz chudnąć?!- Hoseok zbadał mnie wzrokiem.- Jin hyung! (y/n) potrzebuje jedzenia! Z uśmiechem na twarzy weszłam do środka. Poza Hobi'm i Jin'em powitał mnie Suga i oczywiście Tae. Słodki uśmiech tego ostatniego ocieplił moje serce. - Dziękuję za miśka. - powiedziałam przytulając najmłodszego Kima do siebie. - To nic takiego. - jego uścisk stał się mocniejszy. W końcu czułam znów jego zapach. - Kogo tak z utęsknieniem przytulasz, mały misiu? - zza pleców TaeTae wyłoniła się ładna kobieta. - Eomma, to jest (y/n), o której Ci mówiłem. Mówił o mnie swoim rodzicom. Pewnie razem śmiali się z mojej akcji w Paryżu. Mogłabym się założyć. Mama Tae wyglądała na młodą, miała proste, ciemnobrązowe włosy, które sięgały jej do ramion. Ciepło biło od niej na kilometr, co sprawiało, że miałam ochotę się w nią wtulić i wyżalić jak własnej matce. Kiedy przedstawiono mnie tacie mojego crusha, od razu wiedziałam skąd ten ma swój prostokątny uśmiech. Jego ojciec posiadał dokładnie taki sam. Uśmiechałam się przez cały czas jak jakaś głupia, obserwując jak rodzice Tae bardzo o niego dbają. Naszą wspólną kolację przerwał dzwonek do drzwi. - Ja otworzę. - Hobi wstał z szybkością geparda i podbiegł do drzwi. - Witaj Hoseok. Chłopcy, Wesołych Świąt! - był to menadżer chłopaków. - Chciałbym wam coś podarować. - w jego rękach pojawiła się koperta. - To wycieczka w góry. Możecie spędzić tam Sylwester, zasłużyliście na to. - Możemy też zaprosić znajomych? - Lil meow meow uśmiechnął się lekko. - Oczywiście. Ja nie będę wam przeszkadzał. Widzimy się w styczniu! Możecie sobie wyobrazić, kto musiał dać się namówić na ten wyjazd. Szczerze? I tak nie miałam innych planów.
***
Dzień podróży przypadł na urodziny Taehyung'a. Jechaliśmy prywatnym busem chłopaków, który był dość pakowny, ale nie kłamiąc, dostawałam w środku lekkiej klaustrofobii. Znowu byliśmy wszczscy razem. Cała czternastka. - Ok, uprzedzam was, że jest tam tylko siedem sypialni, także-... - Jiminie i ja bierzemy jedną! - Gośka wrzasnęła na cały pojazd. Uśmiechnęłam się do niej dwuznacznie i puściłam oczko. Wiedziałam zbyt dobrze co te dwa gołąbeczki będą robić. I będąc szczerą, nie dziwiłam im się. Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do wielkiej drewnianej chaty, Joonie wrzucił kartki z imionami reszty do swojej czapki. - No to losujemy karteczki! Pierwsza losowała moja skromna osoba. Włożyłam rękę w czapkę, krótko mieszając karteczki. Po chwili wyciągnęłam jedną i przeczytałam imię mojego współlokatora na głos. - Yoongi! - chwyciłam rapera za rękaw, tym samym kierując się z nim i walizkami do jednych z pokoi. Szliśmy w milczeniu, ta cisza robiła się niezręczna. - Wiesz co, dawno miałam Ci to powiedzieć... - usiadłam na wielkim łóżku zmęczona, bądź co bądź, długą podróżą. - Zawsze udajesz takiego zimnego twardziela, ale tak naprawdę jesteś miękki jak pianki! - Pianki? - Suga spojrzał się na mnie pytająco. - No, marshmallow. I chyba Cię tak zacznę nazywać. - roześmiałam się. - Nie jestem miękki, ani słodki. Jestem niebezpiecznym raperem-... - Z D., tak wiem. - nie dałam mu dokończyć śmiejąc się z jego słów i naburmuszonej miny. Nie śmiałam się długo, bo po chwili Yoongi popchnął mnie na łóżko i zwisając nade mną patrzył mi prosto w oczy. Nie wiem czy to co widziałam w jego oczach było zło, czy pragnienie. - Nie jestem słodki. Jeżeli chcesz, mogę Ci pokazać jak niebezpieczny jestem. Powinnaś się mnie bać. Mój oddech przyspieszył. Nie znałam go jeszcze takiego. Obserwowałam jego twarz dokładnie. Jego wzrok doprowadzał mnie o dreszcze. Nie wiem, czy to hormony czy po prostu brak hamulców, ale przegryzłam wargę i zaczęłam go dziko całować. Nasze języki toczyły walkę i co chwilę któreś z nas cicho jękało.
________________
Porozmawiajmy o (znów) czerwonowłosym Taehyungu 😍😍😍
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.