Rozdział 24

652 49 6
                                    

Gdy obudziłam się rano następnego dnia, zaraz po otwarciu oczu, ponownie je zamknęłam.

W mojej tymczasowej sypialnii było o wiele jaśniej niż w pozostałej części domu. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy.

Czułam już skutki wczorajszego wina i te skutki wcale mi się nie podobały. Wstałam z łóżka i zeszłam do salonu.

Nie spodziewałam się zastać tam Mycrofta i tak jak myślałam - pojechał do pracy. Ja zostałam sama w jego domu i nie wiedząc, co ze sobą zrobić, zaczęłam jeść śniadanie.

Przeszukałam wszystkie szafki i znalazłam zaledwie kilka kromek chleba i trochę sera w lodówce. Musiałam się zadowolić tymi rzeczami, chociaż przywykłam do nieco innego jedzenia.

Potem z powrotem ruszyłam do sypialni, ale zauważyłam uchylone drzwi po prawej stronie korytarza.
Nie byłam tam jeszcze i lekko je uchyliłam.

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...

Znalazłam się w kolejnej garderobie, tym razem o wiele większej niż ta na dole. Było tu jeszcze więcej koszul, kilkanaście par spodni, garnitury i oczywiście - nic dla mnie.

Skrzyżowałam ręce na piersi i przygryzłam wargę, a po chwili poczułam w ustach metaliczny smak krwi. Uśmiechnęłam się do siebie lekko i złapałam najmniejszą koszulę i najmniejszą parę spodni, a potem pobiegłam do kuchni.

Zajrzałam do jednej z szuflad i znalazłam to, czego szukałam. Igłę i nici. Usiadłam na krześle i położyłam przed sobą ubrania, a potem zabrałam się do roboty.

Kilka godzin później, stojąc przed lustrem podziwiałam efekty swojej pracy. Miałam na sobie kremową bluzkę, włożoną w czarną, klasyczną spódnicę, uszytą ze spodni Mycrofta.

Obróciłam się w miejscu i poprawiłam strój, a potem złapałam leżące na stole nożyczki i zrobiłam chyba najbardziej szaloną rzecz w tamtym momencie.

Ścięłam włosy.

Mycroft wrócił do domu wieczorem i od razu ruszył do kuchni, bo tam spodziewał się mnie zobaczyć.
Tymczasem ja zaszłam go od tyłu, wychodząc z łazienki.
Kaszlnęłam cicho, a on odwrócił się gwałtownie i zmierzył mnie zdziwionym spojrzeniem.

- Ścięłaś włosy - stwierdził.

- Owszem - przeczesałam ręką blond włosy, teraz sięgające ramion.

Potem przeniósł wzrok na mój strój i westchnął cicho.

- Mówiłem ci, żebyś nie wychodziła z domu - mruknął.

- Nie wychodziłam... - odparłam niepewnie, marszcząc przy tym brwi.

- To skąd masz ciuchy? I kto obciął ci włosy?

Zaśmiałam się głośno na jego słowa.

- Przerobiłam troszkę twoje spodnie. Naprawdę we mnie nie wierzysz... - westchnęłam po chwili.

Przewrócił oczami i wszedł do kuchni, zdejmując marynarkę.

- Kiedy będę mogła odwiedzić Toma? - spytałam, idąc za nim.

- Napewno nie w ciągu najbliższego tygodnia - mruknął, siadając na krześle.

- Czyli mam tu siedzieć przez cały ten czas? - westchnęłam, opierając się o blat kuchenny.

- Jesteś zbyt zagrożona, żeby wychodzić.

- Czemu? - spytałam.

Podeszłam do niego szybko i uderzyłam dłonią w stół, wbijając w niego gniewne spojrzenie.

- Nie masz prawa tego przede mną ukrywać, Mycroft - warknęłam.

- Zasadniczo nie, ale jednak to robię...

Posłał mi złośliwy uśmiech, a ja tylko odwróciłam się na pięcie i odeszłam, odrzucając do tyłu krótkie, jasne włosy.

I'm serious, Mr. HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz