Wymieniliśmy z Georgem spojrzenia, pełne niemalże tęsknoty, ale ja zacisnęłam dłonie w pięści i wymijając go bez słowa, wkroczyłam do sali.
Mój brat westchnął, zły na siebie samego i chwycił mnie za ramię, chcąc porozmawiać, ale wyrwałam się i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Cała sala była biała, a na suficie zamontowane były lampy, rzucające jasne światło na całe pomieszczenie.
Na łóżku leżał Tom, który najwyraźniej spał, a ja ciężko usiadłam na krześle pod ścianą. Wpatrywałam się w jego spokojną twarz i w moich oczach pojawiły się łzy.
Zdałam sobie sprawę, że to wszystko przeze mnie. Uratował mnie i zapłacił za to wysoką cenę. Czułam się okropnie, gorzej niż okropnie. To wszystko mogło potoczyć się inaczej.
Przysunęłam krzesło bliżej jego łóżka i delikatnie przykryłam jego dłoń swoją. Poruszył się lekko, ale po sekundzie na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
Powoli otworzył oczy i popatrzył na mnie.
- Aileen... - szepnął cicho, zaciskając swoje palce na mojej dłoni.
Posłałam mu uśmiech, choć był to chyba najsmutniejszy uśmiech na świecie. Tom chyba zauważył moje łzy, bo stwierdził:
- Nie jesteś szczęśliwa.
- Jak mogę być szczęśliwa, wiedząc co ci zrobiłam? - spytałam, a po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza.
- To nie ty. To zamachowcy.
Spuściłam głowę. Jego słowa niezbyt mnie pocieszyły.
- Aileen...
Mój narzeczony lekko dotknął mojego policzka, wycierając z niego łzę i uniósł moją twarz w taki sposób, aby bez problemu mógł spojrzeć mi w oczy.
Przyglądał mi się przez chwilę, a potem jego dłoń z powrotem opadła na łóżko. Drugą ręką chwycił moją dłoń i delikatnie zsunął z mojego palca pierścionek zaręczynowy.
- Co ty robisz? - zapytałam, ale nie próbował go powstrzymać.
- Nie chcę ci niszczyć życia - odparł drżącym głosem i jego oczy też stały się błyszczące i wilgotne.
- O czym ty mówisz? Oddaj mi pierścionek - zarządałam stanowczo, ale on pokręcił głową z uśmiechem.
- Tom, nie możesz! Czemu tak nagle zmieniłeś decyzję?! Jeszcze jakiś czas temu byłeś ze mną szczęśliwy!
- Ale ty nie byłaś!
Podniósł głos i niemalże krzyknął, ale potem syknął z bólu i zacisnął powieki.
Starając się opanować wybuch płaczu, pochyliłam się i musnęłam jego usta. Gdy chciałam pogłębić pocałunek, on odepchnął mnie od siebie.
- Odejdź, Aileen...Zakochaj się, tak prawdziwie. Tak jak ja w tobie - szepnął, odwracając głowę i przenosząc wzrok na pochmurne niebo za oknem.
- Tom... - wydusiłam i zakryłam twarz dłońmi - Możemy...
- Nie możemy! Nic nie możemy! To koniec! Koniec tej maskarady, zwanej zaręczynami! Odejdź! - wrzasnął.
Drzwi do sali otworzyły się, a stanął w nich Mycroft.
- Coś się stało? - spytał, widząc mnie całą zapłakaną i skuloną na krześle.
- Zabierz ją stąd - warknął Tom do Holmesa, ale ja sama podniosłam się z krzesła.
- Nie trzeba - mruknęłam.
Rzuciłam mu ostatnie, pełne rozgoryczenia spojrzenie i odepchnęłamMycrofta, stojącego w drzwiach, żeby móc wyjść na korytarz.
George chodził w kółko nerwowo; sama nie wiem dlaczego. W porównianiu z moimi zmartwieniami, jego były tylko błahostkami.
Ruszyłam z powrotem w stronę windy, nie oglądając się nawet za siebie. Pustym wzrokiem wpatrywałam się w odległy koniec korytarza, a moje szpilki wystukiwały równy rytm.
Tajemniczy ochroniarz z pistoletem chciał iść za mną, ale drzwi windy zamknęły mu się przed nosem.
Zjechałam na dół i ujrzałam kolejnych mężczyzn w czarnych strojach, którzy cały czas na rozkaz Mycrofta pilnowali wejścia do szpitala.Nie próbowali mnie zatrzymać, gdy rozwścieczona opuściłam budynek i wsiadłam do samochodu. Nie obchodziło mnie, jak Mycroft wróci do domu.
- Tam, skąd przyjechaliśmy - rzuciłam do kierowcy, próbując opanować drżenie głosu.
Byłam wściekła i załamana zarazem. Miałam ochotę zemścić się na Tomie i jednocześnie wrócić i go przeprosić. Ale jak narazie, musiałam być dawną Aileen. Spokojną, nieznającą strachu i, przede wszystkim, poważną.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanficWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.