Shawn:
Dzisiaj środa.... dzień którego tak nienawidzę. Znów muszę iść załatwiać sprawy z trasą , obmyślać gdzie i kiedy wystąpie. To jest okropne, ta rutyna mnie dobija. No cóż muszę ruszyć się z kanapy i iść się ogarnąć.
Dryńńń dryńńń
Od: Mel
Wpadniesz po mnie?
Kurde zapomniałem o mojej Mel.
Nie rozpędzasz się?
Już niedługo mojej.
Yhm...
O kurczaki, już 9, a do studia na 10. Życie mnie nie lubi.
Do :Mel
Okey .Za pół godziny złotko.
Kochaaam ją denerwować. To zdecydowanie jest moje najulubieńsze zajęcie.
Ja jak to ja, poszedłem się ogarnąć. Przynajmniej chciałem wyglądać jak człowiek, nie jak małpa.
Równo o 9:30 byłem pod mieszkaniem Melanii. Jezusie ile można się szykować do pracy?!Kobiety.....
Zobaczyłem Mel wychodzącą z budynku i wow czarny croptop i białe spodenki pasowały do niej jak ulał. Gdzie ja ją znalazłem?! Ona mogła by być modelką, chociaż według mnie i tak jest trochę za chuda.
Melania:
Shawn stał jak zamurowany. Co ja znowu nie tak zrobiłam?
Może się poplamiłam albo nie wiem.- Hej Melcia.- cóż za zdrobnienie
- Hej Shawnie.
- Śliczna jesteś.
- Już mi to mówiłeś.- prychnęłam.
- Tak, wiem ale nie mówiłem ci jeszcze o tym, że jedziesz ze mną w następną trasę.
- Co?- zamarłam poprostu.
- Nie cieszysz się?- zapytał z nutką smutku.
- Shawn na serio mogę jechać? - pokiwał na tak głową.- Jejciu jesteś najwspanialszym człowiekiem na tej ziemi.- piszczałam ze szczęścia.
- Oh miło mi to słyszeć, i nawet tak się składa, że ty także jesteś najwspanialszą osobą na ziemi.
- Shawn ,dziękuje.- mruknęłam i przytuliłam się do tego mojego szalonego człowieka.
- Mel przecież wiesz, że ja już cię nie zostawie.- szeptał w moje ramie.
- Tak Shawnie wiem.
- To nie było pytanie.- sarkną i wszedł do auta.
-Ha ha ha.***
Wysiedliśmy z auta. Skierowaliśmy się na górę i weszliśmy do MOJEGO biura. Jak się okazało Josiah przyznał mi tak owe. Bardzo się z tego cieszę ale Mendes chyba bardziej niż ja. Mężczyźni....
- Wiesz, że teraz gdy masz biuro i oficjalnie jesteś moją fotografką, to możesz być moją dziewczyną, także oficjalną.
- Ha ha ha. Mendes bardzo śmieszne. A co do tej trasy, to chcę jechać. Bardzo chcę.- przybliżałam się do niego z każdym krokiem.
-A ja bardzo chcę być z tobą Mel.- mruczał coraz ciszej, także do mnie podchodząc.
- Pożyjemy zobaczymy Shawn. Na razie to dla mnie za szybko. Okey?
- Okey. Dam ci tyle czasu ile będziesz chciała. Będę na ciebie czekał jak rycerz na białym koniu czeka na swą damę.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Ty to masz wyobraźnie.
- I muszę ci pokazać jeszcze jedno miejsce. Sam do niego nie chodzę od dawna, ale z tobą pójdę. Dla ciebie i twojego bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że lubisz sport.
- Tak Shawn lubię sport, ale co to ma do mojego bezpieczeństwa?- uniosłam jedną brew do góry.
- Dużo Mel.- szetał Shawney.
- Okey Shawn. O której?- w sumie to nie wiedziałam czemu miałam się nie zgodzić.
- 16. Przyjeżdżam pod firmę zabieram cię do twojego mieszkania żebyś się przebrała i jedziemy.- wziął w ręce jakieś karteczki samoprzylepne z mojego biurka i zaczął się nimi bawić.
- Yhm.- pokiwałam głową nadal patrząc na niego.
- To paa kocie. Dobrego dnia.- podszedł, pocałował i wyszedł.
- Pa Shawn.- szepnęłam już gdy drzwi się zamknęły.Dzień zleciał mi hmmm..... dosyć nerwowo bo nie wiedziałam co Mendes chce robić. Jaki sport? Bałam się że weźmie mnie na boks. Znów bym do tego wróciła, a ja nie chcę.
Przerabiałam zdjęcie, kiedy do biura wszedł Mendes. W dresach jeszcze nigdy go nie widziałam, ale teraz mam okazję.
- Zbieraj się. Szybko już dziesięć po szesnastej. - na 100% się na kogoś wkurzył no ale cóż.
- Już, wezmę tylko telefon i możemy iść.Shawn podwiózł mnie do domu i dziwne, bo wszedł do mojego mieszkania, potem do pokoju i czuł się jak u siebie, ale ja wolałam się nie odzywać, bo nadal był ewidentnie nie w sosie.
- Wygodne to łóżko Mel.- padł twarzą na moją nowiutką pościel....
- Wiem Shawn.- odwróciłam się z powrotem w stronę szafy a następnie na kilka minut zniknęłam w łazience.
- Już gotowa?- zapytał brunet gdy wyszłam z pomieszczenia zwanego łazienką.
- Tak.- mruknęłam.
- To jedziemy.- złapał mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania.Jedziemy już jakąś godzinę. Ile można?! Mam wrażenie jak by on chciał mnie wywieźć na pewną śmierć i trochę się boję.
Shawn:
Wysiedliśmy z auta i gdy stanąłem obok niej widziałem jej niebieskie tęczówki, które teraz wyrażały strach.
-Ttto klub bokserski.- wydukała.
- Wiem Mel i przepraszam cię. Ale uwierz to dla twojego bezpieczeństwa.- przytuliłem ją tak mocno jak tylko się dało.
- Shawn musimy?- widziałem jej zaszklone oczy i bolał mnie ten widok.
- Tak.
- Proszę nie. Nie znowu...- szeptała już sama do siebie.
- Co?!- zapytałem piskliwym głosem.- Znowu?- nie odpowiedziała. Dziwne...czy to do.tego im była potrzebna? Do walk?Odebrałem kluczyk do szatni i dałem go Mel. Dziewczyna szybko poszła się przebrać i ja także.
Czekałem pod jej szatnią, aż wyjdzie.
W końcu wyszła.-Idziemy potrenować z workiem. Więc na razie się nie bój mała. Okey?- zapytałem.
- Okej.- wyszeptała ledwo słyszalnie.Ona nawet nie wie jak się to może jej przydać. Mam nadzieję że nie będzie takiej potrzeby. Mam nadzieję.....
______________________________________
Dzieje się.
Dzisiaj trochę krótszy ale jutro (mam nadzieję) będzie dłuższy. Pamiętajcie o gwiazdkach a w kom zadawajcie pytania. 😘
CZYTASZ
Lost in her heart | S.M ✅
FanfictionDruga część trylogii "Lost" "-Mel. Tęskniłem. Nawet nie wiesz jak. Szukałem cię. - Wiem, ja też Shawn .-dał mi małą karteczkę i odszedł." Odnaleźli się w momencie najgorszego momentu ich żyć. Łączy ich coś. Tym cosiem jest miłość, pojęcie niedefini...