23

59 4 2
                                    

Melania:

Jesteśmy tu już tydzień. Możemy robić co chcemy bez wychodzenia z domu. Kilka razy pojawił się Niall i jakiś facet stał pod bramą.

Z każdą chwilą jest między nami inaczej, ja mam już dość a Shawn chroni mnie mimo moich uporów.

Dziś idę do sklepu na końcu ulicy.... Co za szczęście, niestety idę z ochroniarzem. Pff...

- Wychodzę! - krzyknęłam i zkierowałam się w stronę wyjścia.
- Stój. Zmierzyłaś cukier?- do przedpokoju wpadł Shawn.
- Już..- westchnęłam i szybko wyjęłam glukometr z pokrowca.
- Pamiętasz co masz robić?- pytał setny raz tego ranka.
-Yhm. Dzwonić.- odpowiedziałam.
- Tak, a jak coś to jest ochroniarz z tobą. - przypomniał.
-Okey.
- Kocham cię i się po prostu martwię. Może pójdę z toba?
- Nic mi nie będzie.- uspokoiłam go.
-Puszczam cię tylko dlatego, że zamknęli jednego z szefów tej mafii.- zagroził mi palcem.
-Wiem. Idę.- pożegnałam się przytulasem z którego bru et nie chciał mnie wypuścić.
- Uważaj. Pa.- pocałował mnie a ja jego.
-Pa.

Wyszłam na ulicę. W końcu świerze powietrze. Kilka metrów za mną był ochroniarz. Mniej się bałam.

W sklepie kupiłam chleb, bułki, masło i tym podobne rzeczy. Gdy już miałam zamiar wychodzić ktoś pociągnął mnie w lukę pomiędzy regałami. Zaczęłam krzyczeć.
- Puść mnie do kurwy!
- Cicho bądź suko. - wyjął kawałek jakiegoś materiału i go czymś nasączył. Wiedziałam co to znaczy. Przyłożył mi to do nosa i mimo, że starałam się tego nie wdychać to po kilku sekunadach odleciałam.

***

Obudziłam się w zimnym pomieszczeniu, ciemno nie było, bo było okno, widać z nigo było inne budynki więc nie byliśmy pod ziemią. Głowa mi pulsowała a ja byłam przywiązana do łóżka. Chciałam krzyczeć ale miałam zaklejone usta. Bałam się. Ktoś odkluczył drzwi a ja zamknęłam oczy udając że śpię. Kurwa, bałam się Adama i jego psychopatyczny ch zdolności.

- No teraz się policzymy z tobą suko. Tylko wstań.- Westchnął Adam i wyszedł.

Shawn:

Siedziałem na kanapie i czekała na Melanie. Do środka wpadł policjant i zaczął coś gadać z innym. Zaniepokoiłem się. A co jeśli Mel została porwana? Kurwa, mogłem jej nie puszczać. Mogłem z nią iść.

- Proszę pana, halo... Proszę pana.- któryś z nich machał mi ręką przed oczami.
-T..tak o co chodzdzi? - Jąkałem się lekko. Zamyśliłem się.
-Pańską narzeczoną...porwano.- Skończył i wyszedł.

Porwano

Porwano

Porwano

Mówiłem jej o tym sklepie! Kurwa po co ja ją tam puściłem?! Wybiegłem przed dom gdzie było sporo policji.

-Dlaczego kurwa jej nie pilnowaliście!- krzyczałem na wszystkich.

-Proszę się uspokoić. Szukamy jej. Miała telefon?- pytali.

-Tak.- trochę się uspokoiłem. Zaraz zadzwoni. Wiem to.

-Proszę czekać, może zadzwoni.- tym znowu podnieśli mi ciśnienie. Kurwa!

-Jak kurwa czekać! Jak?! - krzyczałem po czym uklękłem na ziemi.-Mel proszę wróć.- szepnąłem do siebie.

Ja płakałem. Kurwa, płakałem jak dziecko.

***

Bez niej nie żyłem. Nie chciałem.

Lost in her heart | S.M ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz