Melania:
Kocham życie. Już siedzimy w samolocie do Toronto. W końcu. Lecimy sami, bo rodzina Shawna poleciała wczoraj. Już za 8 godzin będziemy w Toronto. Cieszę się jak malutkie dziecko.
A propo dziecka to nawet juz umówiłam wizytę na jutro. Shawn idzie ze mną i cieszy się chyba bardziej ode mnie. Z jednej strony to boję się a z drugiej wiem, że to wspaniale. Wiem że Shawnie będzie cudownym tatą a ja mamą. Przynajmniej mam taką nadzieję. Ja wiem kiedy zaszłam w ciążę, bo to było dokładnie ostatnim razem przed... . Tak. Chcę o tym po prostu zapomnieć i żyć tylko tym co teraz.
Od razu jak wrócę zabiorę się za planowanie ślubu. Karen, Aali i Camilla już namawiają mnie na przymiarki. Też już chcę coś wybrać. Zawsze marzyłam o długiej białej sukni w stylu księżniczki i długim welonie. Już za dwa miesiące będę żoną Shawna. Jak to anielsko brzmi.
Niestety będę musiała ograniczyć moją pracę co mnie smuci.
Shawn przegląda właśnie jakąś książkę o imionach dla dzieci którą nabył wczoraj. Stewardessa ogłosiła że startujemy.
- Nie bój się kochanie. Jestem z wami. - szeptał brunet.
- Wiem. Nie boję się.
- Wiesz co?
- No nie wiem. Mów o co chodzi misiu.
- Dziewczynka to będzie Tessa a chłopczyk Zayn.
- Co? Dlaczego?
- Nie podoba ci się? - zrobił smutną minę.
- Podoba oczywiście ale ty tak szybko coś ślicznego znalazłeś a ja nie mogłam i chcę dziewczynkę.
- A ja chcę chłopca.
- A mi pani wygląda jakby miała pani mieć bliźnięta. - Powiedział pan siedzący obok nas. Zaśmiałam się i przytuliłam Shawna.
- Widzi pan. Już ma chumorki. - Zaironizował Shawnie.
- Kobiety tak mają nawet bez ciąży.- Odpowiedział mężczyzna i się zaśmiał.W którejś minucie gdy brązowooki rozmawiał z nowo poznanym człowiekiem ja zasnęłam. Spałam tak chyba do końca lotu, a raczej na pewno do końca lotu.
Na lotnisku był już Niall? Ale...
- Hej, wiem szybszy od was jestem. - Uśmiechnął się od ucha do ucha. Fakt ale.. Przecież on był u nas wczoraj z chłopcami i ogólnie przychodzili codziennie.
- Cześć stary. - Shawn poklepał go po plecach.
- Stary to nie jestem, bo to tylko kilka lat Mendes. I ja mam dziecko w drodze. Widzisz ja to spracowany jestem.- blondyn skończył a mój narzyczony szczerzył się jak do sera. - Co? Brudny jestem?- dopytywał się blondyn.
- Nie.- zaśmiałam się z Nialla.
- To co?- zapytał się i znów przyjrzał się jeszcze raz brunetowi.- Matko Mel gratulacje. Ja...wow...Chcę być ojcem chrzestnym.- Horan wyścislał mnie a potem Shawna.
- Niall ty głupku oczywiście że będziesz. - Odpowiedział mój mężczyzna.
- A chrzestna? Tylko jakąś ładną proszę.- błagał chyba blondyn.
- Aaliah. Ale ani się waż ona ma dopiero 20 lat!
- Chyba aż. - pokręcił głową Horan.
- Zamknij się Horan! - krzyknął Shawnie.Shawn:
Weszliśmy do mojego mieszkania i od razu padliśmy na łóżko. Jutro, bo badaniach Mel jadę załatwić wszystko co związane z domem a potem z Mel wybierzemy zaproszenia na ślub i wesele. Nie chcemy by było zbyt dużo gości. Będzie nasza rodzina i najbliżsi znajomi. No i chłopaki oczywiście.
Jestem tak cholernie podekscytowany. Będę miał dziecko a to jest cudem. Kocham Melę i chcę mieć z nią całą gromadkę dzieci.
Ale... My ostatni raz to było przed...porwaniem.. Dorwę tych wszystkich skurwysynów i ich pozabijam! No jak można kobietę w ciąży bić!
Zdenerwowałem się przez to.
Od jutra będę kupował wszystkie poradniki dla młodych mam i ojców. Chcę wiedzieć wszystko i być wzorowym tatą. Zastanawiam się jak to będzie.
Będzie cudnie.
Jak w raju. W końcu. Po tylu latach.
Chcę już nazwać Mel panią Mendes. Melania Mendes. Ślicznie brzmi prawda?
-Kocham was. - szepnąłem w stronę moich skarbów i zamknąłem powieki.
__________________________________
❤ już nie długo będzie wielkie zaskoczenie ❤
Do następnego ❤⭐
CZYTASZ
Lost in her heart | S.M ✅
FanfictionDruga część trylogii "Lost" "-Mel. Tęskniłem. Nawet nie wiesz jak. Szukałem cię. - Wiem, ja też Shawn .-dał mi małą karteczkę i odszedł." Odnaleźli się w momencie najgorszego momentu ich żyć. Łączy ich coś. Tym cosiem jest miłość, pojęcie niedefini...