24

52 7 1
                                    

Melania:

Siedzę tu już piąty dzień, czuję, że coś mnie bierze. Nadal jest cholernie zimno a ja nadal jestem przywiązana. Zayn często mnie odwiedza, tylko z nim mogę tu rozmawiać. Wiem że Shawn mnie szuka, bo Zayn mi o tym mówił. Nie przypuszczałam, że ktoś tu może być normalny.

Dzrzwi zaskrzypiały i wszedł do nich Adam jak codziennie po kilka razy, jednak inaczej, bo tym razem ktoś był za nim. Wysoki, barczysty mężczyzna. Twarzy nie było widać bo miał kaptur.

- Witaj, córciu...- Nie błagam nie... Nie mogę się odezwać bo taśma nadal zakleja mi usta.- Jeśli wrócisz to nic ci i temu lalusiowi się nie stanie. Natomiast jeżeli zechcesz zostać to oboje zginiecie marnie.- wycedził.
- Co chcesz porozmawiać?- pytał kpiąco mój oprawca. Odkleił mi usta lecz ja nic nie powiedziałam.- Nie? To czekaj tu na swój koniec. Pa kochanie...- wyszli.

***
Leżałam zapłakana już którąś godzinę, przez okno widać było, że słońce powoli zmierza ku zachodowi.

- Mel? Dobrze się czujesz?- spytał mnie Zayn. Znów przyniósł mi jedzenie. Ostatnio sporo schudłam. Zaulyn zmierzył mi cukier i wstrzyknął insulinę. Jestem mu wdzięczna za to.- Tym razem nie odpuszcze i zjesz. Sam robiłem.- kontynuował chłopak.
- Nie.- kolejny raz.
- No proszę nie katuj się tak, już i tak jesteś dręczona przez nich. Patrz jakie smaczne spaghetti.- kręcił mi talerzem przed oczyma.
- Nie.
- Meeeel. A jeśli znajdę Mendesa i pomoce mu ciebie znaleźć?- zaskoczył mnie.
- Nie! Nie zrobisz tego! Nie możesz ryzykować! Zwariowałe Zee? - sprzeciwiałam się. Za dużo się o nim dowiedzuałam. On nie może zaryzykować dla mnie.
- Już dawno chciałem coś z tym zrobić. Ja nie mam nikogo, a on tęskni za tobą jak wariat, pokłócił się chyba ze wszystkimi.- opowiadał.
- Co?- zdziwiłam się, jak to pokłócił?
- Oni chcą okup za ciebie.
- Duży?- kurwa.
- 10 milionów.- jeszcze większe kurwa.
- Co?!
- Ale i tak cie nie oddadzą. Słyszałem, że się biłaś? Po co?- znów przeszłość.
- Ojciec mi kazał a poza tym kiedyś to było fajne. Jak narkotyki.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Brałaś?- zdziwił się.
- Kiedyś...- szepnęłam.
- Po co? Dlaczego? A teraz ta choroba. Melania, dlaczego? Nie rozumiem.- zadziwił mnie jego potok słów.
- Nie, ona jest.. dziedziczna...- wyjaśniłam.
- Och, to jest niebezpieczne.- stwierdził.
- Torochę.
- Masz glukometr i insulinę?- ciągnął.
- W domu...
- Ale dbałaś o zdrowie?- nie dał mi dokączyć.
- Tak do kiedy nie porwali mnie.
- Kurwa! To dlatego? Idę po te to.
- Nie!- chciałam krzyknąć ale nie wyszło mi bo dusił mnie kaszel.
- A możesz bez nich żyć? Obiecasz mi że ci się nie pogorszy?- zrobił przerwę - No właśnie. Otwórz usta.
- Co?- zdziwiona zapytałam z chrypą.
- Otwórz usta.- powtórzył.
- Po co?
- Otwórz te kurewskie usta.- otworzyłam pod wpływem jego krzyku. Popatrzył i stwierdził:- Hmm... Krtań.
- Co?
- Zapalenie krtani. To od tego chłodu.- ugh...
- Skąd ty to wiesz?- zapytałam.
- Jestem lekarzem. Przyniose ci wszystkio co ci trzeba i ciepłe ubrania.- wow.
- Nie, nie możesz ryzykować.- mruknęłam.
- Mogę i wiesz, że i tak cię nie posłucham.- racja.
- Ale...uważaj.
- Okey. Wrócę za jakieś trzy godziny. Trzymaj się mała.- pożegnał się i wyszedł z tego zimnego i obskórnego pomieszczenia. Znów zostałam sama.

Shawn:

Już piąty dzień jej nie ma. Ciekawe co ona robi? Czy ona żyje?

Przestań, przecież wiesz że żyje.

Wiem. To tak boli jak nie mogę jej widzieć.

Zszedłem na dół. Kierowałem się w stronę kuchni po kawę aż do domu nie wbiegł jakiś chłopak, około 30 lat.

- Weź tych swoich ludzi, wiem co z Mel. Jestem Zayn.- mówił zdyszany.

On wie co z Mel.

- Hej, Ryan.- zawołałem jednego z ochroniarzy- Zostawcie go, on jest ok.

- Ona jest w Londynie dokładnie na starym mieście w kamienicy takiej brązowawej, nie znam adresu ale słuchaj uważnie- przerwał by złapać oddech-Nie możesz tam wejść ani dać im okupu. Wiem to, bo jestem od nich ale spokojnie- Już podniósł mi ciśnienie. -Polubiłem Mel ale ona nic nie jje i zemdlała kilka razy, mówiła coś o cukrzycy, masz jej rzeczy?
- Mam.- podałem mu pokriwiec w którym moje kochanie trzymało to wszystko.
- Przyjdę kiedyś i powiem ci kiedy możecie próbować odbić Melanie, na razie jest to nie wykonalne, bo oni polują na ciebie a pilnuje ją jej ojciec, Adam i kilku innych okropnych typków.- odwrócił się ale przystanął na chwilę - A Mel ma zapalenie krtani, ale nie martw się, wylecze ją, jestem lekarzem.
- Dzięki że mi powiedziałeś. Będę czekał ale powiedz jej żeby zdrowiała.- powiedziałem- A i jak chociaż zbliżysz się do niej bardziej niż powinieneś to powiesze cię za jaja.- dodałem.
- Ym dobra zrozumiałem. Ja muszę iść, bo zacznął węszyć. - chłopak wybiegł szybko.
- Dzieki Zayn.- szepnąłem już gdy zniknął mi z pola widzenia. Pamiętam go gdy on był młodszy i kiedyś razem w tym byliśmy, on został u nich ale wiem, że można mu ufać.

Oh Mel...

____________________________________

Iiii? Może być?

Pojawiło się kilku nowych bohaterów więc kto chciałby żeby pojawiła się lista bohaterów?

Do następnego czekam na ⭐ bo dla was to sekunda a dla mnie motywacja i na odpowiedzi do pytania wyżej.

😘💞

Lost in her heart | S.M ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz