27

61 5 0
                                    

Shawn:

Z samego rana gdy tylko otworzyłem oczy wskoczyłem w pierwsze lepsze walające się po podłodze ubrania i  poszedłem na policje. Po przekazaniu tym fujarom nowych faktów razem z nimi( siłą się wepchałem) pojechałem w miejsce gdzie przetrzymywali Melcie.

Pod samą kamienicą zadzwoniłem do Niall i Zayna. We dwóch przyjechali kilka minut później. Zżerał mnie strach. Balem się jak małe dziecko. Co ja ona... Co jak oni coś jej zrobili? Co jak ona się będzie mnie bała? Przecież nie może być aż tak źle, ona wie, musi wiedzieć, że ją kocham.

-Co ty kurwa wymyśliłeś?! - darł się Zayn.
-Lepiej jak ich wszystkich zgarną niż tylko kilku.-Mówiłemsam nie będąc przekonany do swoich słów.
-Pan wejdzie pierwszy panie Malik.- Odezwał się policjant.- Pana znają.

Zayn wszedł po schodach pierwszy a potem ja. Schody niemiłosiernie skrzypiały a Zayn co chwila cisjał we mnie złowrogim spojrzeniem. Policja szła za Horanem. Zayn cicho wszedł do mieszkania i przywitał się z tymi gburami. Emocje się we mnie wzbierały gdy słyszałem ich rozmowy. 

Policja dała nam znak i szybko wpadliśmy robiąc chałas. Miało zatrzymał się zaraz za mną a psy zostały za drzwiami by ich nie zauważyli. Byłem zły gdy zobaczyłem tego pieprzonego gnoja.

- Co to kurwa? Mendes chcę dostać swoją własność?- Śmiał się Adam.

-Przymknij się.- warknąłem chciąc się rzucić na niego z pięściami ale Niall mnie powstrzymał. Tylko nic nie zrób głupiego. Zaraz ją znajdziesz. Już chwila Mendes wytrzymaj. Mówiłem w myślach mimo, że dużo mi to nie dało.

Dosłownie w momencie w którym rzuciłem się na Adama policja wbiegła do środka i nie obyło się bez krzyków i bijatyk.

Strzał, kolejny. Kurwa mać! Popatrzyłem po ludziach i zobaczyłem tych sukinsynów ustępujących władzom którzy skuli ich i wyprowadzili.

- Shawn? Shawn?- Niall machał mi swoją ręką jak ostatni debil przed głową. - Boli?- zapytał a ja popatrzyłem na niego jak na ostatniego debila. O co mu do jasnej cholery chodzi.

- Miało? Stało ci się coś? Dostałeś w głowę czy...- zacząłem ale zostało mi to przerwane przez Zayna.

- Stary chodź. Trzeba wyciągnąć ci to gówno z ręki.- Na jego słowa automatycznie popatrzyłem się na swoje przedramię. Ciekła z niego stróżka krwi. Śmieszne bo nawet nic nie poczułem, a strzał był mierzony we mnie. Skinąłem głową i skieriwałem się ku wyjściu.

Przy karetce szybko opatrzył i moje przedramię po czym poszedłem w kierunku piwnicy.

Chciałem ją zobaczyć a to co zobaczyłem zmroziło krew w moich żyłach. Przystanąłem w połowie pomieszczenia wzrokiem ogarniając wszystkich funkcjonariuszy policji i Zayna stojących przy ścianie.

Następnie mój wzrok poleciał na jeszcze jedną osobę.

Ojciec Melanii trzymał ją a przy niej pistolet. Balem się o nią. Panikowałem w środku na zewnątrz nie okazując emocji. Bałem się o nią tak bardzo, że nie kontaktowałem. Dotarło do mnie, że mogłem ją stracić na zawsze. Nie mogłem dopuścić do tego.

Policjant wezwał "posiłki" a ja nie mogłem się ruszyć ze strachu. Moja malutka była nieprzytomna, blada i cała poobijana.

Bałem się kurwa!

- Oddam wam ją, ale puścicie mnie i resztę wolno. - zarządał.
- Puść ją i idź. Odłóż broń. - mówił mężczyzna w mundurze.

Odłożył broń, puścił Mel i odszedł. Tak po prostu i aż po prostu.
W końcu.
Pędem puściłem się do mojej kruszyny, wziąłem jej głowę na swoje kokana. Miała uchylone oczy. Chciała coś powiedzieć lecz nie mogła. Bolało mnie to, że to ona oberwała za mnie. To nie powinno tak być. To ja powinienem być na jej miejscu.

- Skarbie, w końcu, jesteś. Nie bój się już nic ci nie będzie. Zamknęli ich. Nic nie mów. Będzie dobrze, już nigdy nie pozwolę ci zrobić krzywdy, obiecuje. Kurewsko cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza i dobrze o tym wiesz. Tylko nie zamykają oczu, proszę. Nie opuszczaj mnie teraz gdy już cię znalazłem.- łzy płynęły mi strumieniem. Płakałem drugi raz w życiu- ten pierwszy gdy ją porwali a drugi- teraz. Lekarze badali Mel a ja podeszłem do chłopaków.
- Dziękuję. Dziękuję że mi pomogliście. Dziękuję Niall, że byłeś ze mną i próbowałeś mnie ogarnąć i przywrócić do żywych. Dziękuję Zayn. Bez ciebie nadal nie wiedział bym nic o Melci. Dzięki.- Obaj pokiwali głowami a ja przyciągnąłem ich do siebie i obu wyściskałem. Raczej rzadko zdarza mi się okazywać względem nich emocje.

Mel została zabrana do szpitala a ja pojechałem zaraz za karetką.
W środku badali ją kilka długich godzin.

- Przykro nam ale dzisiaj już PAN do niej nie wejdzie. Musieliśmy ją wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej. Miała bardzo poważne urazy między innymi połamane żebra, rękę, uraz głowy, zauważyliśmy cięcia na rękach i brzuchu. Pańska nażeczona ma również ostre zapalenie płuc i jest odwodniona. Przy jej cukrzycy wszystkie obrażenia są bardzo groźne. Na obecną chwilę nawet nie oddycha sama. Jednak proszę być dobrej myśli to silna kobieta.- lekarze odeszli a ja poczułem na swoich polikach łzy. Kolejny raz tego dnia i kolejny raz przez to, że to nie ja jestem na jej miejscu, że to Nie ja cierpię a ona.

***

Obudziłem się w południe, dalej siedząc na niewygodnym krześle. Było po 13 więc mogłem już wejść do Mel.
Leżała na białym łóżku, powieki miała nadal zamknięte tylkoz tą różnicą, że teraz oddychała sama bez tych wszystkich rukrek.

- Mel.- Usiadłem obok niej.- Tak się bałem. Cholera więcej cię nigdzie nie puszcze. Kocham cię najmocniej na świecie. Teraz będziesz cały czas ze mną i tylko ze mną. Na zawsze kochanie.
_______________________________

Ugh...przepraszam. Miał być wcześniej ale jakoś ciężko mi się go pisało.

Wiem że ten jest beznadziejny ale następny będzie lepszy. Obiecuje. 😘

Ps. Widzieliście kampanię Shawna dla MyCalwins?❤

Lost in her heart | S.M ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz