Melania:
Siedząc na backstageu i czekając na Shawna który był na m&g przeglądałam zdjęcia z dzisiejszego koncertu. Były nawet dobre. Po chwili wzięłam telefon i przejrzałam twittera. To zdecydowanie najlepszy portal. Polubiłam kilka zdjęć Shawna, w tym kilka było ze mną. Przeczytałam komentarze pod jednym ze zdjęć.
#mendesmuffins: jejku mam nadzieje że Shawn jest z nią szczęśliwy.
#mendesfans: ładna jest.
#lolam: ja była bym lepsza dla Shawna. Ona pewnie leci na jego kasę.
#niallhoran: Mendes oddaj mi ją. Jest cudowna.
#vandien: szczęściarz z ciebie Mendes.Było ich kilka milionów więcej i większość była okey. Ludzie mnie chyba polubili. Spojrzałam na inne zdjęcie.
#adamss: głupi jesteście myśląc że ukryjecie się przede mną.
Zmroziło mnie. Dlaczego? Czy on chce nam życie uprzykrzyć? Patrzyłam się dłuższy czas w jeden punkt, gdy nagle przede mną stanął Shawn.
- Hej co tam.
- Nic. Jedziemy?- zapytałam bo miałam cholerną ochotę być już w hotelu.
- Tak, ale ja... Chcę ci coś powiedzieć.... Chodzi o to... O tych ludzi którym podpadłem.... To on był ostatnio w hotelu...Mamy kłopot z tymi samymi ludźmi. - teraz czułam się jeszcze gorzej. Dobijało mnie to wszystko. Moje przypuszczenia się sprawdziły. Kurwa...
- Chodźmy już. - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Wstałam i wyszłam. Słyszałam za sobą kroki Shawna.Shawn:
Melania poszła spać dosyć szybko. Martwiło mnie jej zachowanie. Jutro o 11 mamy samolot do Las Vegas a dziś jest już po północy. Lerzałem na łóżku i nie mogłem spać. Usłyszałem pukanie do drzwi. Kto do cholery chcę coś odemnie o tej godzinie?! Zwlekłem się z łóżka i otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem było okropne. Mel stała cała zapłakana, jej oczy były całe czerwone od płaczu. Cholera. Pociągnąłem ją szybko za rękę do łóżka i nakryłem ją kołdrą.
- Co się dzieje?
- Shawn... Ja... Ja się boję....tego wszystkiego....twoi fani mnie nie lubią...ja czytałam komentarze i tam był jeden od...od niego.- mówiła zalewając się łzami.
- Ciii. Nic nam się nie stanie. Cii. Wiesz że ze mną nic ci nie będzie. Cii Mel.-próbowałem ją uspokoić mimo, że sam się zaczynałem bać. Kurwa mać.
- Ale...
- Cii.
Wtuliła się we mnie i chyba zasnęła. Leżałem tak jakiś czas, ale usłyszałem jej głos.
- Shawn?-szepnęła a w jej głosie dało się usłyszeć smutek.
- Tak kochanie?- pogłaskałem jej plecy
- Obiecasz mi coś?
- Dla ciebie wszystko.- wszystko co najlepsze.
- To odejdź odemnie i zakończ to wszystko z tymi ludźmi.- powiedziała i odsunęła się odemnie. Kurwa, że co?
- Nie mogę. Nie zostawie cię. Nigdy. Rozumiesz?- mówiłem szybko i podniesionym głosem. Jak ona się kurwa musi ich bać?
- Shawn proszę.
- Nie, śpij już. Nie przejmuje się tym. Śpij.
- Shawn...- mruczała gdy ją przytulałem. Chciała mnie zostawić żebym był bezpieczny? Głupota, nie pozwolę jej.
- Cii.Ta noc była jedną z najgorszych. Cały czas Mel nie mogła spać. Miała koszmary. To było okropne co ona przeżywała, wziął bym całe jej cierpienie dla siebie. Wiem że tak się nie da i dlatego pójdę z nią do psychologa. Teraz spała, w końcu. Nie chciałem jej budzić, ale musimy niedługo jechać na lotnisko.
-Słońce wstań. Już po 7 a samolot mamy o 11.- szeptałem jej do ucha składając czułe pocałunki na jej szyi.
- Yhmmm...
- No wstawaj.- nalegałem a ona się przewróciła na drugą stronę.
- Shawn... zostaw mnie ja nigdzie nie lecę.
- Mel! Nie gadaj głupot. Wstawaj i się zbieraj.- wstała i oparła się o zaglówek łóżka.
-Zostaje a jutro wracam do Polski.- uparta kurwa.
- Nigdzie nie wracasz! Nie zgadzam się! Nie zrobisz mi i sobie tego! Ja nie pozwolę ci tam wrócić nie będąc pewnym, że jesteś bezpieczna!- krzyczałem na nią. Nie wiem co ona ma w tej głowie.
-Shawn. Nikt z nas nie będzie bezpieczny jeżeli nie wyjadę.-widziałem łzy w jej oczach. Widziałem smutek w tych pięknych niebieskich oczach.
-Nie. Daj telefon.- powiedziałem do niej po czym sam wziąłem go z półki.
- Shawn proszę daj mi zrobić to co chcę. Dla nas.- szetała.
- Mel, posłuchaj. To nic nie zmieni. Jak wyjedziesz to będzie jeszcze gorzej, bo nie będzie ciebie ze mną.- poryczę się przez nią. Nosz do kursy nędzy. Chcę ją dla siebie.Odblokowałem jej telefon i kliknąłem ikonkę SMS. Wybrałem SMS od nieznanego numeru i zacząłem czytać.
Od nieznany:
zostaw go bo pożałujecie oboje.Od nieznany:
Wracaj do Polski i zostaw pana gwiazdkę bo będzie z nim źle.
Od nieznany:
Pożałujesz...ostrzegałem. Masz tydzień na powrót.
Czytałem i nie mogłem uwieżyć. Jak on może? Dlaczego akurat ona? Było wiele więcej tych wiadomości ale nie chciałem ich już czytać.
-Mel zostajesz. Nie ma mowy że wracasz do niego. Nie pozwole na to. -widziałem jak płakała. -Tylko nie płacz już. Wszystko będzie dobrze. Obiecuje.
-Kocham cię. Pamiętaj o tym. -powiedziała.
- Ja ciebie bardziej. Ale idź się już zbieraj co?-puściłem jej całusa w powietrzu.
- Okey. Przyjdziesz zaraz do mnie?
-Tak.Mel wyszła a ja opadłem na łóżko. To wszystko zmierzało wczłą stronę.
Melania:
Weszłam doswojego pokoju i wzięłam ubrania na dziś. Walizkę już spakowałam, więc pozostało mi tylko zamaskować czerwone oczy i wory pod oczami. Ubrana w czarną bokserkę i krótkie czarne spodenki zaczęłam nakładać korektor pod oczy i maskarę na rzęsy. Gdy skończyłam wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Tak bardzo boli to, że nie możesz nic zrobić aby jakoś uratować tą drugą osobę. Zwłaszcza jeżeli kochasz tą osobę.
Leżałam na łóżku i czekałam na Shawna, który przyszedł chwilę potem.- Idziemy?
- Idziemy.- przytaknęłam i wyszliśmy z recepcji.Przed hotelem Shawn przywitał się z fankami i pojechaliśmy na lotnisko. W czasie lotu zasnęłam oparta o ramię Mendesa.
______________________________________
No i jak?
Przepraszam że ostatnio był tylko krótki, ale nauczyciele nam nie odpuszczają.Mam nadzieję że się podobał.
Do następnego ludki. ❤⭐
CZYTASZ
Lost in her heart | S.M ✅
FanficDruga część trylogii "Lost" "-Mel. Tęskniłem. Nawet nie wiesz jak. Szukałem cię. - Wiem, ja też Shawn .-dał mi małą karteczkę i odszedł." Odnaleźli się w momencie najgorszego momentu ich żyć. Łączy ich coś. Tym cosiem jest miłość, pojęcie niedefini...