21

65 8 0
                                    

Shawn:

Mel znów wyszła zostawiając dla nas tabletki na kaca, wodę i liścik, że ma spotkanie z Josiah'em (nie wiem czy tak się piszę).

- Oo kocham twoją narzeczoną.- Niall wszedł do kuchni i przeciągnął się.
- Tak ja też, ale ty masz swoją, więc tylko...- przerwał mi ten głupol.
- Wiem, zresztą ja będę miał dziecko. Kto by pomyślał że w wieku 30 lat będę ojcem. Też powinieneś sobie zrobić takiego Mendesa Juniora. - Taaak, Mendesa Juniora, wolał bym Juniorkę.
- Kiedyś. - Zbyłem go.
- Oj Mendes Mendes. - Niall złapał się za głowę.
- Oj Horan Horan.- przedrzeźniłem go.

***

Horan wyszedł godzinę temu gdy przeraził się liczbą nieodebranych połączeń na telefonie. Teraz czekałem już tylko na moją ślicznotkę.

- Jesteś?- zawołałem. Myślałem że Mel wróciła lecz się nie odzywała. Wyszedłem na korytarz i ujrzałem kogoś kto miał zniknąć. - Czego?- warknąłem w stronę Adama.
- Porozmawiać. - wszedł do salonu i usiadł na kanapie a ja prychnąłem na jego wypowiedź. Co on sobie do jasnej kurwy myśli?
- Nie mamy o czym.- fuknąłem.
- Mamy. Posłuchaj.- podniósł głos.
- Nie! Już dawno z tym skończyłem!- krzyczałem. Miałem dość tego. Kurwa, ja mam chronić Melanie a nie jej szkodzić. Kurwa.
- Nie skończyłeś! Albo posłuchasz albo nie już wstaniesz.- wyjął nóż i przyparł mnie do ściany i nie chciał puścić.-No. To oddasz mi tą ździrę, wrócę z nią do kraju a ty znikniesz z jej życia, bo jak cię zobacze w jej pobliżu to ona zginie.- prychnąłem. On tak nie mógł. Kurwa, nie.
- Nie zrobisz tego.- wycedziłem przez zęby czując jak Rataj robi mi szramę na szyi.
- Zrobię co chcę.

Wyszedł.

Kurwa! Kurwa! Kurwa!

Nie dam jej zabrać, nie teraz.

Kurwa!

Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłoniach.


***

- Shawn! Shawn słyszysz mnie! Co...?- Melania podbiegła do mnie ze zdziwieniem na twarzy.
- Wrócił.- Wydusiłem z siebie.
- Nie.- szepnęła opierając się o ścianę obok mnie.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobią. Weź urlop. Wyjedziemy, z ochroną.- próbowałem ją uspokoić chodź sam nie byłem pewny swoich słów. Bałem się o tą istotę, która mi tyle dawała. Nie przeżył bym bez niej.
- Dobrze, a nic ci nie jest?- spytała już normalnym głosem. Udawała, maskowała przede mną strach, który widoczny był w jej błękitnych do bólu tęczówkach.
- Nie, jest dobrze. Pakuj się.- stwierdziłem szybko.
- Już.- poszła szybko na górę a ja zaraz za nią.

Po trzech godzinach byliśmy w samolocie do Londynu. Tu było bezpieczniej.

***

Byliśmy w nowoczesnym domu który miał 156 kamer na zewnątrz i kilka na korytarzu. Był oddalony od ulicy o 500 metrów, w środku był ochroniarz tak jak czterech na zewnątrz. Dom był bezpieczny.

Siedzieliśmy przytuleni na kanapie gdy usłyszeliśmy dzwonek telefonu.
Spojrzeliśmy na ekran który pokazywał wiadomość od zastrzeżonego.

Od: zastrzerzony

Pożałujecie, a ostrzegałem.

Mel miała łzy w oczach a ja pragnąłem tylko jej bezpieczeństwa.
To okropne uczucie męczyło mnie od środka. Z każdym sms'em balem się bardziej.

Z tymi okropnymi myślami zasnąłem przy mojej kobiecie. Przytulałem ją najmocniej jak się dało.

Boli, cholera co się dzieje.
Leżę na ulicy a ktoś wziął do samochodu Mel.
Cholera.

Gdzie ja jestem? Ktoś mnie także wziął do tego samochodu i zobaczyłem....

Mel całą we krwi.
Próbowałem się do niej przysunąć ale dostałem czymś w głowę.

- Po co ci to było Mendes?

Ten głos.

Nie widziałem a słyszałem.

Wstałem i szeroko otworzyłem oczy. Byłem cały oblany potem. Ręce trzęsły mi się nie miłosiernie. Obejrzałen się do okoła. Mel była obok mnie, spała. W miarę spokojnie. Mamrotała coś przez sen.

Uspokoiłem moje szybko bijące serce i znów położyłem się obok mojego kochania. Całe szczęście to był tylko sen, ale te słowa dalej brzmiały mi w głowie.


***

Leżałem na łóżku nie mogąc zasnąć. Mel także już nie spała.

- Kocham cię, i nigdy nie przestanę, chodźby nie wiem co, pamiętaj. Proszę, pamiętaj.- szeptała mi.
- Ja ciebie też ale dlaczego mówisz to teraz, i tak inaczej. Nie rób tego Mel. Dla nas obojga to będzie złe. - Mówiłem drżącym głosem.
- Shawn... To nie wypali. Teraz musimy uciekać a później co? Do czego to doprowadzi?- nie mogłem uwierzyć w jej słowa.
- Do naszej wolności. Niedługo ich złapią.
- Nie, ktoś tak czy siak umrze Shawn, a ja nie chcę żebyś był to ty. - ciągnęła dalej.
- Nie zagadzam się, zostajesz tu ze mną. - stwierdziłem pewnie.

Już nie odpowiedziała, cicho westchnęła po czym pocałowała mnie w usta.
- Śpij.- szepnąłem.
- Ty też.- mruknęła i spowrotem się do mnie przytuliła.

_____________________________________

Przepraszam chyba.

Do następnego.😘

Lost in her heart | S.M ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz