19

72 8 0
                                    

Melania:

W końcu w domu. Po trudnych ale i szczęśliwych dla nas dwóch miesiącach dotarliśmy do punktu wyjścia, lub wejścia jak kto woli.

Znów jesteśmy przy recepcji przy której ponownie spotkaliśmy się 12.08.2026 roku. Tym razem przyszliśmy razem 12.10.2026, jako narzeczeni w pełni zadowoleni z życia. Kocham to miasto, kocham Shawna i kocham moją pracę jakkolwiek dziwnie to brzmi.

Teraz prześladowca już się nie odzywa, nie pisze sms'ów i nie komentuje naszych postów w mediach.

Wczoraj wróciliśmy o 22 i nie od razu padliśmy do łóżka, Mendes był zadowolony a ja obolała. Niewyżyty człowiek...

- Mel? Shawn? - usłyszałam głos dobrze mi znany który wyrwał mnie z rozmyślań.- Jak dobrze was widzieć. Co u was? A z resztą, gratulacje, wiedziałem.- przerwał i patrzył na nas z uśmiechem.- W sensie wiedziałem, że tak skończycie.
- Aaa dziękujemy, jest coś do roboty?- zapytałam.
- Nie, chyba, że Shawn coś chce. Ja nic dla ciebie nie mam.- skończył zasiadając przed komputer.- A nie jednak mam. Tysiąc e-maili z zapytaniem o to czy możesz być również ich fotografką.- uśmiechnął się szeroko Josiah.
- Uu od kogo?- zapytałam z ciekawością.
- Ejj... Ty jesteś moja kocie, nie zapominaj się.- upomniał mnie Shawn.
- Okej, chcę się tylko dowiedzieć.- odparłam.
- Od, uwaga przygotuj się... Harrego Stylesa, Miley Cyrus, Louisa Tommlinsona, Charliego Putha, Eda Sheerana...
- Ejj, serio nawet on!- oburzył się Mendes.
- Nie skończyłem, nie nauczyli cię, że się nie przerywa? Kontynuujmy, Zayn Malik, Zedd, Lady Gaga uuu, Niall Horan, hahahha.- oficjlanie stwierdzam, że Josiah dostał głupawki.- Lepiej przyjaciół dobieraj Mendes.- dodał.
- Dzięki, jak ja kocham tych debili.-westchnął brunet.
- A ja nadal nie skończyłem, mianowicie Ariana Grande, Taylor Swift, Camila Cabello jeżeli twój ukochany nie ma nic przeciwko i to samo Liam Payn, oraz Karen i Aaliah Mendes proszą o jak najszybszy ślub. Koniec.
- Korespondentujesz z moją mamą?! - wykrzyknął Shawn.
- To może im odpowiem, że hmm... Harry brzmi kusząco, tak samo jak reszta chłopaków z 1D, tak poza tym przekaż im informacje z gratulacjami za ponowne "zjednoczenie". Ari i Tay odpadają, nie lubię ich. Charlie i Ed w sumie to też jakaś alternatywa, Camili napisz, że chcę się z nią spotkać, a Niallowi obiecałam więc muszę. Do Lady Gagi i Miley Cyrus napisz że mam za dużo zleceń a Zedda poproś o konsultacje z Mendesem. No a z Karen i Aaliah się spotkamy nie długo, więc pisz co chesz.- skończyłam swój monolog.
- A mnie gdzieś w grafiku uwzględniłaś?- spytał mój mężczyzna.
- No, każdego wieczoru i ranka i nocy oczywiście. -zaśmiałam się.
- Za mało, to dopisz codzienną sesje dla mnie, a za dwa tygodnie chciałbym pojechać w jedno miejsce, więc dwa dni masz z głowy, i dzisiaj cię przeprowadzamy do mnie. - zaszalał.
- Spadać gołąbeczki, macie napięty grafik a ja muszę odpisać na te maile. A za trzy dni jest gala Vouga w Nowym Yorku, macie oddzielne pokoje w hotelu ale jak coś to załatwi się. Do jutra Mel, i Shawn.
- Paa.- pożegnaliśmy się i wyszliśmy.

***

- Idziemy na lunch?- spytał Shawn.
- O 10?-zapytałam zdziwiona.
- Tak... A co?- zaśmiał się.
- Nie wiem, jak chcesz, mi bez różnicy, bo nie jestem głodna.- skomentowałam.
- Ej Co jest?- ignorowałam to.- Mel... powiedz mi.-naciskał.
- Nic.
- Coś jest skoro taka jesteś.- Nieustępował.
- Jaka jestem?
- Zła, na mnie. Nie wiem, powiedz mi.- zasmucił się.
- Bo?
- Bo jesteś dla mnie ważna.-kurwa, dobry powód.
- Yhm... Chodźmy.
- Okey.

Wsiedliśmy do samochodu, który stał na podziemnym parkingu. Shawn kierował się w stronę kawiarni na ulicy obok biurowca w którym przed chwilą byliśmy. Jedną rękę trzymał na kierownicy a jedną na moim udzie.

Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy miejsce pod oknem na samym końcu.
Kawiarnia była nowocześnie i minimalistycznie urządzona, podobała mi się.

- Czego sobie pan, przepraszam państwo życzą?- zapytała kelnerka stojąca przy naszym stoliku. Miała rozpięte trzy guziki w koszuli i gapiła się na Shawna jak na złoto.
- Ty ślepa jesteś?- zapytałam się jej. Shawn trzymał moją dłoń a ona tego nie widziała lub tylko udawała, że nie widziała. - On jest mój, i zapnij ten trzeci guzik, chyba że nie lubisz tu pracować.- dodałam. Kelnerka fuknęła i patrzyła wyczekująco na Mendesa.
- Poproszę małą czarną bez mleka i czekoladową muffinkę.- Powiedział Shawn.- Chcesz coś kochanie?- Zapytał patrząc na mnie.
- Nie, mówiłam, że nie jestem głodna.- odpowiedziałam łagodnym głosem.
- Fakt scbudnij, bo Shawn nie będzie tracił czasu na grubaski.- jebana kurwa...

Kelnerka sobie poszła, widziałam jak skarży się innej wypindrzonej lali za ladą.

- Co jest? Jesteś inna od od wczoraj, nic nie jadłaś oprócz małego tosta na śniadanie. Wiesz, że to może się źle skończyć.- Zaczął Shawn.
- Wiem, nic mi nie jest, po prostu jestem zmęczona. - skłamałam.
- I dlatego nie jjesz? A cukier mierzyłaś?- dociekał.
- Mierzyłam. Nie jjem, bo źle się czuję.- odpowiedziałam tym razem zgodnie z prawdą. W między czasie kelnerka, tym razem inna przyniosła kawę i ciastko dla Mendesa.
- Kocham cię, i martwie się o ciebie wiesz przecież.
- Też cię kocham. Czekaj chwilę. Muszę do toalety.- szybko pobiegłam w kierunku łazienek bo czułam, że jest mi nie dobrze. Po zwróceniu mojego śniadania poczułam się o niebo lepiej.
Gdy już wróciłam mój chłopak dziwnie mi się przyglądał.
- A Shawnie też cię kocham.- Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Mel skrabie...- mówił podejrzliwie..
- Słucham misiu?- spytałam słodko.
- Czy my wczoraj się zabezpieczaliśmy?- japie...rze.
- Mendes no! Jak mogłeś zapomnieć!- wybuchnęłam.
- Ymm dobra, zrobisz testy i się okaże. - podrapał się po głowie.
- Test nie jest taki dokładny, działa dopiero po tygodniu debilu.-wspomniałam dość istotną rzecz.
- Ymm to zaczekamy?- stwierdzenie dnia.
- Nie mamy wyjścia, chodź zbieramy się.

______________________________________

Uhuhu i co będzie w tej ciąży? Hmmm... Nabroili.😂😀

Do następnego 😘⭐⭐⭐⭐

Lost in her heart | S.M ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz