Shawn:
Wszedłem do gabinetu doktora prowadzącego Mel.
- Dzień dobry, niech Pan siada. Mamy już wyniki.- Ze stresu nie mogłem siedzieć. Byleby nic poważnego.- Więc... Pana..
- Nażeczona.
- Tak, pana nażeczona jest chora, ma zapalenie płuc. Nie było ono długo leczone więc jest poważne. Ma także złamane 3 żebra i kości prawej ręki razem ze zwichniętym nadgarstkiem. Pacjentka nie dostawała insuliny wiec jest na skraju wytrzymałości. Ma wiele siniaków i zadrapań ale nie ma głębszych ran oprócz tych na nadgarstku.- Skupiałem się na wszystkim ale to ostatnie zdanie mnie mocno zdziwiło.
- Co?- wydukałem.
- Podejrzewamy że mogła chcieć...
- Niech pan nie kończy.- szepnąłem z przerażenia. Ona by nie mogła.
- W każdym razie zostanie tu do dwóch tygodni i codziennie będzie ją odwiedzał psycholog. Poza tym ta doba będzie decydująca.
-Yh.. Tak oczywiście. - odpowiedziałem nadal myśląc o tamtym zdaniu. Szybko wyszedłem na korytarz a potem prosto do Mel. Nie chciałem jej na razie męczyć i tak wiele ostatnio przeszła.Gdy wszedłem Mel leżała podpięta pod milionem maszyn. Oczy miała zamknięte bo była w śpiączce. Bolał mnie ten widok. Dałbym wszystko by była zdrowa. Złożyłem na jej ustach krótki pocałunek po czym przysiadłem na krześle przy jej łóżku. Złapałem za jej dłoń i lekko masowałem ją kciukiem.
- Kocham cię, nie zostawiaj mnie mycho.
Proszę, nie rób mi tego. Kocham cię. Obudź się. Chcę już zobaczyć twój uśmiech. Proszę kochanie. Już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić. Zamknęli ich, wiesz? Już nic ci nie zrobią. Jak się obudzisz to wszystko ci opowiem. Obiecuję. Kocham cię kotku.Skończyłem swój monolog i wiedząc, że nie wyjde z tąd dopóki Mela nie otworzy oczu poszedłem po kawę.
Gdy już otworzyłem drzwi do sali zobaczyłem Zayna jak siedzi przy Melci.
- Hey Mendes. Jak tam?- zapytał nadal patrząc się na moją narzeczoną.
-Ta doba będzie decydująca.-wyszeptałem.
- Wyjdzie z tego. Melania jest bardzo silna.
-Wiem. Wierze w nią. - przerwałem na chwilę.- Bez niej... Wole nie myśleć co by było bez niej.- przyznałem siadając po jej drugiej stronie.
- Jak się wybudzi to postaram się jej załatwić opiekę w domu żeby była cały czas przy tobie. Chcę dla niej jak najlepiej.
- Dzięki stary.
-Hey.Jestem od ciebie straszy.- oburzył się Malik.
- W którym miejscu. - prychnąłem.
- W każdym. Mam 30 lat a ty tylko 25. - Kurwa. Serio to on wygląda 5 lat młodziej ode mnie a nie starzej.
- Niech ci będzie.- mruknąłem.
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy gadając o całym dzisiejszym ranku, a potem Zayn wyszedł, bo musiał iść coś załatwić z chłopakami.
Ja za to przekonałem pielęgniarki żebym mógł zostać na noc. Nie wyobrażałem sobie żebym mógł być teraz w domu.
***
Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że jest już grubo po 23. Ułożyłem się wygodniej na krześle i ścisnąłem lekko rękę Mel. Już miałem zamknąć oczy ale poczułem lekki uścisk na dłoni. Szybko poprawiłem się na krześle i zobaczyłem jak Mel leciutko mruga powiekami. Chwilę potem z wielkim trudem je otworzyła. Mojego szczęścia nie dało się opisać.
- Cii królewno. Kocham cię. Cieszę się jak cholera, ale odpoczywaj teraz. Jutro pogadamy słońce. Śpij mycho. kocham cię, tak bardzo cię kocham myszko. - szeptałem z wielkim wyszczerzem na ustach. Odetchnąłem z ulgą. Ona żyje. Kurwa. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Też cię kocham Shawney.- cichutko wyszeptała a ja mało nie dostałem palpitacji serca ze szczęścia.
__________________________________
Ugh...znów krótki.. przepraszam..
Mam zbyt dużo nauki.. Ale oceny nie najgorsze..
Do następnego ❤⭐⭐
CZYTASZ
Lost in her heart | S.M ✅
FanfictionDruga część trylogii "Lost" "-Mel. Tęskniłem. Nawet nie wiesz jak. Szukałem cię. - Wiem, ja też Shawn .-dał mi małą karteczkę i odszedł." Odnaleźli się w momencie najgorszego momentu ich żyć. Łączy ich coś. Tym cosiem jest miłość, pojęcie niedefini...