#29✔

103 18 0
                                    

Mnie i Hectorowi od razu bardzo spodobało się to, że mamy już dwóch potężnych przeciwników Davy'ego Jones'a i Salazara . Jednak ja i Barbossa bardzo dobrze się dogadujemy. Może jest to trochę spowodowane tym że mamy podobne charaktery i podejście do życia, ale w sumie sama nie wiem.
-Puppet, nauczysz nas grać w szachy ? - uśmiechnął się serdecznie Pintel, a zaraz po nim stojący obok niego Ragetti
-Jasne chodźcie - i wskazałam stół na którym stoją szachy
Usiedlimśmy przy stole, a ja zaczęłam tłumaczyć. Najpierw nazwy pionków, potem ich wagę i co robią, a na koniec zasady gry.
Bardzo szybko pojeli szachy. Zdecydowanie szybciej niż ja. Mysląc o tym zawsze w duchu się śmieję.
Gdy graliśmy już razem kątem oka zobaczyłam Willa i Jamesa którzy trzymali jakieś papiery i razem się z nich śmaili. Cieszę się, że 'złapali' ze sobą tą nić porozumienia.
*po jakimś czasie*
W zasadzie gdy zaczęliśmy grać w szachy było to około 15 do teraz gdy jest już ciemno to nie źle nam poszło. Nigdy nie sądziłam, że polubię na tyle szachy, żeby w nie tak często z WŁASNEJ woli grać.
-No dobra dobra ile można grać ? - roześmiał się Marty
-Długo jak widać, ty psie morski - poklepał go po ramieniu Pintel
-Panienko to jutro ja poproszę kurs gry w szachy - uśmiechnął się do mnie
-Oczywiście Marty - odwazajemniłam uśmiech.
-Choć tu Elizabeth musimy coś omówić ! - powiedział do mnie Hector, a ja od razu wykonałam polecenie przyjaciela
-O czym chcesz rozmawiać ?
-O naszym kierunku podróży.
-A coś z nim nie tak ?
-Obawiam się, że jesteśmy skazani zwolnić nieco tępo Zemsty, ponieważ może nas znieść na skały.
-No to zwolnijmy, po co mi o tym mówisz. To ty jesteś kapitanem, a nie ja ? - spytałam zdziwiona
-Bo chodzi o Sparrowa. Gdy się dowie, że zwalniamy, nie da nam żyć....
-Nie dziwie się mu. Kocha Angelicę, a ona jest teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie
-A ja chcę, abyć mi pomogła go przekonać, że to jest konieczne - popatrzył na mnie kamiennym wzrokiem
-Dobrze spróbuje mu to jakoś względnie delikatnie powiedzieć - uśmiechnęłam się z powagą
Postaliśmy tak jeszcze w ciszy przez dobre dziesięć minut, po czym poszłam spowrotem w kierunku Pintela, Ragettiego i Marty'ego. Włączyłam się do ich rozmowy o krakenie; bestyjce Davy'ego Jones'a. Nasza z początku normalna rozmowa przerodziła się w durnowatą i nie stworzoną historyjkę.
Do naszej rozmowy po czasie dołączyli też Will i Gibbs.
-O czym rozmawiałaś z Barbossą ? - spytał mnie szeptem William
-Zaraz ci opiwiem - powiedziałam po czym wstałam i pokazałam chłopakowi, aby poszedł za mną - Przepraszam panów, zaraz wrócimy. - dodałam po chwili
-No to co ?
-Chodzi o to, że musimy wychamować Zemstę bo zniesie nas na na skały... - zaczęłam
-Iii co w związku z tym ?
-Jack... O niego chodzi. Tak bardzo mu zależy, aby uratować Angelicę z tego śmiertelnego niebezpieczeństwa, a Hector prosił mnie, żebym mu to w jakiś sposób powiedziała.
-Kiedy mu chcesz o tym powiedzieć ?
-Jeszcze nie wiem. Na razie chcę wymyślić jak mu to powiem. Przecież nie może być to nic w stylu : Hej Sparrow, wiesz zwalniamy bo wpadniemy na skały. Muszę to mu powiedziec bardziej "delikatnie".
-Zgadzam się - mówiąc to "pękał ze śmiechu". Najwyraźniej rozbawiło go to co powiedziałam, czego NAPEWNO NIE powiem Jackowi.
-Bardzo zabawne - pocałowałam go w policzek
-A żebyś wiedziała, że bardzo, choćmy do reszty.
-Idziemy - uśmiechnęłam się pociągnęłam za sobą Willa
...................................................................................
Wybaczcie, że dzisiaj tak późno, ale tak się pochłonęłam rysowaniem kpt. Jacka i kompletnie zapomniałam o kolejnej części 😂❤😘
***
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)

Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz