#39✔

108 11 0
                                    

Wyruszyliśmy praktycznie od zaraz. Jack ostroznie położył ciało Angelicki na łóżku w swojej kajucie. Siedział przy jej martwym ciele cały czas smarując je przeróżnymi olejkami jakie tylko znalazł na pokładzie aby zatrzymać proces rozkładu. Jednak nikt nie wiedział o niczym co tyczyło się zwłok. Jack ani nie wychodził z kajuty, ani nikogo do nie nie wpuszczał. Zemsta Królowej Anny strasznie "opustoszała" bez gadającego Sparrowa. Ja z Martym, Pintlem i Ragettim na zmianę grałam w szachy, a jeżeli nie to siedziałam nad mapami gwiazd. Will czytał wszystkie możliwe książki jakie znalazł na pokładzie a język którym były zapisane rozumiał, podobnie robił James.
Hector, mój ojciec dalej bawił się w kapitana marzeń. Wydawał dziwaczne rozkazy, kazał zwijać i rozwijać banderę, przygotowywać okręt do gotowości bojowej. Udawać że toną i trzeba osuszyć okręt. I tak ciągle. Zachowywał się jakby oszalał. Reszta załogi o ile nie wykonywała poleceń Barbossy zajmowała się grą w kartykarty i zakładaniem się o wszystko - pieniądze, alkohol, ubrania czy broń.
-Łatwo poszło. Zbyt łatwo. - odezwała się Calypso
-Co mam przez to rozumieć? - spytałam
-Bogowie od tak pozwolili nam przypłynąć do ich wyspy, a później bez żadnych większych problemów ją opuścić. Zazwyczaj, ba, zawsze wolą się trochę pobawić śmiertelnikami.
-Będą chcieli zapłaty za ciało Angelici?
-Wątpię. Będą chcieli nas ukarać, że wtargnęliśmy na święte miejsce kultu.
-Jaka to będzie kara? Baty? Więzienie?
-Gorzej...
-Czyli jak?
-Będą nawiedzać nas w snach, wizjach. Wywołają halucynację. A będzie to trwało tak długo jak nie zwariujemy i sami nie odbierzemy sobie życia.
-Możemy się jakoś przed tym uchronić?
-Gdy poczujemy ich obecność powinniśmy niczym Odys swojej załodze zatkać uszy aby nie słyszeć ich kuszenia.
-Jak się objawia ich obecność? Trzeba powiedzieć załodze.
-Sama nie wiem. To się poprostu wie. Jest to taka potęga mocy, której przeoczyć się nie da.
- Mam rozumieć, że w każdej chwili może nas złapać rychła śmierć? - spytałam przerażona
- Tak, bogowie nam nie odpuszczą.
- Zatem, wydaje mi się, że niczym Odys pora kazać wszystkim z załogi zatkać uszy, a słabszych przywiązać do masztów. Do tego czasu musisz wymyśleć jak zdjąć ten urok. Bo jest to realne, prawda Tia?
- Tak. Pomyślę.
- Cukiereczku! - po schodach zbiegł Hector
- Tatusiu? - cicho się zaśmiałam
- Davy Jones posłał po nas Pupilka.
- Jakto Pupilka?! Z kąd wiesz, że Pupilek nas ściga!?
- To się czuje Lizzy. Pora zacząć uciekać, zmienić kurs i dostać się so Holendra...
- I zapłacić każdą cenę za wykupienie naszej wolności. Przy okazji zabierzemy klucz od Skrzyni Umarlaka.
- Ambitny plan, jednak nie możemy płynąć ratować Angelicki. Zostanie martwa już na wieki. Za kilka dni jej ciało zacznie się rozkładać pomimo licznych olejków, które nakłada na nie Jack.
- Mówiłeś mi kiedyś o Źródle Życie. Powiedzieś wtedy, że z jego pomocą mogę ożywić brata, na Angelickę też to może zadziałać. Tylko Jack, on zrobi nam istne piekło jak się dowie, że zmieniamy kurs.
- Poza tym ciąży na nas fatum. - wtrąciła się Calypso
- Co do cholery?
- Klątwa Barbossa... Klątwa! Przypłynięcie do Wyspy Bogów było skrajnym błędem.
- A teraz zadajmy sobie pytanie po jaką cholerę było mi piractwo! - powiedział z wyrzutem Hector - Przekażę Willowi i James'owi, każę im przyjść do was i wymyślicie coś w sprawie Sparrowa i córki tej czarnobrodej żmiji.
- Jasne. - powiedziałam z wielką pogardą, jednak na tyle cicho, żeby mnie nie usłyszał.
- To twój ojciec - zruzgała ją słownie Tia Dalma
- Wiem, ale ojciec czy nie ojciec ostatnio zachowuje się jak wariat.


Może ten rozdział nie jest zbyt długi, ale jest 😁.
Dopóki, nie wymyślę konkretnego dnia na publikowanie nowych rozdziałów to poprostu będą się pojawiać gdy je napiszę ❤
~ MartysiaChan

Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz