#33✔

114 15 0
                                    

Podpłyneliśmy jak najbliżej wyspy tak aby zobaczyć praktycznie wszystko co się na niej znajduje. Nie było nikogo. Możliwe że nawet nie odkryta. Ja i Will powróciliśmy do biblioteki aby dalej szukać dalszych legend. Nagle zaczęłam :
-Will
-Tak ?
-Jak przybijemy znowu do Jamajki to zorganizujemy wielki ślub. A po tem, no właśnie a po tem ?
-Wrócimy do piractwa - uśmiechnął się do mnie ciepło
-Naprawdę ? Chcesz być piratem ? A co z twoim ojcem? - powiedziałam uradowana
-Dla ciebie wszystko, panienko - mówiąc to podał mi inną książkę z kronikami statku
-A kupujemy własny okręt czy dalej pływamy z Barbossą ?-ciągnęłam
-Co ze mną ? - odezwał się kapitan gdy usłyszał swoje nazwisko
-Zastanawiamy się z Elizabeth, czy po ślubie kupimy własny okręt, czy dalej będziemy pływać z tobą na Zemście
-To ja polecam tak, najpierw będziecie pływać ze mną na tym okręcie , a potem jak znjdziecie sobie najlepszą możliwą łajbę to na niej, ale razem stworzyły zalążek dobrej floty ! - powiedział zadowolony z całej sytuacji Hector
-Ja jestem za ! - od razu odpowiedziałam
-I ja też ! - przytaknął Will
Barbossa dołączył do nas i razem znami zaczął przeglądać kroniki. Nie znaleźliśmy praktycznie nic. No może po za kilkoma informacjami o samym Czarnobrodym. Siedzieliśmy tak bardzo długo przeszukując księgi i pijąc rum. Po jakimś tam czasue przyszedł do nas Jack.
-A ty przyszedłeś tu bo... -zaczął Barbossa
-Bo chcę wam pomóc w szukaniu jakich kolwiek informacji...
-Odmieniło ci się ? - ciągnął drwiąco mężczyzna
-Co mi się odmieniło ?
-Wszystko ! Ostatnio byłeś gotowy nas wszystkich wymordować by ratować gołąbeczkę.
-Odpierdol się ! - krzyknął
-Zluzuj trochę ! - powiedział równie głośno kapitan
-Hej, Jack, spokojnie - powiedziałam przytulając mężczyznę
-Ten nadenty pirat już gra mi na nerwach ! Dlaczego to on jest kapitanem, a nie ja ? - powiedział bardziej opanowany
-Bo to jest mój statek. MÓJ rozumiesz ! Ty masz tą swoją Perłę !
-Dobrze wiesz, że na chwilę obecną nie ma sposobu jak wyciągnąć ją z butelki !
-Oj Jackie jeszcze dużo musisz się nau...
Wypowiedź Hectora przerwał przeraźliwy pisk, który był tak wysoki, że w pewnym momencie zaczęliśmy odczuwać jedynie drgania powietrza, a sam dźwięk był już dla nas niedosłyszalny. Za wysoki.
-Wszyscy pod pokład ! - krzyknął stanowczo Barbossa
My też tak zrobiliśmy. Tutaj dało się już normalnie rozmawiać jednak głowy dlaje pękały nam z bólu.
-Może pójdziesz do James'a ? - zaproponował Will
-A muszę ? - ciągnęłam
-Może mu już się polepszyło ? - ciągnął chłopak
-A co ci na tym tak zależy ?
-Część załogi część statku - uśmiechnął się William
-To motto ludzi Jones'a : "Część załogi, część statku" powtarzane około pięć razy, a każdy kolejny coraz szybciej, z większą powagą i skupieniem.
-Skąd o tym wiesz ? - wtrącił zaciekawiony Hector
-Dużo czytałam - powiedziałam z lekkim uśmieszkiem
-No to teraz idź do komodora.
-Nie mam wyboru... ?
-Na to wychodzi, że eee nie. - roześmiał się na amen
Zatem poszłam. Szłam wolnym krokiem i zastanawiałam się co ja mam mu tak właściwie powiedzieć. Że co ? Że witamy w świecie piratów ? Nie. Żeby dołączył do nas spowrotem ?
Może. "Część załogi, część statku" - to już na pewno nie. Jednak to byłoby najlepsze. Miałoby najgłębszy przekaz. Nie, on tego nie zrozumie...
Stanęłam przed drzwiami do 'pokoju' Norringtona. Pukam.
-Idź sobie ! - powiedział załamujacy się głos
-Dobrze idę - chciałam odpowiedzieć, jednak ostatecznie powiedziałam : - Nie pójdę, dobrze o tym wiesz ...
-Chcę być sam.
-Od kilku dni jesteś sam.
-I mogę być kolejne.
-Porozmawiajmy.
-Przecież właśnie rozmawiamy.
-Ale tak twarzą w twarz.
-Po co?
-Bo wszyscy chcą żebyś do nas dołączył.
-A ty ?
-A co ja ?
-Ty też chcesz ?
-Tak ja też.
-Gdzie jesteśmy ?
-W okolicy trójkąta bermudzkiego.
-To od tego ten przeraźliwy pisk...
-Tak.
-Mogę wejść ?
-Tak, wchodź jak musisz.
Powoli otworzyłam drzwi. Ujrzałam siedzącego przy stole z mapami Jamesa. Chciałam do niego podejść jednak już mój organizm nie wytrzymał. Upadłam. Głowa mnie cała rwała z bólu. Dalej nie wiem co się stało straciłam przytomność.... [...]
-Elizabeth?
-Tak. - powiedziałam cicho
-Jak dobrze, że do nas wróciłaś...
-Też się cieszę, że ciebie widzę Jack. Gdzie reszta ?
-Nie tylko ciebie powalił ten pisk. Williama i Jamesa również. Nasz Hectorek znalazł już na to lekarstwo. Rum.
-Naprawdę ? - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu.
-No serio.
-A ty jak się trzymasz ?
-Psychicznie ? Słabo. A fizycznie ? Nie jest najgorzej. Ten przeraźliwy ból już minął.
-A reszta załogi ?
-Pintel i Ragetti cudują jak zwykle. Gibbs siedzi przy mapach. Go to w ogóle nie ruszyło. Marty siedzi z Barbossą i pije rum.
-A reszta ?
-Reszta nawet się trzyma.
.................................................................................
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)

Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz