-O tym, że zadeklarowałem wam się pomóc, a ostatecznie egoistycznie chciałem was zostawić. Przepraszam...
-Raz przeprosiłeś, wybaczyłam, nie powtarzaj się tak...Nareszcie to przyznałeś. Mi tylko o to chodziło - powiedziałam już nie oschle
-Przyjmiecie mnie spowrotem do załogi ?
-Witamy spowrotem ! - wtrącił się Will
-Dziękuje. Pomogę wam. Dajcie mi jakąś robotę. Mapy, kurs cokolwiek(!).
-W takim razie Norrington idź do Gibbsa i opracujcie najbardziej korzystny kurs ! On ci wszystko wyjaśni. A ty się chyba na tym znasz ? - przyłączył się do rozmowy Hector
Nastała cisza. Każdy czymś się zajął. Tradycyjnie prócz mnie i młodego Turner'a. My znowu staliśmy "bezczynnie" i rozmawialiśmy.
-Panienko Swann ! - zaczął nagle Marty
-Barbossa. - powprawiłam z porozumiewawczym spojrzeniem na Hectora
-Jak to BARBOSSA ?! - wykrzyknął aż ze zdziwienia Jack
-Hector to mój ojciec - uśmiechnęłam się ciepło
-Jak to nie możliwe ! - ciągnął zdziwiony Sparrow
-A jednak Jack'ie. - wtrącił się kapitan
-Powiedziałeś jej jednak ? - dołączył do rozmowy James, który przybiegł tu od razu gdy usłyszał krzyk Jack'a.
-Już nie mogłem dłużej tego ukrywać...
-Dlaczego nic nam nie powiedzieliście...? - spytał zdziwiony Will, który w zasadzie dopiero teraz zrozumiał co się dzieje
-Elizabeth nigdy nie miała się o tym dowiedzieć. Nie chciałem aby została piratem tak jak ja. Jednak sama dobrowolnie podjęła decyzję. To też jej powiedziałem... O tym wiedziały tylko cztery osoby. Ja, gubernator Swann, matka Liz oraz James, jako jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, on miał zrazić Elizabeth do piractwa...
-W takim razie panienko Barbossa, a za niedługo Turner, twoje mapy się zalały... - powiedział ostrożnie i niepewnie Marty
-Rum ? - spytałam śmiejąc się pod nosem
-Rum. - oznajmił
-Jack ! Wiesz coś o tym ?
-Po raz pierwszy akcja z rumem chyba nie tyczy się mnie. - uśmiechnął się słodko
-Nie ważne z resztą... Po prostu osuszcie je jakoś, czy coś tam. Zrozumiano ?
-Tak jest pani kapitan. - powiedział Ragetti udając, że salutuje.
Uśmiechnęłam się tylko ciepło i podeszłam w stronę ojca. Określenie "ojciec" czy "tata" mówiąc o Hectorze kompletnie mi nie współgrało.
-Muszę ci powiedzieć, że dobry moment złapałaś aby powiedzieć o tym załodze - powiedział nagle Barbossa
-Wiem. Im dowiedzieli by się szybciej tym lepiej.
-Kapitanie ! Przed nami ląd ! - krzyknął Pintel
-Idioto jesteśmy na środku morza ! Jak ląd !
-Hectorze, to wyspa bogów.
-Jakich bogów, o czym ty plecisz Elizabeth.
-Ona ma racje Barbossa. A nasza Calypso, bogini. Ta wyspa, to ich siedziba. Widzą ją tylko ci wybrani. Wybrane okręty mogą do niej przypłynąc, inni przepłyną ją jak mgłę - wtrącił się Jack.
Po raz pierwszy byłam mu za to wdzięczna jako że przynajmniej ktoś poparł moją teorię.
-No Sparrow, po raz pierwszy wpadłeś na coś rzeczywistego - odezwała się Tia Dalma
-Tak naprawdę wpadła na to Elizabeth. - przyznał mi zasługi
-Mogłam się w sumie domyśić - parsknęła śmiechem - W każdym razie ta wyspa poświęcona jest bogom takim jak Posejdon. Mówiąc krótko tu mieszkają bogowie, którzy są bezpośrednio powiązani z morzem. Jednak uwiarzcie mi odpłyńmy stąd. Jak najszybciej. - powiedziała stanowczo i odeszła pod pokład.
-Cała na przód, musimy już uzupełnić zapasy, a ta wyspa wydaje się przyjazna. - dołączył do rozmowy William
-Zaryzykujemy ? - spytałam chwytając go za rękę
Rzeczywiście wtedy się bałam tego miejsca. Złe przeczucia.
-Musimy. Na jednej burcie jest już dziura od kamieni. Jeśli jej nie naprawimy statek może zatonąć. - odpowiedział stanowczo Barbossa
-Za tem płyniemy! - krzyknęłam i dałam sygnał kamratom, aby zwinęli żagle. Przybijamy do brzegu!!!***
Wybaczcie, że tak nagle zniknęłam... Kompletnie nie miałam czasu na pisanie. W zasadzie dalej nie mam ale cóż... Widzę, że ktoś jednak czyta tą książkę więc do nie wrócę i dokończę ją! Mam tyle genialnych pomysłów na kontynuację, a tak mało czasu na pisanie! Jak dobrze pójdzie jeszcze w tym tygodniu dodam nowy rozdział ❣💋 no i wybaczcie, że ten rozdział jest taki krótki, ale to tylko dodatek do ogłoszeń parafialnych 😂🤭
***
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)
CZYTASZ
Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia
Aventure"- Nie lekceważ mocy Trójkąta! - Ja nie lekceważę Bermudów, poprostu się nabijam." "Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia" to historia pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, humoru, a zarazem dramaturgii w świecie gdzie Elizabeth Swann (choci...