Poszliśmy. Po wejściu na statek udało się go 'zepchnąć' do oceanu. Nasza szóstka usiadła przy stole i zaczęliśmy planować szczegółowo naszą 'podróż'.
-Kierujmy się na Tortugę - zaproponował Jack
-Dlaczego, akurat tam ?- spytał zdziwiony James
-Ponieważ jest to jedyny wolny port morski na Karaibach - powiedziałam
-Jak to jedyny wolny ?
-No reszta jest zajęta przez Kompanie lub pod wpływami Kompani. - wtrącił Barbossa
-Słusznie... - przytaknął komodor
-W takim razie na Tortuge ... - zaczął William
-NA TORTUGE ! - krzyknął Jack po czym szybko zerwał się z krzesła i ruszył w kierunku załogi
-Co za człowiek - roześmiał się Barbossa
-Żyje pęłniom życia, czego chcesz - dodałam z udawanym zdziwieniem jednak w duchu też się śmiałam
Siedzieliśmy jeszcze trochę w ciszy, ostatecznie jednak rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Nie wiem co robiła reszta w każdym razie ja poszłam spać.
*z perspektywy Jamesa Norringtona*
-Gdzie Elizabeth ? - spytałem jakiegoś marynarza z tego co mi się wydaje Pintel'a.
-Poszła spać, komodorze - powiedział mężczyzna
-Dziękuje - dpwiedziałem i poszedłem w stronę kajut pod pokładem
Nie wiem dlaczego, ale mam dziwne, złe przeczucia. Bardzo złe.
Uchyliłem lekko drzwi do pokoju dziewczyny. Spała, ale przez ten sen cała się trząsła. Podszedłem do niej i lekko pogładziłem ją po policzku. Nie obudziła się, a tylko lekko te jej drgawki ustały. Usiadłem koło niej i patrzyłem jak śpi. Moją dłonią chwyciłem jej i przyłożyłem ją do swej twarzy.
Nagle obudziła się i usiadła w pionie cała przerażona. Gdy mnie zobaczyła od razu się do mnie przytuliła.
-Co się stało ? - spytałem
-Śnił mi się sen. Pewien człowiek z wypaloną skórą i zakrwawionym nożem w ręce chciał was zabić. - powiedziała i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
-Ale to tylko sen - pogładziłem ją po jej złotych włosach
-Ale realistyczny. Za bardzo realistyczny... Która godzina
-Osiemnasta.
-Miałam wrażenie, że spałam całą wieczność, a ten sen, on dłużył się w nieskończoność. Obudziłam się gdy tym nożem przejechał mi po prawym nadgarstku - powiedziała poczym ukazała mi go
Była na nim rana. Rana cięta, taką jak "zrobił" jej ten człowiek z koszmaru.
-Mój boże !
-Co jest James ? - spytała nieświadoma jeszcze tej rany Elizabeth
-Ty nasz tą ranę...
-Ale jak ?!
-Też nie wiem, idę po Jacka, Willa i Hectora ! - powiedziałem stanowczo
-Nie!, to znaczy za chwilę, nie odchodź - powiedziała Liz swym słodkim głosikiem
-Dobrze - uśmiechnałem się do niej ciepło
*z perspektywy Elizabeth*
Siedziałam tak wtulona w Jamesa i rozmyślałam o tym 'śnie'. Śnie w którym zraniono mnie, a rana po przebudzeniu została.
-James ...
-Tak .... ?
-Dziękuje, że jesteś - popatrzyłam mu się głęboko w oczy
Uśmiechnął się tylko.
-Pomagałeś mi tak długo odkąd się znamy. Jak ja się tobie odwdzięczę ?
-Chociażby tym, że po prostu jesteś - przytulił mnie
-Naprawdę ?
-Naprawdę - uśmiechnął się
-Choćmy do reszty - zaproponowała
-Dobrze - wstał i chwycił mnie za rękę
*na pokładzie z resztą załogi*
-Lizi strasznie wyglądasz ? - zaczął Jack
-Miałam sen. W zasadzie koszmar.
-Jaki ? - ododał zainteresowany Will w którego głosie usłyszałam zaniepokojenie
-Człowiek z wypaloną skórą oraz nożem zalanym świeżą krwią. Chciał on zabić zarówno was jak i mnie, jakby moja 'moc' nieśmiertelności zniknęła...
-Myślę że wiem kto nawiedził ciebie nocą - powiedział Barbossa
..........................................................................................
Przepraszam, że dzisiaj tak późno, ale kompletnie rano nie miałam czasu❤
***
Postacie występujące w 90% są te same co w oryginalnej wersji "Piratów z Karaibów". Jednak ja staram się bohaterom tego opowiadania nadać inną historię (a czasem nawet osobowość). Przepraszam z góry za wszystkie błędy ortograficzne i literówki ;)
CZYTASZ
Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia
Pertualangan"- Nie lekceważ mocy Trójkąta! - Ja nie lekceważę Bermudów, poprostu się nabijam." "Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia" to historia pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, humoru, a zarazem dramaturgii w świecie gdzie Elizabeth Swann (choci...