6

813 43 5
                                    


Pov Victoria

- Niby masz te dwadzieścia sześć lat, ale ciągle zachowujesz się jak małe dziecko. Mogłeś się domyśleć, że jak tyle zjesz to będzie ci nie dobrze, ale ty oczywiście postanowiłeś zrobić to co nie trzeba - mówię do Nialla. Wiem, że nie powinnam go dręczyć teraz gdy on źle się czuję, ale może jak go pomęczę to następnym razem zrobi inaczej.

- Jest mi ogromnie niedobrze. Nie mogę się nawet ruszyć, bo wszystko mnie boli, a ty w ogóle mnie nie żałujesz.

- Bo nie mam czego - mam ochotę się roześmiać na jego zachowanie. Przecież on w ten sposób przypomina małe dziecko.

- Pocałuj mnie chociaż - to akurat mówi z rozbawieniem. Także się uśmiecham i całuję go w policzek. Odsuwa się od niego i widzę na jego twarzy grymas niezadowolenia. - Czemu stałaś się dla mnie taka okrutna.

Łapie mnie w pasie i do siebie przyciąga. Chyba przesadzał z tym swoim złym samopoczuciem. Sadza mnie na swoim brzuchu co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że perfidnie symulował. A ja się o niego tak martwiłam.

- Jak chciałeś sobie poleżeć w łóżku to było powiedzieć w prost, a nie wymyślać, że jesteś chory. Może zaopiekowałabym się tobą jeszcze lepiej - mruczę do jego ucha, a następnie zaczynam go namiętnie całować. Jego dłonie są usadowione na moich biodrach i je ściska. Całkowicie się jednak skupia na pocałunku, którym mnie obdarza. Jest on doskonały, w każdym sensie.

***
- Jeżeli ładnie mnie po prosisz to cie zawiozę do tego sklepu - mówi do mnie Niall jak szykuje się do wyjścia. Jest już czwarta po południu, a ja dopiero teraz się ubieram. Wcześniej byliśmy z Niall'em bardzo zajęci.

- Dam sobie radę - cmokam go jeszcze w policzek, a następnie wychodzę.

Specjalnie idę na tę zakupy sama, bo zdaję sobie sprawę z tego, że jak on by się dowiedział co takiego zamierzam kupić i po co go fatyguje to na pewno by się wkurzył. Dla niego wytłumaczenie, że dziś przywieźli do centrum handlowego śliczne francuskie szpilki na platformie.

A buty są moją ulubioną częścią garderoby, a takie na szpilkach to już w ogóle. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie kupić nawet jednej pary.

Gdy już mam wchodzić do budynku to ktoś łapie mnie za ramię, a następnie przyciska mi broń do brzucha. Robi to dość dyskretnie tak, że nikt nie
zauważa. Cenię swoje życie dlatego idę za tą osobą. A krótkim spacerze zostaje wepchnięta do samochodu.

Moje serce bije jak szalone, a ten napastnik zamiast usiąść za kierownicą to przysiada się na tylne siedzenie.

Nagle ściąga swój kaptur, a ja widzę przed sobą dobrze znaną mi osobę. Kilkukrotnie mrugam by sprawdzić czy przypadkiem nie mam halucynacji.

- Wybacz, że zrobiłem to w taki sposób, ale dowiedziałem się, że myślisz, że nie żyje. Nie chciałem żebyś zaczęła krzyczeć na cały budynek.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Na zawsze moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz