8

763 45 5
                                    


Pov Victoria

Wchodzimy do sporego apartamentu hotelowego i ogromnego zaskoczenia doznaje jak widzę Harry'ego. Uspokajam się odrobinę, bo on nie powinien pozwolić mnie skrzywdzić, no chyba, że też jest na mnie wściekły za to co zrobiłam.

- Miałeś na mnie poczekać - od razu odzywa się do Louisa ze wściekłością. - Ale i tak bardzo się cieszę, że ją przywiozłeś - komunikuje, a następnie podchodzi do mnie i mnie przytula. - Bardzo za tobą teskniłem.

Louis w tym samym czasie siada na łóżku. Wygląda na zmeczonego. Po krótkim czasie odsuwam się od Stylesa.

- Mógłbyś się tak iść gdzieś przejść, mam wiele rzeczy do wyjaśnienia z Victorią, a chciałbym to zrobić w cztery oczy.

Nie jest dobrze. Równie dobrze mógł kazać iść Harry'emu do drugiego pokoju, ale on najwidoczniej nie chce by ten słyszał moje krzyki. Po moim ciele przechodzą dreszcze. Staram się nie pokazywać mojego strachu.

- Wolałbym zostać - komunikuje zielonooki i chwyta moją dłoń by dodać mi odrobinę otuchy.

- Z tego co pamiętam to zabrałem cię tylko pod warunkiem, że nie będziesz się w nic wtrącać. Poza tym nie ma powodu byś się martwił o Vicky pozytywnie mnie zaskoczyła swoim zachowaniem. Nie spodziewałem się takiej uległości i posłuszeństwa z jej strony. Na pewno wezmę to pod uwagę - cały czas mnie obserwuje. Oczekuję ode mnie, że go poprę.

- Idź i kup dla mnie coś słodkiego - mówię czym daje prosto do zrozumienia, że dobrowolnie zgadzam się zostać z Louis'em sam na sam.

Harry od razu rozumie te aluzje i nie wypowiadając już żadnego słowa wychodzi z pomieszczenia. Przez chwilę panuje to nieprzyjemna cisza, którą przerywa Louis.

- Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie mogę spełnić twojej prośby dotyczącej Horana.

- Ty możesz wszystko.

Zbliżam się do niego. Wcześniej potrafiłam go przekonać do zmiany zdania, ale nie mam pojęcia czy po tym wszystkim zda się na to nabrać.

- No to powiem wprost, ja nie chcę by on nadal żył. Zabrał mi ciebie chociaż doskonale wiedział co do ciebie czuję, z premedytacją robił wszystko by nas rozdzielić. Ciebie mogę uznać za niewinną, ale jego już nie - jego głos jest przepełniony wściekłością. Zdrowy rozsądek każe mi pochylić głowie i robić wszystko żeby tylko się na mnie nie wyżył, ale serce, które kocha Nialla mówi mi, że mam za wszelką cenę go ratować.

Kucam koło niego i patrzę mu w twarz.

- Jeżeli już musisz się na kimś wyrzyć to niech to będę ja. Ukarz mnie, a jego zostaw w spokoju. Nie chcę by coś my się stało.

- A on zostawił mnie na śmierć. Jak szybko mu to wybaczyłaś? A może w ogóle cię to nie przejęło? Ucieszyłaś się pewnie, że nie będziesz musiała się przede mną ukrywać?

- Nie - kręcę przecząco głową. - Nigdy nie chciałam by coś ci się stało. Jesteś dla mnie ważny, kocham cię - gwałtownie podnosi się do pozycji stojącej i mnie także łapiąc za ramię.

- To dlaczego ciągle go bronisz? Dlaczego po tym wszystkim co nas łączyło ty wolisz jego? - pyta tym razem mocno ściskając moje oba ramiona.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś następny, a może nawet dwa.

Na zawsze moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz