Pov VictoriaMimo, że cały dzień nic nie robiłam to bardzo zmęczona. Marzę tylko o tym żeby przyłożyć głowę do poduszki i zasnąć. Jutro muszę mieć dużo sił namówić Louisa by pozwoli skontaktować mi się z Niall'em i Lily. Niby wstępnie mi to obiecał, ale coś czuję, że zacznie się wykręcać.
Wchodzę do pokoju, bo najpierw poszłam z Louis'em coś zjeść. Nie miałam na to ochoty, ale zdecydowałam się nie sprzeciwiać.
Podchodzę do łóżka i się na nim kładę. Nie mam już siły na prysznic, jutro go wezmę. Wystarczy, że tylko się przebiorę i mogę spać.
- Vicky - niechętnie podnoszę na niego wzrok. - Ja też jestem wykończony, ale chciałbym żebyś się do mnie poprzytulała. Chyba na to mogę sobie pozwolić?
- Nie - odpowiadam i moja głowa opada na poduszki. Niech zapomni. Nie jestem aż tak wykończona by nie kojarzyć faktów.
- No weź, to przecież chcę cię tylko przytulić. Przysięgam, że nic więcej nie zrobię.
- Powiedziałam już nie. A i pościel sobie na podłodze, bo póki nie pozwolisz mi zadzwonić do Nialla i z nim porozmawiać to nie wolno ci wchodzić do tego łóżka - rozwalam się na całej powierzchni łóżka.
- No weź się zlituj. Jutro sobie z nim porozmawiasz, bo nie chcę już sobie zatruwać dzisiejszego dnia. A najlepiej by było wykonać ten telefon za kilka dni jak będziemy opuszczać to miejsce. Lepiej się zabezpieczyć.
- Nie ma takiej możliwości - przez niego nawet mi się już spać odechciało.
Rzucam mu koc na podłogę. Tym razem na pewno się nad nim nie zlituje.
Głośno wzdycha i podaje mi swoją komórkę.
- Zrób tak żebym tego nie pożałował. Krótka rozmowa o nie dajesz mu żadnej nadziei. A małej powiedź, że ją bardzo kochasz, ale niestety nie możesz wrócić.
Lily to małe dziecko i raczej taka informacja jej nie pocieszy.
- Dobrze, ale wyjdź. I tak nie wiem gdzie się znajdujemy to nic mu nie powiem. Nic na tym nie stracisz, a ja będę ci za to bardzo wdzięczna.
- Zgoda - odpowiada po chwili, a następnie opuszcza pomieszczenie.
Wybieram numer do Nialla. Mam nadzieję, że odbierze.
Po dwóch sygnałach na szczęście Niall odbiera ode mnie połączenie.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły - odzywam się jako pierwsza. Spodziewam się, że zaraz otrzymam od niego wykład jak mogłam być nieodpowiedzialna, że nie skonsultowałam z nim tego wszystkiego.
- Oczywiście, że nie. Lily wróciła cała i zdrowa i teraz twoja kolej. Nasza rodzina musi być w komplecie.
- Nie chcę prowokować Louisa, to pewnie nasza ostatnia rozmowa - nie chcę tak myśleć, ale szatyn na pewno stoi pod drzwiami i nasłuchuje naszej rozmowy. Wolę nie wzbudzać jego podejrzeń.
- Ty chyba sobie żartujesz! - jego głos staje się ostry, a ja staram się nie rozpłakać.
- Powiedź Lily, że ją bardzo kocham - mówię i kończę połączenie.
Najpierw muszę uśpić czujność Louisa, później wrócę do domu.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział