Pov VictoriaZajmuje miejsce na tylnym siedzeniu, bo tu właśnie siedzi Lily i przytula do siebie misia. Jest on nawet podobny do tego, którego ma w domu i z nim śpi. Sama musiała sobie go wybrać. Sadzam ją sobie na kolanach chociaż nie powinnam tego robić, bo Louis uruchomił silnik i zaczął jechać.
- Gdzie jedziesz? Miałeś zwrócić Lily Niall'owi.
- I zrobię to, ale chcę byś najpierw spędziła trochę czasu z małą. Zasługujesz żeby się z nią porządnie pożegnać, bo tym razem wyjedziemy bardzo daleko.
Mocniej przytulam do siebie moją córeczkę i całuję ją w główkę.- Słoneczko niedługo pojedziemy do tatusia i to z nim zostaniesz. Ja będę musiała na jakiś czas wyjechać, ale jak tylko wrócę to przywiozę ci mnóstwo prezentów - może i nie powinnam składać jej takich obietnic, ale nie mogę też powiedzieć małemu dziecku, że już nigdy do niej nie wrócę.
- Lepiej by było gdybyś nie okłamywała własnego dziecka, to bardzo nie pedagogiczne.
- Zamknij się - cicho sycze w jego stronę. Nie ukrywam, że jestem na niego wściekła.
- Jedziemy teraz na chwilę do hotelu, a stamtąd Josh zabierze Lily, a my ruszymy w dalszą podróż. Szczerze to jeszcze nie zdecydowałem gdzie pojedziemy, ale na pewno daleko - no i znowu czeka mnie ciągłe uciekanie i życie pod kloszem.
Przez trzy i pół roku miałam spokój, a teraz to wszystko powraca.
***
- No nie płacz już, Josh jest bardzo uważny i na pewno przetransportuje ją bezpiecznie do domu. A tak naprawdę to już pewnie tam jest - siedzę skulona na przednim siedzeniu, a z moich oczu spływają łzy. Gdyby nie to, że drzwi mają blokadę to już bym wyskoczyła z tego samochodu. Louis jedzie tak szybko, że na pewno bym się zabiła.- Nie rozumiem czemu tak uparcie niszczysz mi życie.
- Według prawa nadal jesteś moją żoną, więc to chyba nie jest dziwne, że oczekuje iż będziesz razem ze mną. Przynajmniej teraz, bo gdy cię potrzebowałem to ciebie nie było.
- Jakbym wiedziała to żadna siła by mnie nie powstrzymała przed tym by być przy tobie. Jeśli masz do mnie o to żal to wyżyj się na mnie jeżeli dzięki temu będzie ci lepiej.
- Sądzisz, że tyle czasu spędziłem na poszukiwaniach ciebie tylko po to by cię bić. Swoją złość mogłem wyładowywać na kimkolwiek. A ciebie kocham i nadal bycie z tobą jest dla mnie największym marzeniem.
Nie odpowiadam mu nic tylko odwracam głowę w stronę szyby i przymykam oczy. Niech to się wreszcie skończy.
Po jakimś czasie wyczuwam, że samochód się zatrzymał.
- Jestem już zmęczony i nie dam rady jechać dalej. A nie chcę cię narażać, więc spędzimy ten noc w hotelu. Może wreszcie uda mi się cię przekonać byś spojrzała na mnie łaskawszym okiem - uśmiecha się do mnie.
Znam go dobrze i wiem, że chodzi mu o seks, ale nie ma co na to liczyć. Będzie musiał mnie do tego zmusić.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział