Pov VictoriaWracamy do domu, Louis nie odzywa się do mnie nawet jednym słowem chociaż to ja powinnam być na niego zła, bo jak tylko dowiedział się, że jestem w dziesiątym tygodniu ciąży to zlecił badania DNA dziecka chociaż ta lekarka, którą mnie badała powiedziała w prost, że nie są one niezbyt bezpieczne dla płodu. Louisa to jednak w ogóle nie interesowało. Nawet słowem się mnie o to nie zapytał, a to przecież chodzi o moje dziecko.
- Nic by ci nie szkodziło jakbyś poczekał z tymi testami do porodu. To nie jest jakoś strasznie długo.
- Dla mnie nawet ten tydzień to jest długo. Poza tym jak dziecko by się już urodziło to wszystko byłoby skomplikowane. Nie chciałabyś chyba żebym zabił twoje dziecko jeśli okazałoby się, że jest Horana. A teraz gdy jest na to czas to po prostu usuniesz tę ciąże i będzie po sprawie. Nic nie poczujesz.
Szczerze to spodziewałam się, że jeśli okaże się iż jestem w ciąży z Niall'em to on po prostu każe mi po porodzie oddać dziecko farbowanemu blondynowi, a nie zamorduje moje dziecko.
- Ale ja się na coś takiego nie zgadzam - dziecko póki co znajduje się w moim brzuchu, więc tylko ja mam prawo podejmowanie decyzji co do niego.
- Akurat nie masz nic do powiedzenia. W tej kwestii straciłaś prawo do głosu jak zdecydowałaś się mnie zdradzać. Dodatkowo nie pomyślałaś też o tym by zacząć się zabezpieczać.
- Z tobą także się nie zabezpieczyłam. Chociaż może to się stało wtedy gdy mnie zgwałciłeś, nie pomyślałeś żeby zadbać o to bym nie zaszła w ciążę.
- Skończymy już ten temat. Jeśli to moje dziecko to ono przeżyję, a w innym wypadku nie. Decyzja już zapadła.
***
Ten tydzień strasznie mi się dłużył, a z Louis'em to prawie w ogóle nie rozmawiałam. Tak naprawdę to spotykaliśmy się jedynie w łóżku, a i tak nie pozwalałam mu się wtedy dotykać.- Nie przejmuj się na zapas. Może wszystko się ułoży - mówi do mnie Harry próbując mnie uspokoić. Louis pojechał właśnie po wyniki tych badań, chciałam jechać z nim, ale mi na to nie pozwolił. Pewnie zrobił to z zemsty za te obojętność, którą ostatnio mu okazywałam.
- Z moim szczęściem to Louis pewnie już załatwi zabieg usunięcia dziecka. Znienawidzie go jeśli to zrobi i nigdy mu tego nie wybacze.
- Już tak nie dramatyzuj. Są ogromne szansę, że maleństwo jest Louisa, a wtedy niczego mu już nie będzie brakować. Ty także będziesz rozpieszczana przez Louisa, będzie zupełnie tak jak dawniej - mówi, a mi nie chce się w to wierzyć.
Już nic nie będzie takie jak kiedyś.
Nagle słyszę głośne trzaśniecie drzwi zewnętrznych.
Louis wrócił.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.