51

600 39 3
                                    


Pov Louis

Nie powinienem mówić o tym Victorii, ale nie mogę ciągle jej okłamywać. Mam nadzieję, że doceni ona mój gest. Jednak po wyrazie jej twarzy widzę, że nie do końca mi się to udało.

- Tyle czasu obwiniałam się o śmierć naszego dziecka, a to wszystko jest winą tych cholernych badań które zleciłeś! Tak bardzo cię prosiłam żebyś z tym wszystkim zaczekał. Nasze dziecko by teraz żyło!

Jest wściekła. Dobrze by było gdybym zostawił ją teraz na trochę samą żeby to przetrawiła, ale w obecnym momencie jest to szalenie ryzykowne. Mogłaby się do mnie już całkowicie zniechęcić.

Owija się ramionami i zaczyna cicho płakać. Jest mi jej cholernie żal, więc podchodzę do niej i przytulam, nie trwamy jednak długo w uścisku, bo szybko się ode mnie odsuwa.

- Nie dotykaj mnie!

- Vicky skarbie zrozum, że tak musiało być. Owszem badania były niebezpieczne, ale za to konieczne. Nie wytrzymałbym tych wszystkich miesięcy w niepewności - jeżeli nie wykonałbym tych badań to i tak to dziecko nie pożyłoby długo. Nie dałbym rady żyć z świadomością, że Victoria może nosić dziecko Horana.

Szalałbym ze wściekłości.

- Niall by nigdy nie postąpił tak jak ty. Niall zaakceptowałby dziecko bo by wiedział, że jest moje. Kochałby je bez żadnych badań. Ty jednak musiałeś mieć potwierdzenie - wkurza mnie to, że wypomina mi to jak na moim miejscu zachowałby się Horan.

Naprawdę to ona nie ma pojęcia to on by zrobił. To są jedynie domysły, ale widocznie woli go idealizować. Tak jest jej prościej.

- On też nie zgodziłby się wychowywać nieswojego dziecka, a tym bardziej mojego. Nie jest on taki dobry i współczujący jak się może wydawać. Już chyba nie pamiętasz jak zostawił mnie na śmierć. Nie pozwoli ci mi pomóc.

Pov Victoria

Mam ochotę zacząć głośno płakać. Cała ta sytuacja zaczyna już mnie przerastać. Gdy już powoli oswoiłam się z śmiercią mojego synka to dostaje taką informację. Ciężko mi jest się z nią pogodzić.

- Dlatego lekarz rozmawiał tylko z tobą. Specjalnie nie chciałeś by prawda wyszła na jaw, to wszystko było przemyślane przez ciebie - mówię do niego z ogromną pretensją.

- Dbałem o ciebie. Ze wszystkich sił starałem się byś urodziła zdrowe dziecko. Niektóre dzieci po prostu umierają przy porodzie tak bywa na tym cholernym świecie. Nic nie poradzę, że to nieszczęście spotkało akurat nas. Ale nic nie jest jeszcze straconego przecież możemy mieć jeszcze dzieci. Nic nie stoi na przeszkodzie.

- Ależ tak - odpowiadam pewnie, a na jego twarzy pojawia się zdziwienie. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. - Nie wiem czy jeszcze chcę z tobą po tym wszystkim być. Potrzebuję czasu do namysłu.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Na zawsze moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz