Dodatek 4

493 34 6
                                    


Pov Louis

Lily jest naprawdę dziwnym dzieckiem. Nie płacze, ale siedzi smutna na łóżku. Staram się jakoś zająć jej uwagę, ale ona mnie ignoruje. Kilka razy tylko powiedziała, że chce do taty albo mamy. Na zabawki, które jej kupiłem nawet nie patrzy. Wiem, że nie powinienem się nią tak przejmować, ale nie umiem jej ignorować. Przeliczyłem swoje możliwości, jednak jestem zbyt słaby żeby jej coś zrobić. Najbardziej przeszkadza mi jej podobizna do mojej Vicky.

- Ona powinna coś zjeść - słyszę głos Harry'ego, a jak się odwracam to widzę jak stoi oparty o futryne. Ostatnio twierdził, że nie chcę mieć nic wspólnego z tym robię. Szybko zmienia zdanie.

- Już jej proponowałem, ale nie chce - nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać. Jest już ma tyle duża, że na pewno jak zgłodnieje to mnie o tym poinformuję. Przecież potrafi mówić.

Podchodzi do łóżka i siada na brzegu, następnie kładzie rękę na jej nożce czym zwraca jej uwagę.

- Rozmawiałem z twoją mamą i ona kazała byś coś zjadła. Jak się dowie, że tego nie zrobiłaś to się zdenerwuje i dłużej tu nie przyjdzie, a ty pewnie już chciałbyś do mamy - mała kiwa głową. Cholera, że też sam nie pomysłem o szantażu. Takiemu małemu dziecku można wmówić wszystko co tylko przyjdzie do głowy.

- A za ile mama będzie?

- No tego jeszcze nie wiadomo, ale jak tylko będzie mogła to przyjedzie. Kazała ci jeszcze przekazać, że bardzo cię kocha - bierze ją na ręce, a następnie gdzieś z nią idzie.

Ja się tyle męczę, a on w parę chwil zdobył jej zaufanie.

***
Jest już po dziewiątej, więc trzeba położyć małą spać. Najpierw jednak powinna się ona wykąpać. Nie jestem pewien czy da radę sama, ale skoro umie chodzić i mówić to chyba potrafi się także umyć.

Idę do salonu gdzie siedzi Lily z Harrym i oglądają bajki. Ona siedzi mu na kolanach. Nie podoba mi się ta ich zażyłość.

- Lily słoneczko - nareszcie na mnie spogląda. Czuję się zaszczycony. - Idź się teraz wykąpać, a ja późnej zaprowadze cię do twojego nowego pokoju gdzie pójdziesz spać.

- Ty jesteś głupi czy co? - pyta się mnie zielonooki. Zaraz mu przypierdole. - Ona mogłaby się utopić, dzieci trzeba pilnować, ale nie przejmuj się tym, zaraz sam to zrobię.

Nie podoba mi się to w jaki sposób on do mnie mówi. Zupełnie tak jakbym nic nie potrafił.

- Nie trzeba - biorę ją na ręce i niose prosto do łazienki.

Tam rozbieram ją i myje. Następnie wycieram i ubieram w piżame. Przygotowałem jej dawny pokój Nialla. Ja tego miejsca nie znoszę, ale jej powinno być tu dobrze.

- Teraz pójdziesz spać, jakby coś się działo to wołaj - mówię jej i narywam kocem.

- A gdzie mój miś?

Cholera nie kupiłem jej żadnego misia tylko lalki, a ona niestety nie zwraca na nie uwagi.

- Jutro ci go przyniosę, teraz idź spać.

- Ja nie zasnę bez misia. Jak raz nie mogłam go znaleźć to spałam z mamą i tatą. Sama nie zasnę.

Cholera, czemu to musi być takie trudne?

W następnym wolicie perspektywe Louisa czy może Victorii. Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Na zawsze moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz