Pov LouisTe zamówienie kolacji to był doskonały pomysł. Siedzimy teraz i sobie jemy, a Vicky ma uśmiech na ustach. Może to nawet lepiej, że jesteśmy w domu niż restauracji, bo tutaj nikt nam nie przeszkodzi.
- Nie masz pojęcia jak bardzo bym chciała cofnąć czas i znowu mieć te siedemnaście lub szesnaście lat. Wtedy wszystko było nieskomplikowane i nie miałam na głowie żadnych problemów oprócz tego, że wróciłeś wściekły i trzeba było cię udobruchać, albo miałam ważny sprawdzian, a ty nie dawałeś mi się uczyć.
- No tak, wszystko złe to ja - ja także z chęcią cofnąłbym się do tego czasu. Nawet nie docieniałem szczęście które miałem.
- Nie wszystko, przyznaję też, że dużo dobrego mnie spotkało za twoim pośrednictwem.
- Też mi się tak wydaje. Chociaż czasem przesadzałem ze swoją nadopiekuńczością - wcale tak nie uważam, ale ona tak sądzi, a ja nie chcę się kłócić. - To opiekowałem się tobą jak najlepiej tylko potrafiłem. I nadal chciałbym to robić.
- Nie zauważyłeś, że jestem już dorosła? - ma te swoje dwadzieścia dwa lata, ale ja i tak jestem od niej starszy.
- Jesteś kochanie, ale i tak chciałbym to robić, sprawiłoby mi to ogromną przyjemność. Na przykład dziś - dotykam jej dłoni. - Mam ochotę sprawić byś poczuła się kochana. Przecież zawsze było ci ze mną dobrze. Może przez ten czas gdy byłem w śpiączce straciłem swoją formę, ale coś na pewno zostało.
Chcę wzbudzić w niej przynajmniej małe wyrzuty sumienia. Wtedy będzie mi łatwiej.
- To chyba nie jest dobry pomysł - wacha się, a to już dobrze wróży.
- Obiecuję, że zrobię wszystko żeby cię nie zawieść.
- Tu nie chodzi o ciebie, a o mnie. A tak naprawdę to o Nialla - znowu ten idiota. Czemu nie zabiłem go gdy miałem ku temu możliwość? - Nie mogę go zdradzić. To nie byłoby w porządku.
- To nie będzie zdrada, bo wy już nie jesteście razem. A według papierów to moją żoną jesteś. Seks ze mną to nie będzie nic złego - wiem, że bardzo na nią naciskam, ale nie mam innego wyjacia. Jak już raz uda mi się ją przekonać to później będzie tylko łatwiej.
Chce zabrać dłoń, ale jej na to nie pozwalam. Muszę mieć z nią jakiś kontakt fizyczny. Chociaż ten najmniejszy.
- W twoich oczach widzę, że chcesz to zrobić, ale się boisz. Nie masz czego, to nic złego.
Wstaje i ciągnie mnie w stronę naszej sypialni. To dobrze.
- Może i popełniam teraz wielki błąd, ale nie mogę się powstrzymać - mówi, a następnie zaczyna mnie całować. Z wielką przyjemnością to odwzajemniam. Tak długo na to czekałem aż wreszcie się doczekałem.
Jestem bardzo mile zaskoczony tym jej nagłym impulsem.
- I ty jeszcze raz spróbuj powiedzieć mi, że mnie nie pragniesz - mówię pomiędzy pocałunkami.
- Och zamknij się. Wolę nie myśleć o tym co robię, bo jeszcz przestanę.
Tym lepiej dla mnie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział