Pov VictoriaPięć tygodni, tyle czasu już jestem z Louis'em. On przez ten czas nie pozwolił mi skontaktować się z Niall'em. Stwierdził, że ten jeden telefon, na który mi zezwolił stanowczo wystarczy. Nie interesuje go to, że ja tęsknię za swoją córkę.
Kilku dni temu Louis wreszcie znalazł dla nas jakiś dom. Znajduje się on na obrzeżach Ashfort. Jestem niby wolnym człowiekiem, ale i tak nie mogę używać komórki czy komputer albo wsiąść w samochód i gdzieś odjechać. Mogę sobie jedynie pochodzić po domu i to też stara się bym nie została w nim sama.
Zdaję sobie sprawę z tego, że powinnam się powoli zacząć godzić z własnym losem, ale nue umiem. Marzę o tym żeby przytulić do siebie Lily i pocałować Nialla. Nie mam wygórowanych marzeń, niestety i tak one nie mogę się spełnić.
- I co będziemy tak przebywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę? W takim wypadku niedługo oszaleje - mówię mu podczas śniadania. Coraz bardziej doskwiera mi to, że mam jedynie z nim kontakt.
- Nie dramatyzuj. Ja tam szalałem jak nie miałem cię obok siebie. Teraz nareszcie jestem szczęśliwy.
Zawsze słyszę od niego to samo. Najgorsze jest to, że on komunikuje mi to z uśmiechem na ustach.
Jednak na szczęście nie stosuje w stosunku do mnie żadnej przemocy. Ani razu mnie do niczego nie przymusił. A tego naprawdę się po nim nie spodziewałam. Sądziłam, że od razu zacznie mnie gwałcić.
- Szkoda, że jedynie ty.
Wstaje od stołu i chce iść, ale on łapie mnie za nadgarstek i nie pozwala odejść.
- Skoro już nie jesz to przynajmniej dotrzymaj mi towarzystwa - nie rozkazuje, ale prosi. I tylko dlatego to robię. - Ostatnio znowu dzwoniła do mnie moja matka. Kiedyś wystarczył jej jeden telefon na pół roku, a teraz normalnie co kilka dni by mi truła.
- Powinieneś się cieszyć, że się tobą interesuje.
- Mam już ponad trzydzieści lat, nie potrzebuje jej uwagi.
- Jesteś niewdzięczny.
- Może i tak, ale ona na to zasługuje. A ty także nie okazujesz mi wdzięczności za te wszystkie lata, które się tobą zajmowałem. A robiłem to najlepiej jak tylko potrafiłem - teraz stara się wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia. Daremny trud.
- Nigdy nie zapomnę o tym co dla mnie zrobiłeś, ale nie pokocham cię tak jak tego oczekujesz. Jesteś dla mnie jak brat i tak już pozostanie - jego twarz tężeje. Powinien przyzwyczaić się do tego, bo już nie pierwszy raz mu to mówię.
- Ale seks ze mną ci się podobał. I nawet nie kłam, bo zbyt dobrze cię znam.
- Oczywiście, spędziłam z tobą wiele upojnych chwil, ale to już przeszłość.
- Nie myślisz się kochanie, to jest nasza przyszłość i teraźniejszość.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział