Pov LouisVictoria jest bardzo naiwna skoro sądzi, że zgodzę się na taką absuradlną propozycje. Byłbym idiotą oddając Vicky Niall'owi po tym wszystkim co on mi zrobił.
Wyzdrowiałem tylko po to żeby być z Victorią i będę z nią. Nie ma innej możliwości.
- Miał cię przez tyle lat, gdy ja walczyłem o życie żeby być z tobą. Gdybym tak łatwo odpuścił to znaczyłoby, że moja walka nie miała sensu. Nie zgadzam się.
- Czyli jak zwykle nie robisz tego o co cię proszę - mówi z naburmuszoną miną. Przejdzie jej jednak. Tak jak zawsze.
Podchodzę do niej i chwytam ją za nadgarstek dla pewności. Chcę wierzyć, że mi nie ucieknie, ale nigdy nic nie wiadomo. Nie wyrywa się mi, tylko posłusznie idzie ze mną do samochodu.
- Masz jakieś specjalnie życzenia? - pyta, bo nie wiem co by chciała sobie dokładnie kupić. Ja mam trochę swoich rzeczy, ale Vicky nie posiada niczego.
- Wszystko mi jedno, i tak to ty rządzisz - odwraca głowę i wpatruje się w szybę.
- No to pojedziemy do jakiegoś centrum handlowego. Przymierzysz też z uśmiechem na ustach wszystko co ci każe. A później pójdziemy coś zjeść - zarządzam. Oczywiście nie mam zamiaru się nad nią wyżywać, ale jeśli nadal będzie się tak zachowywać to będę zmuszony porządnie ją wystraszyć.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie za dobra metoda, ale inna mi obecnie nie przychodzi do głowy.
***
Po długich zakupach podczas, których musiałem prawie wychodzić ze skóry by znaleźć coś ładnego dla Victoria. Ona jedynie stała i w ostateczności coś przymierzała. Później coś tam zjadła, ale do końca dnia nie wypowiedziała do mnie ani jednego słowa. Co muszę przyznać, że odrobinę mnie denerwuje.Teraz także nic do mnie nie mówi chociaż zaparkowałem na hotelowym parkingu jakieś sześćset kilometrów od naszego poprzedniego domu.
- Zostaniemy tu z jakiś tydzień. Na razie nie wiem co będzie później - komunikuje jej chociaż nie jestem pewien czy mnie słucha.
- Pozwolisz mi zadzwonić do Nialla, bo chciałabym porozmawiać z Lily? Nie chcę by pomyślała, że już jej nie kocham - wreszcie na mnie spogląda. Tylko szkoda, że w swoich ślicznych zielonych oczkach widnieją łzy. Nie jest to dla mnie łatwy widok.
- Tak - wyłączne lokalizację i będzie spokój. - Tylko poproś Nialla żeby cię pod żadnym pozorem nie szukał. Nie mam ochoty ciągle wyjeżdżać, a tym bardziej go zabijać. Odpuściłem mu, bo wiem, że go kochasz - nie zamierzam tracić Victorii przez niego. Poza tym wolę żeby on żył i cierpiał.
- Dobrze, ale wiedź, że nigdy się nie pogodzę z tym, że mojej córeczki nie ma przy mnie.
Dobrze wiem, że nie ma racji. Poprzednim razem też twierdziła, iż nigdy nie zapomni, a dała rady żyć dalej. Teraz też tak będzie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział