28. On i On?

620 36 11
                                    

[Ze snu wzbudza mnie czyjaś kłótnia dochodząca zza drzwi. Siadam na łużku i się rozglądam.
Znajduje się w sypialni, nie wiem kogo. Zasłony są zasłonięte, drzwi na wpół otwarte a ja leżę ubrana tak jak wczoraj pod kocem.
Przez chwilę zastanawiam co się wczoraj stało i z ulgą stwierdzam że jestem w sypialni Marcela.
Powoli schodzę z łóżka i podchodzę do zasłon i jednym ruchem je odsłaniam, ale szybko tego żałuję. Z piskiem odsówam się w cień.
Czuje poparzenia na wszystkich odkrytych częściach ciała. Widzę jak Marcel i Klaus w wampirzym tepie zjawiają się w pomieszczeniu. Marcel zasówa z powrotem zasłony a Klaus do mnie podchodzi.]
-Wszystko w porządku?
[O dziwo tak, już nie boli i nie piecze.]
-Tak już dobrze...
- Nie masz jeszcze pierścienia... musisz uważać...
-To co narazie jestem tu uwięziona?
-Freya To przewidziała i za niedługo powinna tu być. Z pierścieniem.
[Klaus spogląda na Marcela, a ten od razu wychodzi. Bierze mnie za rękę i prowadzi do łużka, wdrapuje się troszeczkę dalej od niego i siadam po turecku, lecz ten przybliża się i delikatnie kładzie rękę na moim policzku.]
- Co się dzieje? Dlaczego wczoraj wyszłaś?
-Musiałam pomyśleć, na spokojnie.
-O czym?
[Klaus uśmiecha się szyderczo.]
-Przestań się że mną drażnić! Wiesz o czym!
-Nora musiałaś wyjść i pomyśleć o tym że chciałem Cię pocałować?
- Nie o tym konkretnie.
-To o czym...?
[Wypuszczam powietrze z płuc i nie patrząc mu w oczy tylko na moje splecione dłonie spoczywajace na nogach zaczynam mówić.]
-Chodzi o to że jestem zdozoriętowana. Próbowałeś mnie pod barem pocałować, chciałam tego, ale kiedy byliśmy znowu w domu nie mogłam tego zrobić ze względu na Elijaha.
-Przecież nie jesteście że sobą...
-Nie, ale go kocham.
-To dlaczego kiedy wczoraj proponowałem Ci iść że mną na polowanie Ty nie odmówilaś?
-Ja... sama nie wiem...
[Czuje jak znowu zbiera mi się na płacz, ale myślę na tyle trzeźwo że narazie się powstrzymuje.
Klaus widząc moja minę łapie mnie delikatnie za brodę i zmusza abym popatrzyła mu w oczy. Kiedy zaczyna mówić jego głos jest bardzo delikatny.]
-A ja wiem. Wiem że Ty też coś do mnie czujesz. Nie jestem Ci obojętny. Widziałem jak się wczoraj na mnie w sypialni patrzyłaś...
[Speszona próbuję odwrócić wzrok ale on mi na to nie pozwala.]
-Nigdy nie odwracają wzroku ode mnie. Nie masz się czego wstydzić.
[Spogladam mu w oczy i widzę... porządanie? Nie wiem jak to nazwać ale jest bardzo przyciągające.]
-Tak...
[Szeptam.]
- Co tak?
-Tak czuję coś do Ciebie...
[Na Klausa twarzy pojawia się uśmiech, ale takiego jeszcze u niego nie widziałam. Miesza się z ulgą.
Tak jak wczoraj powoli zbliża usta do moich i kiedy są tak jak wczoraj kilka milimetrów od moich zatrzymuje się, tak jak by prosił mnie o pozwolenie. Ja bez zastanowienia pokonuje dzieląca nas przestrzeń i kładę usta na jego. Są bardzo delikatne, kiedy otwieram usta ten bez wachania zaczyna przedzierać się językiem, odwzajemniam jego pieszczoty kładąc mu ręce na ramionach i delikatnie wsadzając mu we włosy palce. Ten leniwie owija moja talię ręką i sadza mnie u siebie na kolanach tak że siedzę okrakiem. Czuję jego rękę głaszczącą mnie po włosach a druga ręką ześlizguje się na pośladki...
Z transu wyciąga nas płukanie do drzwi. Szybko wstaje z jego kolan i otwieram drzwi. Freya podchodzi do mnie i mocno mnie przytula.]
-Hej jak się masz...?
[Pyta spoglądając na brata.]
-Dobrze...
-Mam dla Ciebie prezent...
[Freya wyciąga z kieszeni małe pudełeczko, bez wahania biorę je i otwieram. W środku znajduje się śliczny pierścionek, na jego środku znajduje się mały niebieski, wyszlifowany kamień a wokół niego kilkanaście małych przeźroczysty kamieni, wyglądają jak diamenty ale nie mam pewności.
Wyciągam go z pudełka i uważnie mu się przyglądam.
Freya się nachyla tak abym tylko ja ją słyszała.]
-Nick go zrobił, ja tylko rzuciłam czar.
[Szepcze mi na ucho, wiem że Klaus nas słyszał odwracamy się do niego i wdzięcznie się uśmiecham. Ten robi to samo.
Wkładam pierścionek i pytając spoglądam na Freye.]
-To wszystko? A sprawdzałaś go na kimś czy działa? A może nie zadziała? Wiesz bo lepiej sprawdzi wiesz jaka złośliwa jest magia... A może z kamieniem być coś nie tak... A może...
[Freya i Klaus wybuchają śmiechem na mój natłok słów, wtedy Freya mnie omija i centralnie przy mnie odsłania zasłony.
Automatycznie zasłania się rękami, ale nic mi nie jest. Spoglądam na Freye, ta się dale uśmiecha.]
-Działa.
[Spoglądam na swoje ręce które już nie parzą pod wpływem światła słonecznego. Nie śmiało się uśmiecham.]
-Dziękuję.
- Nie ma za co.
[Mówi krótko i wychodzi.
Powoli odzyskuje pewność siebie więc siadam na kolanach Klausa i z najszczerszym uśmiechem szepcze mu do ucha.]
-Dziekuje.
[Ten delikatnie mnie obejmuje.]
-Może w zamian dasz namówić się na kolację?
-Jasne.
-Dzisiaj?
[Nie mówię tylko kiwam głową.
Poczekaj! Stój! A co z Elijahem? Co mam mu powiedzieć? Przecież powinien wiedzieć że umówiłam się z jego bratem na kolację.
Po chwilowym zastanowieniu postanawiam wyprowadzić się z jego pokoju, nie jesteśmy razem.
Klaus wyrywa mnie z zamyśleń.]
-Hej wszystko ok?
-Tak... myślałam po prostu że powinnam się od was wyprowadzić...
-Wykluczone!
- Klaus nie chcem mieszać więcej po między twoim bratem i Tobą. Wyprowadza się do hotelu...
-Wykluczone Nora! Zostajesz u nas. Możesz wprowadzić się do mnie do pokoju, albo znaleźć sobie pokój. Wiesz dobrze ile tam ich jest. Nie możesz teraz sama mieszkać. Jesteś dopiero jeden dzień hybrydą, nie wiesz jak kątrolować się. Wierz mi że złość i smutek u nowego wampira prowokują do naprawdę okropnych żeczy... A my nauczymy Cię się kontrolować...
[On ma rację. Wczoraj ledwo dawałam radę się powstrzymać od rozszarpania tego taksówkarza na strzępy. Może powinnam zostać jeszcze na trochę u nich w domu ale nie będę mieszkać z Klausem ani w Elijaha pokoju.]
-Dobrze zostane u was.
-U mnie?
- Nie chciała bym swój własny pokój.
-Jasne.
[Wstaje z Klausa i ruszam do wyjścia. Schodzę po schodach na dół, gdzie z telefonem przy uchu, niespokojnie maszeruje Marcel. Kiedy nas dostrzega od razu się rozłącza i rozchmuża.
Na dole proponuje mi jeszcze drinka, ale grzecznie odmawiam i razem z Klausem wychodzimy.
Na zewnątrz rozglądam się ale nie dostrzegam jego auta.]
-Gdzie masz auto?
[W odpowiedzi cicho chichocze, po czym powoli do mnie podchodzi i tak jak wcześniej palcami łapie mnie za brodę i delikatnie podnosi mi głowę abym spojrzała mu w oczy.]
-Skarbie jesteśmy wampirami. Jesteś szybsza od auta.
-Och...
[Znowu nie pozwala mi odwrócić głowy, ale na moje speszenie reaguje szybko, składająć delikatny ale namiętny pocałunek na moich ustach, po czym odsówa się i podnosi rękę. Bez wahania za nią łapie, nabieram powietrza i powoli je wypuszczam.
Nagle z Klausem znajdujemy się w lesie. Z podekscytowaną miną spoglądam na Klausa.]
- Jak?
-Widzisz skarbie musisz się skupić...
[Staje za mną, delikatnie łapie mnie dwoma rękami za talię i zaczyna szeptać mi do ucha.]
- Jak będziesz tak robić to na pewno nie zdołam się skupić...
[Nie odpowia na tą riposte tylko cichutko się śmieje.]
-Musisz to poczuć... O tu właśnie tu...
[Zsówa niewinnie dłonie niżej pomiędzy moje nogi, ostrożnie by nie dotchnąć mojego najczulszego punktu.
Ale już sam jego dotyk wywołuje u mnie gęsią skórkę.]
-Poczuj te mrowienie. Na chwilę przestań myśleć i skup się na uczuciu, na odczówaniu tego stanu...
[Znowu nabieram powietrza w płuca i powoli je wypuszczam, kiedy mój umysł się odpręża ja zaczynam odczuwać malutkie mróweczki pod skórą które maszerują w jedno miejsce... jedno bardzo wrażliwe miejsce, którego Klaus tak niby niewinnie omija.
Postanawiam nie czekać tylko bez namysłu ruszam przed siebie...
Odwracamy się do tyłu i nie ma go... Klausa nie ma... To znaczy że mi się udało. Ze szczęścia zaczyna szczerzyć się jak idiotka sama do siebie, ale nie dbam o to. Jestem z siebie dumna.
Równie szybko Klaus znowu do mnie podchodzi.]
-Brawo.
[Uśmiecham się niewinnie.]
-To było super.
-To prawda ale teraz skup się na miejscu w którym chcesz się znaleźć i w tą stronę rusz...
[Odwracamy się w stronę ścieżki prowadzącej do miasta, i stawiam mogę do przodu co skutkuje moim zniknieciem.]

Diamentowe serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz