[Następnego dnia Elijah pomaga mi w przeprowadzce. Mam żeczy tak nie wiele że dała bym sobie sama radę, to był tylko jego pretekst. Nie spuszczał mnie z oczu nawet na chwilę z obawy że mi odwali. Prawda była taka że już mi lepiej. Nerwy się upokoiły a krew przestała mi się gotować. Minus jest taki że Klasus wciąż jest na mnie obrażony. Nie odezwał się do mnie dziś ani jednym słowem, jest to dla mnie bardzo nie komfortowe, ale nie odpuszczę.
On i Marcel martwią się bardzie ich miastem niż mną. Ta myśl doprowadza mnie do szaleństwa więc odsówam ją od siebie jak najszybciej.]
-Już to wszystko.
[Elijah kładzie ostatnie pudło na wyspę w kuchni.]
-Najwidoczniej.
-Wiem że już się o to pytałem ale czy na pewno jesteś pewna?
-Tak Elijah jestem pewna. Nie możecie ciągle bawić się w moje niańki.
-Teoretycznie jesteśmy za Ciebie odpowiedzialni. Takich jak Ty jest bardzo nie wiele na świecie, co prowadzi do tego że będziesz celem. Nawet ze strony Strix.
- Nie boję się ich. Już to nie raz udowodniłam. Jestem silna...
-Oczywiście w to nie wątpię, boję się tylko że swoją mocą możesz nieumyślnie zrobić też sobie krzywdę...
-Elijah może czasami mnie ponosi ale umiem nad sobą zapanować. Nie jest ze mną jeszcze tak źle...
-Na pewno...
[Elijah podchodzi do mnie i delikatnie bierze moja twarz w dłonie.]
-Skarbie ja po prostu się o Ciebie martwię.
-Mylisz zmartwienie się z nadopiekuńczością...
[Na moją ripostę uśmiecha się i składa delikatny pocałunek na moich ustach. Zawieszam mu ręce na szyji i zaczynam zachłannie go całować.
Kiedy domyśla się co zamierzam delikatnie odsówa się ode mnie.]
-Coś nie tak?
- Nie powinniśmy. Nora ja...
-Rozumiem.
[Niechętnie się uśmiecham i podchodzę do kartonów aby je rozpakować.
Elijah po paru godzinach pomocy mi wyszedł, wtedy ja wesołym krokiem kieruje się do łazienki gdzie nalewam wody do wanny, powoli się rozbieram i wchodzę do wody.
Nie zwracając uwagi na to ile siedziałam w wodzie, idę do sypialni i ubieram się w piżamę. Później idę do kuchni, kiedy mam zamiar zrobić sobie kolację zaóważam na kanapie małe różowe pudełeczko takie małe jak na biżuterię. Podchodzę do niego i z malutkiej koperty wyjmuje karteczkę.Słyszałem że lubisz prezenty.
Odwracamy karteczkę i sprawdzam czy nie jest podpisana. Niestety nie.
Otwieram pudełeczko a w srodku jest mała strzykawka pełna przeźroczystego płynu. Czym prędzej zamykam je, i kiedy chce złapać telefon i zadzwonić do Elijaha, tracę przytomność. Ostatnie co pamiętam to ostry ból głowy.]Kochani trzy sprawy.
Pierwsza.
Bardzo mi przykro że ten rozdział jest taki krótki ale chciałam żeby akurat na tym momencie się skończył.
Druga.
Jeżeli macie jakie kolejek pomysły dotyczące tej książki piszcie w komentarzach ja nie gryzę.
Trzecia.
Pisze właśnie nową książkę. Pierworodna. Jest ona fanfikiem serii książek Bracta Czarnego Sztyletu. Również jest o wampirach ale w innej rzeczywistości. Wiele z was może nie znać tych książek. Ja staram się wszystko opisywać aby było jasne o co chodzi. I tu się rodzi proźba. Jeśli możecie wejdźcie w książkę i zostawcie trochę miłości. Uwielbiam wasze komentarze i wszystkie biorę sobie do serca. Mam nadzieję że i ta książka się wam spodoba.

CZYTASZ
Diamentowe serce
Fanfic1# Diament 07.04.2020 1# Elijahmikaelson 26.08.2020 1# Różowy 04.03.2021 1# Elijah 21.06.2021 🔞 Co się stanie, kiedy z pozoru normalna dziewczyna, spotka na swojej drodze pierwotnego wampira? Jej cały świat wywróci się do góry nogami i nie dla tego...