[Siadam na kanapie w salonie Mikaelsonów. Łapię się za głowę i zamykam oczy.]
- Na pewno wszystko ok?
-Tak tylko głowa mi pęka.
-Takie są konsekwencje używania dużej ilości magii.
-Bogu dzięki myślałam że to przez klątwę...
-Klątwa nie da o sobie znać aż do pełni.
- Nie zdąży...
-Jesteś pewna tego że chcesz przejść przemianę w hybryde?
[Freya podaje mi szklankę z bourbunem, sama siada na przeciwko mnie.]
-Jestem pewna na sto procent.
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego co może się stać po zmianie.
-Tak będę pić krew. Straszne...
-Nie tylko. Jest szansa że możesz stracić moc, może również stworzyć się więź pomiędzy Tobą a Nikiem. Przez tą więź możesz przestać kochać Elij...
-Nie! Nie przestanę go kochać.
-To akurat jest silniejsze od woli.
- Freya Ty nie rozumiesz. On jest jedną z nielicznych osób dla których coś znaczę. Kocham Go i nic tego nie zmieni.
-Wierze Ci Nora.
[Dopijam do końca, odstawiam szklankę, wstaję z łyżką i idę do pokoju Klausa. Pukam do drzwi.]
-Otwarte.
[Wchodzę powoli do pokoju. Nie pewnie zamykam drzwi i wchodzę głębiej. W drugim pokoju widzę Klausa malującego obraz.]
-Nora? Coś się stało?
-Chciałam porozmawiać. Dzisiaj odniosłam wrażenie jak byś nie chciał mojej zmiany.
-Złotko to nie jest tak że nie chcę twojej zmiany. Widzisz Elijah nie jest zadowolony ze świadomości że to ja Cię zmianie.
-Ale to nie on decyduje.
[Klaus odkłada pędzel i podchodzi do barku.]
-Napijesz się czegoś?
-Wódki z lodem poproszę.
[Po krótkiej chwili podchodzi do mnie i podaje mi szklankę.]
-Czy to ma coś wspólnego z tym co powiedział ten cały Lucian na balu?
-Nora widzisz Elijah bardzo Cię kocha, co sprawia że popada on w paranoję.
-Ale nadal to ja sama decyduje o swoim życiu.
[Klaus siada obok mnie.]
-Dlaczego tego chcesz? Tak nagle...
- Nie chcę przejść przemiany w wilkołaka. Ale chcę żyć bez strachu.
-Uwierz mi że bycie hybrydą nie zapewni Ci życia bez strachu.
-Odmawiasz mi?
[Mężczyzna delikatnie odsowa mi kosmyk włosów z twarzy.]
-Nie kochanie nie odmawiam. To będzie dla mnie przyjemność.
[Klaus powoli zbliża twarz do mojej. Gdy bym wypiła szklankę wódki więcej na pewno nie oparła bym się, ale jestem a wpół czeźwa więc odwracam głowę w inną stronę.]
-Przepraszam Cię. Nie mogę Ci się oprzeć.
-W porzadku.
-Nora. Tak to prawda. Co powiedział Lucian.
[Spoglądam w jego czy. Widzę tam coś znajomego. Prawda jest taka że nie jest mi całkiem obojętny. Nie daje się wyprowadzić z równowagi. Wstaje z kanapy i opieram się ramieniem o ścianę.]
-Dajesz mi słowo że nie zmienisz zdania?
[Klaus w wampirzym tepie staje przy mnie, przygnieżdżając mnie do ściany.]
-Skarbie daje Ci słowo.
-Dobrze...
[Czuje w brzuchu nie miłe mrowienie. Nie jest to takie przyjemne jak podczas sexu. Zaniepokaja mnie to więc wychodzę że szponów Klausa i wychodzę z pokoju. Szybko kieruje się do pokoju Elijah. Tam siadam na łóżku i biorę telefon do ręki.Od Elijah
Skarbie dziś w nocy zostanie z Tobą Klaus, Rebekah i Kol. Ja mam kilka spraw do załatwienia. Kocham Cię skarbie.Nie odpisuje mu tylko odkładam telefon na półkę. Kładę się, ale nie mogę długo rozkoszować się spokojem, bo czuje kujacy ból w brzuchu gdzie wcześniej czułam mrowienie. Wstaje z łyżką i biegnę do łazienki. Otwieram muszle i zaczynam wymiotować. Kątem oka zauważam na dłoni małe znamie w kształcie pentagramu. Jest całe czerwone, powoli zaczyna ciekąć z niego krew. Biegnę szybko do pokoju i z torebki wyciągam plaster, naklejam go na ranę, wycieram twarz i wychodzę. Brzuch nadal mnie boli ale nie daje tego po sobie poznać. Schodzę na dół gdzie na sofie siedzi Rebekah z Kolem.]
-Gdzie jest Freya?
-W swojej pracowni. Stary kościół na przedmieściach.
-Jadę do niej.
-Pojadę z Tobą...
- Nie nie trzeba. Zamówiłam już taksówkę.
-Nora wszystko w porządku?
-Tak. Czemu pytasz?
-Jakaś blada jesteś...
-To zmęczenie.
-To może zostań w domu.
- Na kaca najlepsza jest praca. Przerobię z Freyą kilka zaklęć i poczuje się lepiej.
-Zawiozę Cię.
- Nie trzeba! Poradzę sobie jestem dorosła.
-No dobrze ale zadzwoń w razie czego.
-Dobrze dobrze...
[Wychodzę z domu i łapie się za brzuch. Próbuję oddychać równomiernie, ale mi nie wychodzi.
Zatrzymuje taksówkę i do niej wsiadam.]
- Do starego kościoła na przedmieściach.
-Wszystko w porządku?
-Tak proszę nie pytać a szybko mnie zawieść.
[Mężczyzna nie pytając rusza z piskiem opon. Nie całe dziesięć minut pełnych katuszy puźniej jesteśmy na miejscu. Daje mężczyźnie dwieście dolarów i otwieram drzwi.]
-Proszę poczekać reszta...
-Proszę zatrzymać.
-Pomóc pani?
- Nie trzeba proszę szybko odjechać.
[Wychodzę z auta i kieruję się do wejścia. Taksówkarz robi jak to poprosiłam odjeżdża a ja opieram się na chwilę o ścianę. Wyrównuje oddech i wchodzę do środka. Bardzo wolnym krokiem kieruje się na górę. Zajmuje mi to długa chwile, ale kiedy jestem na górze siadam na ostatnim schodku i zaczynam płakać. Widząc mnie, podbiega do mnie Freya.]
-Nora? Co się dzieje? Co Ty tu robisz?
-Boli... Boli bardzo...
[Łapię się za brzuch ręką na której pojawiło się znamię. Freya ja unosi i odkleja plaster. W jednej chwili widzę jak robi się blada.]
-Choć pomogę Ci. Musisz odpoczywać.
[Dziewczyna pomaga mi wstać, i prowadzi mnie do wielkiej sofy na którą mnie kładzie.]
-Nora posłuchaj mnie teraz uważnie. Kto mógł Ci to zrobić?
[Podnosi moja dłoń do góry.]
-Zimno mi. Bardzo mi zimno...
[Freya przynosi wielki puchowy koc i mnie nim przykrywa.]
-Czy miałaś ostatnio kontakt z jakimiś czarownicami?
-Wczoraj byłam u Daviny... Poznałam Vin... Vin...
-Vincenta Griffita?
-Tak... Freya nie dobrze mi...
[Podaje mi wiadro a ja zaczynam wymiotować. Widzę jak dziewczyna bierze telefon i gdzieś dzwoni. Nie mogę spytać bo czuje że zasypiam. Gdy Freya to zaóważa podbiega do mnie i delikatnie klapie mnie w twarz.]
-Nora, Nora obudź się. Nie możesz zasnąć!
[Dziewczyna podaje mi coś do picia, biorę napar do buzi i po pierwszym łyku czuje się już odrobinę lepiej. Na tyle że mogę pomyśleć.]
-Co się ze mną dzieje?
- Nie wiem za chwilę będzie tu Davina.
[Długo nie musieliśmy na nią czekać, kiedy przyszła Od razu podbiega do mnie. Łapię mnie za oznaczoną dłoń, i podobnie jak Freya robi się całą blada. Davina podchodzi do Freyi i po chwili obie odwracają się do mnie że łzami w oczach. Długo nie mogłam delektować się chwilą bez bólu bo znowu zaczęło boleć. Zaczynam płakać i jekać. Jedna z dziewczyn znowu podaje mi płyn po którym czuje ulgę. Kiedy zaczyna pozyskiwać świadomość słyszę jak Davina z kimś rozmawia przez telefon. Jedno słowo mnie zaniepokaja. Umrze.]
-Co się dzieje? Freya powiedz mi.
-Nora nie możesz się teraz dene...
-Przestań owijać w bawełnę powiedz mi co się dzieje.
-To jest klątwa. Powoli Cię zabija. Nie da się tego odwrócić.
[Czuję jak do oczu napływają mi łzy.]
-Ile czasu mi zostało?
-Kilkanaście minut.
[Czuje się coraz bardziej zmęczona, lecz nie zasypiam bo do pomieszczenia wchodzi Klaus z Elijahem. Elijah podbiega do mnie i łapie mnie za rękę.]
-Skarbie...
-Jesteś...
-Jestem przy tobie...
- Freya zrób coś!
-Nie da się nic zrobić... ona umrze...
-Nie chce tego słuchać!
- Klaus może spróbować napoić ją krwią ale to nie jest pewne że się obudzi. To jest bardzo silna klątwa...
-Niklaus...
-Oczywiście.
[Klaus do mnie podchodzi. Podnosi mnie i siada tak abym była oparta o niego. Widzę jak przegryza sobie nadgarstek i przybliża go do moich ust. Bez wahania zaczynam pić. Długo nie trwa moja świadomość bo mimo wolnie zasypiam.]
-Nora?! Nora?!

CZYTASZ
Diamentowe serce
Fanfic1# Diament 07.04.2020 1# Elijahmikaelson 26.08.2020 1# Różowy 04.03.2021 1# Elijah 21.06.2021 🔞 Co się stanie, kiedy z pozoru normalna dziewczyna, spotka na swojej drodze pierwotnego wampira? Jej cały świat wywróci się do góry nogami i nie dla tego...