[Zamykam za nimi drzwi do pokoju i wkładam sukienkę razem z resztą żeczy z powrotem do pudełka, następnie ściągam szlafrok i zakładam zwykłe figi, na to krótkie spodenki i obcisły t-shirt, do tego Adidasy i schodzę na dół. Tam są już dosłownie wszyscy, Marcel, Elijah, Klaus, Freya, Rebekah, Kol, Josh i Davina. DAVINA?! Kiedy ją zaóważam czuje jak adrenalina mi podskakuje i to nie w pozytywny sposób, ona pewnie nie czuje tego samego bo na mój widok się uśmiecha.
To wszystko jej wina dlaczego taka jestem. To ona chciała abym poznała się z tym czarownikiem.
To ona mu pozwoliła na to co zrobił.
To dzięki niej umierałam w cierpieniach.
Zatrzymuję się na środku schodów i nie przestaje jej się przyglądać. Z sekundę na sekundę czuje jak w moich żyłach rozpala się ogień. Aż w końcu nie wytrzymuje i w wampirzym tępie pszyszwam ją do ściany, ona nawet nie próbuje wydostać się z pod mojej siły.]
-To twoja wina...
-Nora pozwól że Ci wytłumaczę...
- Co chcesz mi wytłumaczyć? Że nie wiedziałaś co planuje?
[Na ramieniu czuje czyjąś rękę, ale jestem zbyt rozwścieczona żeby się odwrócić. Słyszę tylko głos za sobą.]
-Nora...
[Davina podnosi rękę i mówi.]
-W porządku nie zrobi mi krzywdy...
[Łapię ją mocniej za szyję i przybliżam się do niej.]
-Z kąt ta pewność?
-Bo Cię znam...
[Marcel staje obok Daviny i łapie mnie za rękę którą trzymam ją za szyję.]
-Marcel zostaw nas... Wszyscy zostawcie nas same.
[Davina zachowuje się jak bym właśnie nie trzymała ręki na jej gardle. Jak by wszystko było ok, ta sytuacja jeszcze gorzej mnie wkurza i łapie ją mocniej przez co jej oddech staje się płytszy a ona może tylko szeptać.]
- Nie uważam żeby to był dobry pomysł.
[Słyszę jak Marcel mówi przez zęby.]
-Ufam jej.
[Przybliżam usta do ucha Daviny i w tej samej chwili czuje jak Marcel mocniej zaciska rękę na mojej.]
-To naprawdę głupie z twojej strony.
[Szepczę jej do ucha.]
-Nora zostaw...
[Odwracam się do Marcela który próbuję mnie uspokoić ale po chwili go ignoruje i odwracamy się do Daviny.]
-Zostawcie nas same.
[Mówię stanowczo. Ku mojemu zdziwieniu słyszę jak pokój się oprużnia, cóż może nie do końca bo Marcel dalej trzyma mnie za rękę.]
-Marcel zostaw nas... Poradzę sobie...
[Davina szepcze do Marcela ale patrzy mi prosto w oczy. Mężczyzna przez chwilę się waha ale po krótkiej chwili ustępuje i wychodzi.]
-Nora proszę uwierz mi ja nie miałam pojęcia...
-Próbujesz mi wmówić że nie wiedziałaś, że twój asystent próbuję mnie zabić?
-To nie był mój asystent, i tak nie miałam pojęcia co kombinuje... Wiem tylko tyle że to nie Ty byłaś na celowniku...
-To niby kto?
-Mikaelsonowie...
-Bardzo ciężko było się domyśleć że, żeby dobrać się do nich trzeba dobrać się do mnie.
[Wybucham śmiechem i puszczam dziewczyne ktora opiera się o ścianę i cicho dyszy.]
-Vincent był desperatą. Zrobił to co uważał za słuszne żeby chronić naszych ludzi...
-Z tego co mi wiadomo to wtedy też byłam jedną z waszych...
-Byłaś i nadal jesteś... Ja naprawdę nie wiedziałam co on...
-Przestań! Po części to i tak twoja wina. Nie masz prawa mówić o wybaczeniu bo tego na pewno ode mnie nie otrzymasz, plus jest taki że narazie nie chcem Cię zabić.
[Otwieram drzwi do jadalni, gdzie wszyscy siedzą przy stole jak na szpilkach.]
-I co fajnie było podsłuchiwać?
[Odwracam się i idę z powrotem do salonu, siadam po turecku na jednej z kanap, obok mnie siada Klaus, a za mną staje Elijah. A cała reszta rozsiada się po całym pomieszczeniu.]
-The Strix. Jest to najstarsza społeczność wampirów na świecie. Stworzona przezemnie.
[Spoglądam na Elijaha.]
- Co to znaczy? To jakaś sekta?
-Coś w stylu rodziny królewskiej. Wszyscy którzy tam przynależą zostali stworzeni z mojej krwi, są aroganccy, poteżni i bezwzględni.
-A kim jest ten cały Tristan?
-To ich przywódca. Jest pierwszym wampirem jakiego stworzyłem, za mną jest najstarszy w tej społeczności.
-W kilku słowach. The Strix to dom pełen Elijahów. Są niebezpieczni z tego powodu że jest ich dużo w jednym miejscu.
-To po co mnie zaprosili?
[Marcel spogląda zdziwiony na mnie to na Josha.]
-Nas też zaprosili...
-To musi być podstęp. Nie pochodzicie z mojej krwi, a tam są tylko wampiry które przynależą do mojej linii.
-Jedyny sposób żeby się dowiedzieć to zjawić się na jutrzejszym balu...
[Klaus gwałtownie się prostuje.]
-Nigdzie nie idziesz!
[Marszcze brwi i pioronuje go wzrokiem.]
-Z kąt pomysł że się Ciebie posłucham? Jestem dorosła...
-Może i jesteś ale jesteś młodym wampirem który jeszcze nie umie walczyć...
- Nic mi nie będzie...
-Ja z nią pójdę.
[Elijah kładzie dłoń na moim ramieniu.]
-Widzisz...
[Spoglądam na Klausa.]
- Nie będę sama.
[Klaus jest wkurzony, widzę to w jego oczach. Ale tak szczerze co on sobie myśli? To że raz się bzykneliśmy nie znaczy że od razu jesteśmy razem...]
-Ja też tam będę...
-Marcellus musisz wiedzieć na co się piszesz...
-Jeżeli Nora idzie to ja też idę. Nie będzie jedyna która przynależy do innej linii.
[Uśmiecham się do Marcela i powoli zapominam o naszym małym starciu parę minut temu.]
-No mnie jest przykro ale ja nigdzie się nie wybieram. Nie ufam im.
-W porządku Josh.
[Powoli wstaję i kieruję się do swojego pokoju. Tam zamykam drzwi, podchodzę do łóżka i odkładam pudło na ziemię, po czym kładę się do łóżka i przykrywam się kołdrą. Kiedy czuje że zaczynam zasypiać moje drzwi z hukiem się otwierają a do środka wchodzi Klaus.]
-Co to miało być?!
-Co?
- Nie zgadzam się abyś tam szła!
-A ja już raz Ci powiedziałam że jestem dorosła, a Ty nie będziesz mi mówić co mam robić.
-Czy Ty naprawdę nie rozumiesz jakie to jest niebezpieczne?
-Będę z Elijahem i Marcelem.
- Elijah już nimi nie dowodzi i nie ma tam już nic do gadania...
-Klaus odpuść sobie i tak tam pójdę. A teraz bądź tak miły i wyjdź bo chcemy iść spać.
[Klaus jest na maksa wkurzony, ale w końcu ustępuje i wychodzi zamykając drzwi za sobą, ja znowu próbuję zasnąć. Długo mi to nie wychodzi bo w głowie mam natłok myśli, ale w końcu się udaje.
Rano budzę się bardzo wypoczęta, po mimo małej ilości snu.
Spoglądam na zegarek... 14:40... Trochę pospałam. Powoli wstaję i idę do toalety, pozwalam sobie na długą odprezajacą kompiel.
Kiedy wychodzę z wanny owijamy włosy ręcznikiem, zakładam szlafrok i idę na dół do jadalni gdzie siedzi Elijah, zajmuję miejsce na przeciwko niego.]
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Gdzie są wszyscy?
-Musza zająć się szczatkami Strixów których Ty i Klaus zabiliście.
-Czekaj to byli Striksi? Myślałam że Klaus się ich pozbył...
-Tak ale nie dokładnie. Jeżeli Tristan dowie się że brałaś w tym udział to będziesz w poważnym niebezpieczenstwie. Na szczęście do tego nie dojdzie.
[Elijah wstaje i podaje mi szklankę z czerwonym napojem.]
-Do dna. Musisz być w pełni sił.
[Upajam łyk, i z radością stwierdzam że to krew. Nie smakuje tak dobrze jak świeża ale ujdzie.
Przychylam szklanke i wybijam wszystko duszkiem, odkładam ją i zaczynam jeść winogrona ze stołu.]
-Posłuchaj mnie uważnie Nora. Na balu musisz trzymać się blisko mnie. Nie możesz sama nie gdzie chodzić. Kiedy dowiemy się co knuja od razu wychodzimy.
[Przewracam oczami.]
-No dobrze już dobrze. Będę grzeczna.
-A i jeszcze jedno. Oni wiedzą że jesteś hybrydą ale o tym że jesteś heterykiem już nie, i lepiej żeby nie wiedzieli. Wiesz o co mi chodzi?
-Tak rozumiem.
[Elijah jeszcze parę razy przypomina mi jak się zachować w ich towarzystwie, co mówić, itd. Ok godziny 16:30 idę do swojego pokoju i zaglądam do szafy. Mam bardzo dużo sukienek, ale na imprezę a nie na bal. Podchodzę do pudła i wyciągam różową sukienkę.
Ohhh niech będzie!!
Wyciągam z szuflady bieliznę i szybko ja zakładam, następnie wkładam sukienkę nad którą trochę się męczę bo nie mam wprawy w wiazaniu gorsetu. Kiedy się udaje, idę szybko do toalety i robię bardzo mocny makijaż. Mogłam najpierw się wymalować a później ubrać, ale jestem tak zestresowana że nie myślę racjonalnie. Włosy susze i robię delikatnie loki. Kiedy jestem już zadowolona z mojego wyglądu, wchodzę do pokoju, z pudła wyciągam jeszcze szpilki i je zakładam, na koniec zakładam jeszcze biżuterię od nich która po mimo delikatnego wyglądu jest dosyć ciężka i staję przed lustrem.
Słyszę jak ktoś puka po czym do pokoju wchodzi Elijah.
Nie śmiało się do niego uśmiecham, po czym spoglądam w odbicie w lustrze.]
-Wyglądam jak beza.
[Mówię jak obrażone dziecko na co Elijah się uśmiecha, podaje mi dłoń i obkręca mnie.]
-Wyglądasz pięknie.
-Mówisz tak bo chcesz być miły...
-Mówię tak bo to prawda...
![](https://img.wattpad.com/cover/167843649-288-k521068.jpg)
CZYTASZ
Diamentowe serce
फैनफिक्शन1# Diament 07.04.2020 1# Elijahmikaelson 26.08.2020 1# Różowy 04.03.2021 1# Elijah 21.06.2021 🔞 Co się stanie, kiedy z pozoru normalna dziewczyna, spotka na swojej drodze pierwotnego wampira? Jej cały świat wywróci się do góry nogami i nie dla tego...