Kiedy Naruto szedł przez las, na jego drodze stanęły trzy osoby ubrane w czarne płaszcze, jednym z nich był czerwonowłosy mężczyzna z dziwnymi fioletowymi oczami z czarnymi okregami, drugim był mężczyzna z spiczastymi pomarańczowymi włosami, trzecią była kobieta z krótkimi niebieskimi włosami.
-Ty za pewne musisz być uczniem Jiraya-sensei, Naruto Uzumaki.
Naruto:Tak, kim wy jesteście?
Nagato:Nazywam się Nagato Uzumaki, a to mój przyjaciele Yahiko oraz Konan.
Naruto:Więc to wy byliście dawnymi uczniami Ero-senina, co was do mnie sprowadza?
Nagato:Przyszliśmy cię ostrzec, pewien szalony człowiek zwany Madarą chce położyć ręce na technikach naszego klanu, by osiągnąć swój plan próbował mnie omamić swoimi oczami ale zdołałem to przejrzeć moim Rinnenganem, jednak obawiam się że na tym nie poprzestanie i spróbuje dobrać się do Ciebie.
Naruto:Dzięki za informację, będę czujny ale prócz mnie jest jeszcze jeden członek naszego klanu.
Konan:Co, myśleliśmy że tylko Nagato i ty jesteście jedynymi żyjącymi Uzumaki.
Naruto:Jest, jeszcze Karin moją kuzynka, będę musiał ją ostrz...
Nie dokonczył gdyż na jego dłoni pojawił się ptak z przywiązanym liścikiem, blondyn od razu go rozwiązał i zaczął czytać, z każdym przeczytanym zdaniem był coraz bardziej wściekły.
Nagato:Co się stało?
Naruto:Ktoś włamał się do biblioteki naszego klanu, muszę tam iść i to sprawdzić.
Nagato:W takim razie ja pójdę z Tobą, Konan Yahiko wy znajdźcie Jiraya-sensei i przekażcie mu to.
Oboje skineli głową udali się w swoją stronę.
Naruto:Chwyć mnie, przenoszę nasz w mgnieniu oka do wioski.
Nagato skinął głową kładąc rękę na ramieniu blondyna i razem znikneli w błysku w ciągu sekundy obaj pojawili się w wiosce Wiru.
Naruto:Haku, jak to się stało?
Haku:Wczoraj ktoś się zakradł nim zdążyłem go zlokalizować straciłem przytomność.
Blondyn od razu udał się do biblioteki jego klanu i stworzył klony z którymi zaczął przeszukiwać pomieszczenie.
Naruto:Cholera, wygląda na to że miałeś rację, Karin musiała wpaść w łapy Madary, i zmusił ją do kradzieży zwoju.
Nagato:Co teraz zrobimy?
Naruto:Dołącz do swojej drużyny i powiadom Jiraye o wszystkim, ja pójdę i uratuje Karin.
Nagato skinął głową i zrobił to co powiedział blondyn, Naruto w tym czasie wszedł w tryb Mędrca i ruszył przed siebie próbując zlokalizować chakre Karin, po jakimś czasie udało mu się ją zlokalizować, mimo że jej chakra była niebezpiecznie niską.
Naruto:"Co tam się do licha stało, muszę się spieszyć"
W końcu Naruto dotarł do jakiejś jaskini, nie czekając na nic od razu do niej wszedł, gdy doszedł do końca był w szoku widząc Karin przykutą do ściany łańcuchami, na jej ciele było sporo blizn oraz śladów poparzenia.
Naruto:Karin!
Gdy chciał do niej podejść, poczuł jak nie może się ruszyć, sekundę później spostrzegł na ziemii narysowany okrąg, blondyn od razu go rozpoznał.
Naruto:To przecież...
-Prosze proszę, minęło sporo czasu Naruto. (powiedział dość znajomy głos)
Po chwili z cienia wylazł Sasuke z pewnym siebie uśmieszkiem.
Naruto:Sasuke, co to ma znaczyć, czy ty stoisz za omamieniem Karin i zmuszeniem jej do kradzieży zwoju.
Sasuke:W rzeczy samej.
Naruto:Dlaczego?
Sasuke:Po naszej walce, ja geniusz klanu Uchiha zostałem ośmieszony na oczach wszystkich, poprzysiągłem że zemszcze się na tobie i wiosce, ukazując prawdziwą potęgę klanu Uchiha.
Sasuke zaczął składać jakieś dziwne pieczęcie, chwilę później jego rękę otoczyła dziwna poświata, Uchiha podszedł do blondyna przystawiając dłoń do jego klatki piersiowej, po chwili Naruto czuł jak jego chakra spada.
Naruto:Ty zabierasz moją chakre?
Sasuke:Dokładnie, dzięki temu zwiększę swoją moc.
Po zabraniu chakry Naruto padł nieprzytomny na ziemię, natomiast Sasuke czuł jak jego moc wzrasta, jego oczy zmieniły się, teraz zamiast normalnych, miał fioletowe z czarnymi okręgami.
Sasuke:Indra miał rację, w końcu przebudziłem Rinnengana hahahaha!
CZYTASZ
Pustelnik Naruto
FanfictionW dniu narodzin Naruto, jego matka Kushina umiera, Minato obwiniając swojego syna o to postanawia go zabić, w porę zostaje jednak uratowany przez Jiraye, który zabiera go w podróż.