8 sierpnia...
- Niech żyje nam! A kto? Marta! Która wychodzi w sobotę za mąż!- krzyczały dziewczyny. Karolina, Ola i Nadia oraz mama Łukasza, moja babcia i mama Nadii zorganizowały mi wieczór panieński. Nie było dużo alkoholu, poza tym ja i tak napiłam się tylko szampana i to tylko łyczek, bo karmiłam Zosię. Co prawda na wypadek przygotowałam jej jedzenie. Została nakarmiona i śpi na górze w pokoju Nadii.
- To twoje ostatnie dni w panieństwie, kochana- mówiła Ola - Jak się z tym czujesz?
- Normalnie, nie czuje się jakoś inaczej- wzruszyłam ramionami i się zaśmiałam - Nie widzę wielkich różnic
- No od soboty będziesz należeć już do Łukasza- zauważyła Karolina - Będziesz miała inne nazwisko, obrączkę i w ogóle
- My już i tak jesteśmy rodziną, w pewnym sensie już do niego należę i tak mieszkamy razem- wzruszyłam ramionami
- Ej, ej, bo dostaniesz zaraz w łeb!- krzyknęła Nadia - Kobieto, jeszcze ponad rok temu byłaś z tym durniem. Teraz jesteś matką i za dwa dni będziesz żoną! Już nikt was z Łukaszem nie rozdzieli- tłumaczyła - Nie cieszysz się?
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Oczywiście, że się cieszę. Najbardziej na świecie i nie mogę się doczekać kiedy będę już jego żoną i będę mogła powiedzieć do niego mężu. Zmienić nazwę w telefonie na ''Mój mężuś''. Zobaczyć na naszych dłoniach obrączki i przedstawiać się jako Marta Kamińska- rozpłakałam się
- Oj Martuś- pani Klara do mnie podeszła i usiadła obok przytulając - Nie płacz, ja też się bardzo cieszę, że będę miała taką synową
*Łukasz*
- Dajesz! Wypijesz jeszcze to- krzyczeli chłopaki, ale ja już nie mogłem. Doskonale wiedziałem co będzie jutro po takiej ilości alkoholu. Będę wymiotował. Mój organizm takich ilości nie przyjmuje. Do tego nie dożyje własnego ślubu, bo Marta mnie zabije.
- Nie, chłopaki dość- odepchnąłem kieliszek
- Oj Łukasz, jeszcze zdążysz być pantoflarzem- śmiał się Filip - Pij, pij
- Nie, bo nie mogę. Ale wy pijcie i nie jestem pantoflarzem- dodałem
- Dobra, dobra- odpowiedzieli i bawiliśmy się dalej.
- Szwagrze, koniec twojego kawalerstwa- zawołał Przemek - Jak się czujesz w ostatnich dniach kawalerstwa?
- Dobrze, już bym chciał być mężem i mówić do Marty żono- rozmarzyłem się
***
*Marta*
Ostatnie dni nocowaliśmy u naszych bliskich. Czyli ja i Zosia u dziadków, a Łukasz u swoich rodziców. Siedziałam właśnie z Nadią u fryzjera i ściskał mnie żołądek.
- Nie stresuj się tak, nie wychodzisz za terrorystę tylko za swojego księcia z bajki- mówiła Nadia i siedziała obok mnie, bo też robiono jej fryzurę. Miała racje, wychodziłam za księcia z bajki. Prawdziwego księcia z bajki. Pamiętam doskonale jak się poznaliśmy i jak się gapił na mnie, wypisywał sms' y. Tak mnie tym wkurzał. Nieźle go wtedy zwyzywałam, a potem...po tym gwałcie był pierwszą osobą o jakiej pomyślałam, żeby poprosić o pomoc. Wszystko potoczyło się tak szybko i teraz mam zostać jego żoną. Nie mam wątpliwości, że to dobry wybór i, że to ten jedyny. Ale mamy 19 lat, to znaczy on ma, bo ja jeszcze 18. Lecz mimo to cieszę się tym dniem, ponieważ to jest nasz wyjątkowy dzień. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Grzesiek siedzi i możemy wszyscy spokojnie żyć
CZYTASZ
Kłamstwo ma krótkie nogi
Romance2 tom ''Moja pomyłka dała mi cud''. Marta i Łukasz biorą ślub i zaczynają swoją karierę. Co, jeśli wróci Grzesiek i pozna prawdę o Zosi? Co, jeżeli wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw? Czy młode małżeństwo poradzi sobie ze wszystkim co na nich spadnie...