Rozdział 44

2K 102 19
                                    

Szybko przeszłam przez całe lotnisko najszybciej jak tylko potrafiłam stanęłam przed budynkiem i zaczęłam się gorączkowo rozglądać za taksówką aż w końcu mi się udało, szybko ruszyliśmy w stronę domu. 

Cała droga zajmuje godzinę jazdy ale co parę minut pospieszałam kierowcę, chciałam już być na miejscu i z godziny drogi byliśmy pod domem w niecałe 40 minut zapłaciłam dodatkowo kierowcy za to że go tak wkurzałam i stałam już pod dużą bramą.

Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę domu.

Nie zauważyłam żadnego z ochroniarzy zauważyłam wyłamane drzwi cała elektroniczna ochrona była wysadzona małymi ładunkami rozglądnęłam się przed domem i zauważyłam że ktoś leży w trawie szybko tam podbiegłam i to był nasz ochroniarz, leży cały w krwi.

-Ron! Halo Ron!- krzyczałam i lekko nim poruszałam, sprawdziłam czy wyczuwam puls ale nic takiego nie poczułam, podniosłam mu koszulkę i zobaczyłam, że dostał dwie kulki jedną w nerkę a drugą w okolicę serca.

Zamknęłam mu oczy drżącymi dłońmi i powoli ruszyłam w stronę domu bojąc się co tam zobaczę, nie chciałam już zobaczyć nikogo nieżywego z moich bliskich. 

Odchyliłam powoli drzwi i zobaczyłam, że wszystko jest porozwalane wszystko w strzępach telewizor pokazywał szary obraz, radio które też było włączone grało cicho jakąś rockową muzykę ale było słychać w tle szum, cała sofa była pocięta, regały leżały na ziemi, wszystko znajdywało się na ziemi ciężko mi się tu poruszało.

Nagle usłyszałam jak ktoś cicho syczy z bólu szybko ruszyłam w tamtym kierunku.

To był Tom siedział opary o ścianę z raną kutą w klatce piersiowej.

-Tom jestem już jestem..- powiedziałam szybko klękając przy nim, popatrzył na mnie z szokiem.

-Bella nie potrzebnie wracałaś, nie wiem co z resztą, zabrali ich, zabrali ich wszystkich, nie dało się nic zrobić, podeszli nas.. - mówił szybko sycząc bólu.

-Już spokojnie, kto ich zabrał, gdzie, co się stało ?

-Pamiętasz Grega i Richarda, ci dalsi kuzyni Edwarda oni chcieli zemsty za nich chcieli żebyś cierpiała Bella uciekaj jak najszybciej jak pojedziesz tam to Cię zabiją. 

O mój boże Edward , zabrałam szybko telefon i wybrałam numer Edwarda.

-Słucham siostra, stęskniłaś się za mną? -zapytał śmiejąc się 

-O mój Boże dzięki Bogu- westchnęłam z ulgą 

-Co się dzieje ?

-Nie nic, wszystko gra, zadzwonie pózniej to pogadamy, kocham cię 

-Okej, ja ciebie też kocham.- rozłączyłam się.

Popatrzyłam na Toma i na jego ranę, jeśli teraz nie  trafi do szpitala to będzie już za pozno.

-Dzwonie do Flina nie dam ci umrzeć.

-Bella to nie ma sensu, Alan nas okradł i uciekł, Alex specjalnie cie zabrał do siebie abyś nam nie pomogła, jeszcze nie wiem czy Filn też w tym nie siedzi dzwoniliśmy do niego jak się zaczęło  i do tej pory go nie ma. Bella uciekaj już pewnie nikt nie żyje jak byś ich widziała.

Tom zaczął płakać ściskając swoją ranę.

-Halo Flin z tej strony Bella.

-Coś się stało ?-zapytał jak gdyby nigdy nic.

-Tak, Tom jest ranny przyjedz tu

-Dobra już jadę.

Rozłączyłam się rozglądając się po całym pomieszczeniu.

-Gdzie ich zabrali? 

-Widzisz tamtą czerwoną kopertę?

Złapałam ją w dłonie na przodzie pisało DLA UKOCHANEJ IZABELLI powoli ją otwarłam i zobaczyłam małej wielkości białą kartkę na której pisał jakiś adres i pod nim tekst że już nie mogą się doczekać i żebym nie pozwoliła długo na siebie czekać. 

-Bella to nie ma sensu oni i tak już są martwi - powiedział to ze łzami w oczach.

-Muszę tam jechać nie ma innego wyjścia.

-Bella nie zostawiaj mnie nie pozwolę żeby Ciebie też skrzywdzili.

-Przestań, wiesz że i tak tam pojadę to nasza rodzina -i w tym momencie znów ogarnął mnie potworny strach, osunęłam się na podłogę, zamknęłam oczy mając nadzieję że to wszystko głupi sen. Nagle usłyszałam że ktoś wchodzi do domu, podniosłam się i powoli ruszyłam w kierunku drzwi.

-Halo Bella jesteście tam!- usłyszałam krzyk Flina

-Chodź, tu jesteśmy!

-Co tutaj się stało do jasnej cholery

-Sama nie jestem pewna, dlaczego nie przyjechałaś wcześniej? -zapytałam załamania całą sytuacją.

-Jak to wcześniej?

Popatrzyłam się na Toma na co wzruszył ramionami

-Nikt do mnie nie dzwonił, sama zobacz nie ma żadnego połączenia- podał mi telefon

Nie miałam zamiaru tego sprawdzać ufam Flinowi jest z nami od początku i nie raz udowodnił swoją lojalność.

- Nic mu nie będzie, obiecuje- powiedział doktor opatrując Toma

Odchyliłam głowę do tyłu wzięłam głęboki wdech

Sama nie mam żadnych szans

Ale nie mam nikogo by mi pomógł

Nikogo..

Oni chcą zemsty na Jamesie bo zabił Grega

Skrzywdzić Jamesa mogą tylko w jeden sposób...


Zabijając mnie

I to jest jedyna szansa aby uratować moją rodzinę.

***
Do następnego.

GANG 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz