16.

129 9 0
                                    

Jungkook pov.

Odprowadziłem Tae do domu. Był zwyczajnie wykończony. Wyglądał strasznie marnie, ale mimo to zapewniał, że wszystko jest w porządku. Po moich długich namowach wreszcie dowiedziałem się kto go zamknął w tym składziku. Prawdę mówiąc dał bym sobie palca obciąć, że to ten rudy, no ale zawsze lepiej się upewnić. Co ten śmieć wogóle sobie wyobrażał?! Nie popuszczę mu tego...
Taehyung wcześniej był ciekawy jak go tam znalazłem. No cóż. Czekałem na niego przed szkołą, ale dość długo nie przychodził, więc poszedłem sprawdzić, czy nie ma go w domu, ale nie było. Poszedłem jeszcze raz w kierunku szkoły i wtedy daleko po drodze zauważyłem tego rudego gniota razem z kolegami. Jeden z nich trzymał klucz i coś tam bredził, że zamknęli Kima w piwnicy. Mógł to być oczywiście inny Kim, nie Kim Taehyung, ale miałem złe przeczucia. Pobiegłem do szkoły i pierwsze, co zrobiłem, to udałem się do pokoju nauczycielskiego. Jako, że jestem duchem i kiedy chcę, mogę być niewidzialny, szybciutko ściągnąłem zapasowy klucz z wieszaka na klucze i popędziłem w kierunku składziku. Oczywiście nie myliłem się i zastałem tam Tae.
Miałem teraz coś ważnego do zrobienia. Ten rudy mnie popamięta. Powinien wiedzieć, że jeśli zacznie z Tae, to zacznie też ze mną. A to na pewno nie skończy się dla niego dobrze. Nie, żebym jakoś nie wiadomo jak bardzo lubił blondyna, ale myślę, że niczym nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Zwłaszcza, że to ja przecież przychodziłem do niego w nocy i przez to został uznany za dziwaka. Teraz powinienem mu pomóc.
                            *****
Mając swoje sposoby na pozyskiwanie informacji, tak oto stałem pod domem Park Jimina. Muszę przyznać, że takiego widoku, to naprawdę się nie spodziewałem. Nie można było nazwać tego w zupełności domem. Raczej walącą się ruderą. W dachu widoczne były dwie dziury, a ściany dosłownie się sypały. Tynk odpadł i widać było czerwone cegły, a gdzie niegdzie ich brak i kolejne dziury.
Szczerze, to przykro mi się zrobiło, gdy to zobaczyłem. Ale tylko przez krótką chwilkę. Dopóki nie zauważyłem wychodzącego z "domu" Parka. Od razu zwrócił na mnie uwagę. Zrobił dość dziwną minę i zaczął iść w moją stronę.

-Czego tu szukasz? -Zapytał oschle, zatrzymując się kilka kroków przede mną.

-Ciebie, śmieciu. -Prychnąłem lekceważąco.

-Co chcesz? -Wydawał się lekko przestraszony.

Też bym był na jego miejscu.

-Pokażę ci. -Powiedziałem, podwijając rękaw koszuli.

Podszedłem do niego te kilka kroków, po czym z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz. Zachwiał się trochę i spojrzał na mnie zszokowany. Chyba nie dotarło jeszcze do niego, co się stało. Korzystając z chwili, znów się zbliżyłem i kopnąłem go z całej siły w brzuch. Tym razem się przewrócił. Uderzył mocno o asfaltową uliczkę i uniósł głowę. W jego oczach stanęły łzy, a twarz wykrzywiła się w bólu.

-C... Co ty r.. robisz? -Zająknął się, a po policzkach już spływały pierwsze krople.

Przykry to był widok. Naprawdę. Ale gdy przypominałem sobie przerażoną minę Tae, to miałem ochotę po prostu go zabić.

-To za wczoraj. -Stwierdziłem.

Następnie również  używając całej swojej siły, znów go kopnąłem. Tym razem w bok. Już nie chamował łez. Łapał się za obolałe miejsca i głośno płakał.

-P... Przestań... -Wyjęczał między płytkimi oddechami.

Właściwie, to coraz ciężej było mu złapać powietrze. Przykucnąłem przy nim. Patrzył na mnie ze strachem tymi czarnymi, załzawionymi oczami. Zamachnąłem się i z otwartej dłoni uderzyłem go w twarz. Kolejny raz głośno zapłakał praktycznie się dusząc.

-D... Dlacze.. go? -Jęknął niewyraźnie.

-To za dzisiaj. -Powiedziałem głosem wypranym z emocji. -Nigdy więcej nie męcz Tae. -Spojrzałem na niego. -Bo ja ciebie zamęczę. -Dodałem.

Zaraz potem odwróciłem się na pięcie i odszedłem, zostawiając zapłakanego i roztrzęsionego rudego na tej uliczce.

Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz