Taehyung pov.
Tak, jak myślełem, bezpiecznie wylądowałem na trawniku. Nic mi się nie stało, byłem cały i zdrowy.
-Tae! -Krzyknął Jungkook.
Natychmiast znalazł się przy mnie. Przykucnął na przeciwko. W jego dużych, czarnych oczach wyraźnie widać było strach i szok, a po chwili również świecące iskierki.
-No co ty! -Szturchnąłem go.
Zacisnął mocniej usta, a następnie schował twarz w dłoniach.
-Ej, Kook -Chciałem zwrócić na siebie jego uwagę.
Nie reagował. Nadal kucał zakrywając buzię. Przybliżyłem się do niego, po czym szybkim ruchem pociągnąłem jego ręce w dół. Widok, który ujrzałem po prostu mnie sparaliżował.
-C.. czemu ty ryczysz? -Jęknąłem.
Jego policzki były dosłownie całe czerwone, żęsy miał posklejane, a oczy jakieś nie Jungkookowe.
-Jesteś durny! -Walnął mnie w ramię.
-Za co to?! -Zdziwiłem się.
Czemu on wogóle płakał?! To był taki dobijający widok... To dopiero drugi raz, kiedy widziałem płaczącego Kooka. Tylko, że teraz nawet nie wiedziałem co mu było.
-Mogło ci się coś stać! -Wykrzyczał wycierając twarz rękawami swojej białej koszuli.
No tego, to ja się nie spodziewałem.
-Beczysz, bo się martwiłeś? -Postanowiłem się upewnić.
Spojrzał na mnie spode łba i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
Siedzieliśmy tak w milczeniu przez bliżej nieokreślony czas.-Ja idę. -Orzekłem nagle.
Powinienem się pośpieszyć. To tylko kwestia czasu, jak babcia zorientuje się, że mnie nie ma.
Kookie popatrzył na mnie martwym wzrokiem.-Gdzie ty się wogóle wybierasz? -Zapytał przygnębionym głosem.
-Sam nie wiem. -Wzruszyłem lekko ramionami.
-To przeze mnie? -W jego oczach dało się dostrzec panikę.
-Nie. -Pokręciłem głową stanowczo.
-Więc dlaczego? -Chyba mi nie wierzył.
Nie kłamałem. Naprawdę tylko w małym stopniu to było przez niego. Był jednym z czynników, ale te wszystkie rzeczy musiały się na to złożyć, że podjąłem taką decyzję.
-Po prostu. Mam dosyć takiego życia. -Wyznałem.
-Takiego, czyli jakiego? -Drążył, nadal niezbyt przekonany.
-Ehhh. -Westchnąłem ciężko. -Takiego nudnego. Życia z Jiminem i całą tą głupią bandą.
-Właśnie dlate...
-Nie! -Przerwałem mu wiedząc, co zamierza powiedzieć. -Pozbycie się Jimina wcale niczego nie rozwiąże. Przez ciebie tylko czuł bym się winny. -Wyjaśniłem nieco spokojniej. -Kook, nie mieszaj się w nasze sprawy. Zawsze sam sobie jakoś radziłem.
Spuścił tylko głowę.
-A piwnica? -Przypomniał cicho.
No tak... Bez niego spędził bym tam noc...
-Dziękuję ci za to. Naprawdę. Ale ja muszę już iść. -Powiedziałem, podnosząc się z trawnika.
Otrzepałem spodnie, po czym spojrzałem jeszcze raz na Jungkooka. Okazało się, że też na mnie patrzył. I w jego oczach było coś dziwnego. Coś jakby rozpacz. Ale dlaczego?!
-Co ze mną? -Wyszeptał z wciąż uniesioną głową, przeszywając mnie swoimi czarnymi perełkami.
-Rób co chcesz. -Przełknąłem głośno ślinę.
Wewnątrz zrobiło mi się jakoś dziwnie ciężko... W gardle miałem jakąś wielką gulę.
-Czyli? -Zagadnął.
-Chcesz, to chodź ze mną. -Odrzekłem, wyciągając rękę w stronę wciąż kucającego Jungkooka.
Od razu ją chwycił.
CZYTASZ
Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]
FanfictionO chłopcu, którego co noc nawiedza pewien "Cień" Lub O "Cieniu", który co noc przychodzi do pewnego chłopca Jungkook chce poprosić Taehyunga o pomoc, jednak długo z tym zwleka, dlatego po pewnym czasie chłopiec zaczyna się go bać. Czy Jungkook będz...