34.

77 8 0
                                    

Taehyung pov.

Biegliśmy przez las ile sił w nogach, trzymając się za ręce. Co jakiś czas się potykałem o różne wystające korzenie, jednak Jungkook pilnował, byśmy nie zwalniali tempa, i żebym nie upadł. Ciągle słyszeliśmy nawoływania. Musieliśmy dotrzeć do szałasu i ukryć to wszystko. Taki bynajmniej miałem plan. Ale nagle zauważyłem, że Kook wcale nie prowadził nas do szałasu.

-C... Co my ro.. robimy? -Wydyszałem.

-Jeśli nie chcesz, żeby cię złapali, to musisz się schować. -Wyjaśnił wciąż biegnąc.

On chyba się aż tak nie męczył, w przeciwieństwie do mnie.

-G... Gdzie?

-Niedaleko jest jaskinia. -Wyznał.

-Co z rze... rzeczami? -Wysapałem.

-Jak znajdziemy jaskinię, to wrócę po rzeczy. Będzie dobrze. -Powiedział, a ja poczułem, jak mocniej ściska moją dłoń.
                            *****
Staliśmy pod jakimś pagórkiem w całości pokrytym kamieniami. Podobno żeby odnaleźć tą jaskinię, trzeba było najpierw tam wejść. Z lasu wybiegliśmy już jakiś czas temu.

-Wchodzimy? -Zapytałem.

Spojrzałem na Kookiego. Jego i tak poczochrane włosy wyglądały teraz naprawdę źle, co nie zmienia faktu, że i tak był piękny. Nawet nie chciałem myśleć, jak wyglądało to u mnie. Uśmiechnął się delikatnie, co od razu odwzajemniłem. Tak bardzo go lubiłem...

-Wchodzimy. -Kiwnął głową. -Tylko ostrożnie. -Dodał.

-Jasne. -Wyszczerzyłem się, po czym zacząłem wspinać się po tych kamieniach.

Nie było tak łatwo, jak wydawało mi się, że będzie. Bo było stromo! Co chwilę się zsuwałem, a raz nawet utknęła mi noga pomiędzy tymi kamieniami.

-Tae! -Zawołał Jungkook.

Odwróciłem się i popatrzyłem na jego wystraszoną minę. Pokazywał mi coś palcem, więc skierowałem głowę w tamtą stronę.

-O nie.... -Szepnąłem.
Na szczecie pagórka stał... policjant z psem!

-Kim Taehyung! -Zauważył mnie!

-To koniec! -Krzyknąłem do Kooka.

-Złaź! -Wrzasnął Jungkook. -Złaź, to może się uda! -Krzyknął.

Jak na komendę, zacząłem pośpiesznie schodzić. Było to trudniejsze, niż wchodzenie.

-Taehyung zatrzymaj się! -Darł się mężczyzna z góry.

Oczywiście nie posłuchałem go. Nagle zauważyłem, że spuszcza psa ze smyczy. Jak to na zwierzę policyjne przystało, od razu zaczął schodzić na dół. Robił to w zabójczo szybkim tempie. Nie miałem żadnych szans z psem!

-Tae, dawaj!! -Słyszałem załamujący się głos Jungkooka.

Na tyle, na ile mogłem, przyśpieszyłem moje tempo. Niestety. Pies, który się zbliżał, musiał po drodze potrącić jakiś kamień, bo widziałem jak ten głaz leciał prosto na mnie. A przede mną jeszcze jakaś 1/4 drogi na dół! To chyba prawdziwy koniec... Ten głaz mnie zgniecie, lub polecę z nim w dół. Na jedno by wyszło...

-Tae!!! -Pisk Kookiego.

-Taehyung! -Wrzask policjanta.

Zacisnąłem mocno powieki. Przygotowałem się na najgorsze, ale nie chciałem tego widzieć. Zrobiło mi się gorąco na całym ciele. Nagle usłyszałem trzask uderzenia, a po krótkiej chwili jakiś huk. Nie czułem bólu. Nie czułem, jakbym spadł. Wciąż kurczowo trzymałem się jednego z kamieni. W takim razie co się stało? Otworzyłem szybko oczy i spojrzałem w dół. Nie obchodziła mnie zszokowana mina policjanta, ani kulący się niedaleko ze strachu pies. Obchodziło mnie to, co było na dole. Był tam głaz, a raczej jego kawałki, a spod jednego z tych "kawałków" wystwała malutka rączka.
N... Nie... To nie prawda...
Zimny pot oblał moje ciało, a ja gorączkowo zacząłem się rozglądać.

-Jungkookie! -Wrzasnąłem ledwo widząc cokolwiek przez gorące łzy.


Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz