29.

79 10 2
                                    

Taehyung pov.

-Którą mamy godzinę? -Zapytałem zaniepokojony.

Czemu to wszystko musi być takie trudne?! Czemu nie mogę być szczęśliwy chociaż raz?! Chcę robić co chcę!

-No jest 11:28 -Powiedział.

-Kookie, ja nie zamierzam wracać do domu. -Oznajmiłem.

Jego czarne oczy lekko się rozszerzyły, a mina zżedła.
Ale ja nie żartowałem.

-Tae... -Zaczął. -Dobra, rób jak chcesz. -Westchnął. -Tylko nie żałuj potem. -Dodał.

-Nie będę. -Pokiwałem energicznie głową.

Jungkook przybliżył się do mnie, po czym mocno przytulił.
Oboje byliśmy dziećmi. A w jego ramionach czułem się bezpieczniej, niż w mamy.

-Będzie dobrze. -Szepnął.

-Wiem Kookie. -Również go objąłem.
                             *****
-Nigdy nie prałem ręcznie. -Zaśmiałem się zakłopotany.

Właśnie staliśmy na brzegu jakiejś niedalekiej rzeczki, którą odkrył Kook i robiliśmy pranie. Znaczy ja robiłem. Wcześniej przebrałem się w czyste ubrania, a teraz trzeba było wyprać te z wczoraj. Słoneczko ogrzewało nasz magiczny las i było tu chyba z 26°C. Moje ciuchy powinny szybko wyschnąć. Nic nie zwiastowało deszczu, więc przebudowę szałasu postanowiliśmy zostawić na jutro.

-Ja często robiłem jak byłem mały. -Zachichotał.

Jak był mały? Że co? Przecież on miał 9 lat! To kiedy on to pranie robił...

-Ale czemu ty zawsze chodzisz w tych samych ubraniach? -Zaciekawiłem się.

Wcześniej jakoś nie zwróciłem na to uwagi, ale Kook dzień w dzień miał na sobie białą koszulę i spodnie w kratkę, które swoją drogą wyglądały jak piżama. Nigdy nie zmieniał ubrań?!

-Eee... -Jęknął z zakłopotaniem drapiąc się po głowie.

-I nigdy się nie czeszesz?! -Wrzasnąłem podekscytowany moim odkryciem.

-Ej! To nie tak! -Krzyknął haotycznie wymachując rękami. -Ja.. To po prostu są ostatnie ubrania, jakie miałem na sobie... I ostatnia fryzura... I nie mogę tego zmienić. -Wyznał. -Ja po prostu nie mam nawet zapachu. Tae, ja praktycznie nie istnieję...

Głos chłopaka stał się smutny. Patrzył w dal, jakby przypominając sobie jakieś wydarzenia z przeszłości. Słońce padało na jego drobną postać, rozświetlając twarz Jungkooka. Z tej perspektywy wyglądał jak prawdziwy anioł.

-Dla mnie istniejesz. -Powiedziałem, delikatnie łapiąc go za rękę.

Uśmiechnął się do mnie uroczo, a ja wiedziałem, że to z nim czuję się najszczęśliwszy.
                            *****
-Jeon Jungkook!! -Wrzasnąłem leniwie się przeciągając. -Czuję kiełbasę! Znów coś ukradłeś z mojego domu?! -Krzyczałem, równocześnie powstrzymując się od śmiechu.

Ciekawe, czy ktoś zorientuje się, że jedzenie znika w tajemniczy sposób...

-Dokładnie tak! -Wybuchnął donośnym śmiechem, a ja po chwili zrobiłem dokładnie to samo.

Myślę, że takie poranki, to ja mógłbym mieć po prostu zawsze.

Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz