37.

77 8 0
                                    

Jungkook pov.

Nadeszła godzina 03:00. Generalnie to powinienem być już u Tae, ale nie mogę. Nie mogę do niego przyjść tak po prostu, mając jeszcze większą świadomość tego, jak okropnie okłamywałem go przez ten cały czas naszej znajomości. Muszę przyznać, że na początku był mi totalnie obojętny, ale gdy lepiej go poznałem, to mogłem śmiało przyznać, że jeszcze nigdy nie miałem tak wspaniałej osoby obok siebie. Bo Tae był wspaniały. I zasługiwał na to, by poznać prawdę. Powinienem wszystko mu wyjaśnić nawet, jeśli miałoby go to zranić. W następną noc wszystkiego się dowie.
                           
                             *****
Taehyung pov.

Tym razem Kookiego nie było. Nie mam pojęcia czemu. Czułem się strasznie zawiedziony i porzucony. Może on naprawdę chciał ze mną zerwać kontakt? Tylko dlaczego? Po tym wszystkim co razem przeszliśmy, tak po prostu postanowił o mnie zapomnieć? Bez choćby słowa pożegnania postanowił odejść?
Poczułem jak w moich oczach powoli zaczynały zbierać się łzy. Ostatnio działo się to dość często, ze względu na relację moją i Kookiego, która zmieniła się po tamtym feralnym dniu.
Leżałem w łóżku cały zapocony, bo gorączka znów dała się we znaki.

-Mamoo! -Zawołałem resztką sił.

Nie minęła minuta, jak niezbyt wysoka brunetka weszła do mojego pokoju.

-Tae! -Krzyknęła wystraszona, podbiegając do mnie. -Jesteś cały rozpalony! -W jej czarnych oczach widziałem duże zmartwienie.

Od razu przyłożyła dłoń, do mojego gorącego czoła i pokręciła głową smutna.

-Idę po syrop na zbicie gorączki. -Oznajmiła wychodząc szybkim krokiem z pomieszczenia.

Właściwie, to sam nie byłem pewnien dlaczego wogóle byłem chory. Z Kookiem w lesie czułem się bardzo dobrze i nigdy nie pomyślałbym, że teraz tak skończę.     

-Już jestem. -Powiedziała, wracając po paru minutach i podając mi łyżkę, na której był już lek.

Wypiłem to niechętnie i spojrzałem na nią w połowie otwartymi oczami.

-Mamo -Zagadnąłem niemrawo.

Od razu skierowała na mnie swój zmartwiony wzrok.

-Tak, synku? Potrzebujesz czegoś? -Zapytała z troską.

Tak. Obecnie Jungkooka.

-Chciałbym, żebyś powiedziała mi prawdę. -Szepnąłem cicho.

Jej oczy nieco się poszerzyły. Możliwe, że od razu zrozumiała o co mi chodzi.

-Nie mam pojęcia, o czym mówisz. -Zaśmiała się sztucznie.

Więc wszyscy zamierzali kłamać...

-Słyszałem twoją rozmowę z tatem. -Wzdrygnęła się nieco, jakby przestraszona. -Możesz mi powiedzieć już wszystko. -Oznajmiłem słabym głosem.

Popatrzyła na mnie bardzo smutna. Więc coś musiało być na rzeczy. I to z pewnością nie była drobnostka.

-T.. Tae.. -Zająknęła się. -Czy ty naprawdę widzisz Jungkooka? -Zapytała ostrożnie.

Czyli go zna...
Miałem ochotę w tej chwili walnąć Jungkookowi w twarz. Tyle rozmawialiśmy, tyle czasu razem spędziliśmy, tyle wspólnie przeżyliśmy, ja mu tyle mówiłem, tak mu ufałem, a on nigdy nie wspomniał, że zna mamę!

-Tak, widzę. -Kiwnąłem głową nieznacznie. -Przyjaźnimy się. -Dodałem.

Może powinienem był to powiedzieć w czasie przeszłym, w każdym razie jej oczy momentalnie się zaszkliły.

-Wiesz -Szepnęła. -Nienawidzę go...

Nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć. Byłem w takim szoku, że z ledwością wogóle przełykałem ślinę. Bałem się o to zapytać, ale moja ciekawość była zbyt duża, zbyt wiele razy Jungkook mnie okłamał i nie widziałem już innego rozwiązania. Musiałem się tego dowiedzieć.

-Właściwie... -Zacząłem niepewnie. -Kim jest dla ciebie Jungkook, mamo? -Zapytałem ledwo słyszalnie.

Rzuciła mi spojrzenie pełne bólu.

-To.. To mój brat... -Po jej policzku spłynęła samotna łza. -Mój młodszy braciszek... Mój Jungkookie... -Zapłakała głośno. -Jest potworem...

A ja czułem, jak moje serce rozpada się na tysiące małych kawałeczków.

Jeon. Jungkook. Ty. Kłamco.

Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz