Jungkook pov.
Nagle Taehyung wrzasnął coś niezrozumiałego, a następnie dosłownie po sekundzie stał już na równych nogach i darł się jak opętany. Przerażony, również wstałem i złapałem go za ramiona, po czym mocno nim potrząsnąłem.
-Tae!!!! Co ci?! -Krzyczałem wystraszony.
-W... Wąż!!!!! -Wskazał placem na ziemię, gdzie znajdował się powód jego szoku.
-Nie martw się! -Uniosłem rękę w górę, niczym super bohater. -Kookie cię uratuje!
Następnie trochę się schyliłem i już po chwili Tae był w moich ramionach. Jego mina była po prostu bezcenna. Miał otwartą buzię i wielkie oczy. Dopiero po paru sekundach doszło do niego co zrobiłem, więc tylko wtulił się we mnie z uśmiechem, a ja powędrowałem w stronę naszego ulepszonego szałasu.
*****
-Robimy ognisko! -Zażądziłem wstając z grubego, niebieskiego koca znajdującego się w szałasie.-Teraz? -Skrzywił się Taehyung.
-No raczej. -Uśmiechnąłem się podstępnie.
-O tej godzinie? Jest 22:32. -Odczytał, patrząc na zegarek, który miał na nadgarstku.
-I?
-Zawsze śpię o tej godzinie. -Zaśmiał się tym swoim kwadratowym uśmiechem.
Przewróciłem tylko na to oczami.
-Oj nie przesadzaj. Jest niedziela, a jutro i tak do szkoły nie idziesz. -Zauważyłem.
-No jaki ty błyskotliwy jesteś. -Mruknął.
Ostatecznie jednak wyszedł na pole razem ze mną.
Było już kompletnie ciemno, więc z pomocą latarki odszukałem zapalniczkę i podszedłem do wcześniejszego ogniska. Przykucnąłem tam, ale od razu poczułem czyjąś rękę na swoim udzie. To oczywiście Tae się o mnie oparł, jakbym był jakimś fotelem.-Ja chcę to zrobić. -Powiedział.
A to mnie szczerze zdziwił. On? I zapalniczka?
-Dlaczego? -Nie potrafiłem ukryć zdumienia.
Ledwo go widziałem, przez słabe światło latarki, skierowanej w stronę ogniska. Wiedziałem tylko, że na mnie patrzył. Czułem jakby na sobie jego spojrzenie.
-Bo ty cały czas coś dla mnie robisz. -Wyszeptał.
-Nic takiego nie robię. -Pokręciłem przecząco głową.
Co mu się tak nagle stało?!
-W sumie... Mi wystarcza, że tu jesteś. -Rzekł całkiem poważnym tonem. -Jesteś chociaż nie musisz. A tym bardziej nie musisz gotować, a i tak to robisz. Nawet praktycznie sam, bo ja nie umiem, zrobiłeś ten szałas. Chociaż to ja bym mókł na deszczu, nie ty. -Powiedział, a po chwili zabrał rękę z mojej nogi i mocno mnie przytulił.
Byłem oczywiście oszołomiony, ale zaraz przycisnąłem go szczelnie do siebie. Usłyszałem jego cichy śmiech, przez co również się uśmiechnąłem.
*****
-Czy to jest tak, że możesz pojawiać się gdzie chcesz? -Zapytał Tae przeżuwając ostatni obiadowy kęs kiełbasy z wczorajszego, nocnego ogniska.-Niezupełnie. -Wyznałem.
-Więc jak to wygląda? -Zaciekawił się, przeszywając mnie swoim spojrzeniem.
Był śliczny, choć musiałem przyznać, że ostatnio jego fryzura wyglądała dokładnie jak ta moja.
-Hmm... -Zastanawiałem się jak by mu to logicznie wyjaśnić. -Muszę jakby zobaczyć w głowie to miejsce. Muszę konkretnie wiedzieć, jak coś wygląda. Nie mogę sobie pomyśleć "chcę być obok Tae". Musiałbym najpierw wiedzieć, jak wygląda pokój, w którym jesteś. -Miałem nadzieję, że cokolwiek z tego zrozumiał.
-Czyli musiałbyś kiedyś wcześniej być w tym miejscu ? -Dopytywał.
-Niee. -Potrząsnąłem głową. -Wystarczyłoby, jakbym po prostu popatrzył na jakieś zdjęcie.
-Wooow. -Mruknął. -Ale super! -Powiedział już głośniej.
CZYTASZ
Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]
FanfictionO chłopcu, którego co noc nawiedza pewien "Cień" Lub O "Cieniu", który co noc przychodzi do pewnego chłopca Jungkook chce poprosić Taehyunga o pomoc, jednak długo z tym zwleka, dlatego po pewnym czasie chłopiec zaczyna się go bać. Czy Jungkook będz...