31.

76 6 0
                                    

Jungkook pov.

Nagle Taehyung wrzasnął coś niezrozumiałego, a następnie dosłownie po sekundzie stał już na równych nogach i darł się jak opętany. Przerażony, również wstałem i złapałem go za ramiona, po czym mocno nim potrząsnąłem.

-Tae!!!! Co ci?! -Krzyczałem wystraszony.

-W... Wąż!!!!! -Wskazał placem na ziemię, gdzie znajdował się powód jego szoku.

-Nie martw się! -Uniosłem rękę w górę, niczym super bohater. -Kookie cię uratuje!

Następnie trochę się schyliłem i już po chwili Tae był w moich ramionach. Jego mina była po prostu bezcenna. Miał otwartą buzię i wielkie oczy. Dopiero po paru sekundach doszło do niego co zrobiłem, więc tylko wtulił się we mnie z uśmiechem, a ja powędrowałem w stronę naszego ulepszonego szałasu.
                             *****
-Robimy ognisko! -Zażądziłem wstając z grubego, niebieskiego koca znajdującego się w szałasie.

-Teraz? -Skrzywił się Taehyung.

-No raczej. -Uśmiechnąłem się podstępnie.

-O tej godzinie? Jest 22:32. -Odczytał, patrząc na zegarek, który miał na nadgarstku.

-I?

-Zawsze śpię o tej godzinie. -Zaśmiał się tym swoim kwadratowym uśmiechem.

Przewróciłem tylko na to oczami.

-Oj nie przesadzaj. Jest niedziela, a jutro i tak do szkoły nie idziesz. -Zauważyłem.

-No jaki ty błyskotliwy jesteś. -Mruknął.

Ostatecznie jednak wyszedł na pole razem ze mną.
Było już kompletnie ciemno, więc z pomocą latarki odszukałem zapalniczkę i podszedłem do wcześniejszego ogniska. Przykucnąłem tam, ale od razu poczułem czyjąś rękę na swoim udzie. To oczywiście Tae się o mnie oparł, jakbym był jakimś fotelem.

-Ja chcę to zrobić. -Powiedział.

A to mnie szczerze zdziwił. On? I zapalniczka?

-Dlaczego? -Nie potrafiłem ukryć zdumienia.

Ledwo go widziałem, przez słabe światło latarki, skierowanej w stronę ogniska. Wiedziałem tylko, że na mnie patrzył. Czułem jakby na sobie jego spojrzenie.

-Bo ty cały czas coś dla mnie robisz. -Wyszeptał.

-Nic takiego nie robię. -Pokręciłem przecząco głową.

Co mu się tak nagle stało?!

-W sumie... Mi wystarcza, że tu jesteś. -Rzekł całkiem poważnym tonem. -Jesteś chociaż nie musisz. A tym bardziej nie musisz gotować, a i tak to robisz. Nawet praktycznie sam, bo ja nie umiem, zrobiłeś ten szałas. Chociaż to ja bym mókł na deszczu, nie ty. -Powiedział, a po chwili zabrał rękę z mojej nogi i mocno mnie przytulił.

Byłem oczywiście oszołomiony, ale zaraz przycisnąłem go szczelnie do siebie. Usłyszałem jego cichy śmiech, przez co również się uśmiechnąłem.
                               *****
-Czy to jest tak, że możesz pojawiać się gdzie chcesz? -Zapytał Tae przeżuwając ostatni obiadowy kęs kiełbasy z wczorajszego, nocnego ogniska.

-Niezupełnie. -Wyznałem.

-Więc jak to wygląda? -Zaciekawił się, przeszywając mnie swoim spojrzeniem.

Był śliczny, choć musiałem przyznać, że ostatnio jego fryzura wyglądała dokładnie jak ta moja.

-Hmm... -Zastanawiałem się jak by mu to logicznie wyjaśnić. -Muszę jakby zobaczyć w głowie to miejsce. Muszę konkretnie wiedzieć, jak coś wygląda. Nie mogę sobie pomyśleć "chcę być obok Tae". Musiałbym najpierw wiedzieć, jak wygląda pokój, w którym jesteś. -Miałem nadzieję, że cokolwiek z tego zrozumiał.

-Czyli musiałbyś kiedyś wcześniej być w tym miejscu ? -Dopytywał.

-Niee. -Potrząsnąłem głową. -Wystarczyłoby, jakbym po prostu popatrzył na jakieś zdjęcie.

-Wooow. -Mruknął. -Ale super! -Powiedział już głośniej.

Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz