Prawdopodobnie spałabym dłużej, gdyby nie ten ciężar, który czułam na swojej klatce piersiowej. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po bokach głowy. Dopiero potem spojrzałam w dół. To Alan spał, a głowę miał położoną na moją klatkę piersiową. Również mocno mnie obejmował, jakby się bał, że ucieknę. Rozbawiła mnie ta myśl. Szepnęłam, że muszę wstać, ale Walker wymruczał coś bliżej nieokreślonego i objął mnie jeszcze mocniej. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać, aż brunet wstanie. I wyobraźcie sobie, że wstał. Po trzech godzinach! Podniósł się i przeciągnął.
- Dzień dobry- przywitał się.
- Oj, no nie wiem, czy taki dobry- odparłam.
- Coś się stało?- spytał.
- Nie, nic się nie stało. Nie licząc tego, że prawdopodobnie całą noc spałeś na mnie, to nic się nie stało- odrzekłam. Alan przeprosił mnie za to, a po chwili wspólnie jedliśmy śniadanie. Podczas posiłku Alan wydawał się być jakiś inny, niż dotychczas. Albo może mi się tylko tak wydawało? Nie wiem. Patrzył na mnie cały czas, aż w końcu rzekł:
- Zuri, znamy się już przez dłuższy czas, więc w pełni sobie ufamy, prawda?- skinęłam twierdząco głową.- Widzisz, zastanawiałem się nad tym od kilku dni. Zastanawiałem się mianowicie nad tym, czy nie chciałabyś spać ze mną w jednym łóżku. Ja tylko pytam, wybór należy do ciebie- zakończył. Milczałam. I co ja mam teraz zrobić? Jeżeli się zgodzę, to istnieje możliwość, że Al domyśli się moich uczuć. A jak się nie zgodzę, to Alan posmutnieje. O nie, nigdy! Nigdy nie pozwolę, żeby mój najlepszy przyjaciel był smutny.
- Pewnie- uśmiechnęłam się. Widać było, że moja odpowiedź bardzo ucieszyła Norwega, bo wstał z miejsca, podbiegł do mnie i porwał w ramiona. Zakręcił się wokół własnej osi i usiadł na krześle, a mnie posadził na swoich kolanach. Szczęśliwy patrzył mi w oczy, a ja szczęśliwa patrzyłam w jego oczy. Były takie śliczne. Takie błękitne.
- Idziemy dzisiaj na spacer?- zapytałam.
- Jeśli chcesz, to możemy- odparł.
- To ja naszykuję tylko Norę i możemy iść- zeskoczyłam z kolan bruneta i pobiegłam szykować Norę, a kiedy z nią skończyłam, wyszykowałam siebie. Już zamierzaliśmy wyjść z domu, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiony Walker otworzył je, a po chwili w salonie stali Christopher i Zara.
- Hej- przywitałam ich, a oni mnie.- Co tak wcześnie?- spytałam.
- Dla rodziców chrzestnych nigdy nie jest wcześnie- powiedział Comstock. Zaśmiałam się.
- Przywieźliśmy prezenty dla naszej chrześnicy- dopiero teraz zauważyłam ogromne torby, które mogły mieć z sto dwadzieścia litrów pojemności.
- Ojej, nie musieliście- wzruszyłam się.
- Dla ciebie też coś mamy- Marshmello wręczył mi torbę o pojemności stu trzydziestu litrów. Odebrało mi mowę. Nie mogąc powstrzymać łez szczęścia, najpierw mocno wyściskałam Zarę, a potem Chrisa. Oboje twierdzili, że to nic takiego, ale dla mnie była to ogromna rzecz. Rodzice chrzestni Nory opuścili nas dopiero przed dziesiątą wieczorem. Przeglądałam prezenty od Zary i Christophera, podczas gdy Alan brał prysznic. Potem to on pilnował mojej siostry,a ja korzystałam z łazienki. Gdy wszystkie wieczorne czynności zostały wykonane, razem z Alanem położyliśmy się spać. Do jednego łóżka. Leżeliśmy w ciszy, dopiero po paru minutach Al przyciągnął mnie do siebie. Wsparł się na łokciu i w ciemności odszukał mojego wzroku.
- Jesteś szczęśliwa?- szepnął, gładząc mnie po włosach.
- Jak jeszcze nigdy w życiu, jestem bardzo szczęśliwa- odpowiedziałam.
- Zara i Christopher to odpowiedni materiał na rodziców chrzestnych- powiedział brunet.
- O, i to bardzo!- zaśmiałam się.
- No co?-
- Christopher uwielbia pianki Marshall, więc na ich cześć nazwał się Marshmello, a Zara jest...no, normalna-
- Och, Zuri- niespodziewanie Alan nachylił się i...pocałował mnie. Przez moje ciało przebiegł rozkoszny dreszcz. Pozwoliliśmy sobie na tą krótką pieszczotę, bo po chwili smacznie spaliśmy, wtuleni w siebie.
************
Przyznać się, kto czekał z niecierpliwością na pocałunek Alana i Zuri? 💏
CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
Fiksi PenggemarSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.