~Nineteen~

184 13 4
                                    

Siedziałam wtulona w Alana. Myśl o tym, że w przyszłości miałam zostać żoną Norwega i mieć z nim dziecko, napawiała mnie ogromnym szczęściem. Nikt nie będzie lepszym ojcem niż Al.

- Jeśli chodzi o dziecko, dobrze by było już teraz wybrać dla niego imię- powiedział Alan. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- Już teraz?- zapytałam.

- No wiesz, żeby potem nie wybierać na ostatnią chwilę- odparł. Zapadła cisza. Żadne z nas nie miało pojęcia jak nazwać naszego przyszłego potomka. Czy moja mama też miała taki problem? A ja myślałam, że wybieranie imienia dla dziecka jest łatwe jak zabawa w chowanego. No cóż, przeliczyłam się.

- Wiem!- zawołał nagle Walker.- Ludzie Lodu!- dodał.

- Ludzie Lodu?- zmarszczyłam czoło.

- Ja wybiorę imię dla córki, a ty dla synka- po tym zdaniu ponownie zapadła cisza. Nic nie przychodziło mi do głowy, żadne imię. Długo się zastanawiałam, aż odezwał się Alan. 

- Jak będziemy mieć córkę, to nazwiemy ją Silje Romily- oświadczył.

- Niech zgadnę, Silje bo to jedna z twoich ulubionych postaci sagi Ludzie Lodu, a Romily na cześć mojej matki?- spytałam. Potwierdził. I najwyraźniej odgadł, że mam problem z wyborem imienia dla chłopca.

- Z jakim mężczyzną z całej sagi zżyłaś się najmocniej?- popatrzył na mnie uważnie.

- Hmmm,myślę, że był to Sølve. Tak, to był Sølve- kiwnęłam głową.

- No, to nasz syn będzie nazywał Sølve...- zaczął Al.

- Alan Walker. Alan na cześć ojca- dokończyłam. Wakie uśmiechnął się i pocałował mnie.

- Dziękuję, kochana- szepnął wzruszony. Siedzieliśmy wtuleni w siebie, ale całą tą magiczną chwilę zepsuła Nora, która się obudziła. Wstałam, wyszłam z salonu, a po krótkiej chwili wróciłam z niemowlakiem na rękach. 

- Trzymaj, tutusiek- zażartowałam, podając brunetowi dziecko.

- Ha, ha, ha, normalnie boki zrywać- odgryzł się. Przewróciłam oczami i udałam się do kuchni, by przyrządzić małej mleko. Kiedy wróciłam do salonu, błękitnooki gadał do Nory:

- Mam nadzieję, że w przyszłości razem z twoim siostrzeńcem lub siostrzenicą nie rozniesiecie całego domu w drobny kurz i pył- 

- Al, kochanie, dzieci to dzieci, ich natury nie okiełznasz- usiadłam obok niego i wręczyłam mu butelkę z pokarmem. 

- Masz rację- zgodził się.

- No własnie. I tak już za niedługo będzie trzeba zabiezpieczać dom- mówiąc to, spojrzałam na swoją siostrę. Obserwowałam jak Alan karmi Norę. Tyle zmieniło się w jego życiu. Kiedyś sam mi wyznał, że nigdy w życiu nie miał do czynienia z tak małymi dziećmi. I w ciągu kilku dni musiał włączyć tryb "ojciec", którego niestety niektórzy faceci są kompletnie pozbawieni. Albo tryb ten im zanika. Tak jak mojemu ojcu. To nie jest tak, że Zac zawsze był takim potworem. Nie, z początku był dobrym, kochającym mężem i ojcem. Cały koszmar zaczął się gdy skończyłam czternaście lat. Odetchnęłam i potrzepałam głową tak, jakby chciałam wyrzucić z niej wspomnienia związane z Zaciem. Brunet posłał mi troskliwe spojrzenie i powrócił do karmienia dziewczynki. 

Hey, can I help you? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz