Kolejnego dnia Alan postanowił, że skoczy na jakieś szybkie zakupy. Wstał wcześnie rano i po ogarnięciu się, wsiadł do swojego czarnego audi i pojechał do pobliskiego supermarketu. Kupił mleko modyfikowane, pampersy i takie tam rzeczy dla noworodka. Oprócz tego zaopatrzył się bułki, ser i inne artykuły spożywcze. Zapłacił za całość, a kiedy szedł z powrotem do auta, spotkał panią Hoede i małą Josie. Na ich widok uśmiechnął się.
- Dzień dobry- powiedział, zatrzymując się.
- Dzień dobry, Alanie- odrzekła kobieta. Jej córeczka patrzyła to na Alana, to na jego wózek z zakupami i w końcu zapytała:
- Mamo, a po co panu Walkerowi pampersy i mleko modyfikowane?- pani Hoede i Al spojrzeli po sobie.
- Wiesz, Josie- uklęknął.- Za niedługo będę mieć dzidziusia- wyjaśnił. Dziewczynka popatrzyła na młodego mężczyznę ze zdziwieniem.
- A gdzie jest teraz ten dzidziuś?- zainteresowała się.
- Narazie rośnie sobie w brzuszku swojej mamy- pogłaskał ją po główce. Mała jeszcze bardziej była zdziwiona.
- Ale co tam robi? Dlaczego rośnie w brzuszku?- wypytywała. Al westchnął.
- Josie, tata czeka- na ratunek brunetowi pośpieszyła matka dziewczynki. Josie Hoede pobiegła w stronę auta w podskokach. Alan rozmawiał jeszcze przez chwilę z panią Hoede, po czym pożegnali się i każdy udał się w swoją stronę. Po powrocie do domu, wypakował wszystkie zakupy i zabrał się za przygotowywanie obiadu. Nie wiedział czemu, ale zrobił większą ilość porcji łososia z brokułami. Wkrótce okazało się, że nie będzie jeść sam. Kiedy zasiadł do stołu, rozległ się dzwonek do drzwi. Wstał i poszedł otworzyć. Po drugiej stronie stali Zara i Christopher. Błękitnooki wpuścił ich do środka.
- A co tak ładnie pachnie?- spytała Larsson, czując unoszący się z kuchni zapach przygotowanego posiłku.
- Właśnie zrobiłem łososia z brokułami. Chodźcie, zapraszam- zaprowadził ich do salonu, następnie udał się do kuchni, nałożył im jedzenie na talerze i zaniósł. Potrawa była niezwykle pyszna, bo każdy wziął jeszcze po dokładce. Po skończeniu jedzenia, Alan zaniósł talerze do kuchni i wsadził je do zmywarki, zaś resztki łososia zostawił w piekarniku.
*****
- Jakieś wieści?- zapytał Comstock, gdy w trójkę siedzieli w salonie.
- Żadnych- odparł Walker, krzyżując ręce na piersi.- Ale mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj zadzwonią. Avie nie zostało zbyt wiele szpitali do sprawdzenia- dodał. Narzeczeni uśmiechnęli się na tą wiadomość. Wszystko wskazywało na to, że Tzurin i Nora wkrótce wrócą do Bergen. Resztę czasu przesiedzieli, rozmawiając. Błękitnooki pokazał też im kącik dla dziecka.
- My też musimy sobie taki zrobić- skomentował Chris.
- Ale my nie spodziewamy się jeszcze dziecka- zauważyła jego partnerka.
- Na zapas- złapał ją za dłoń. Al uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu. Ta dwójka idealnie do siebie pasowała. Byli wręcz stworzeni dla siebie, toteż Norweg wiedział, że będą szczęśliwi.
*****
Powoli zbliżał się późny wieczór. Comstock i Zara wciąż siedzieli u Alana i jakoś nie śpieszyło im się, by wracać do siebie. Akurat oglądali "Ostatni Jednorożec" , gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Pójdę sprawdzić kto to- powiedział Alan, wstał z fotela i poszedł. Po chwili wrócił w towarzystwie Mattiasa i Martina. Policjanci przywitali się z narzeczonymi i zajęli miejsce na kanapie.
- Mamy dwie wiadomości- poinformował Brånn.
- Dobrą i złą- dodał Tungevaag. Wszyscy wstrzymali oddech. Dobra i zła wiadomość. Przez chwilę Alan pomyślał, że dobra to taka, że znaleziono siostry, a zła, że znaleziono je martwe. Patrzył na gliniarzy w oczekiwaniu na odpowiedź. Miał wrażenie, że mijają godziny. Już chciał usłyszeć te informacje. Bardzo chciał.
- Więc?- odezwała się Zara. Ona też chciała już wiedzieć, podobnie jak Christopher.
- Zła wiadomość jest taka, że Zac Reimann nie żyje- wyznał w końcu Matt. Nie żyje? Skoro o tym wiedzą, to musi znaczyć, że...
- Dobra jest zaś taka, że znaleziono siostry Reimann- słysząc te słowa z ust starszego policjanta, Alan czuł się tak, jakby ktoś wyleczył wszystkie jego rany. Była to cudowna wiadomość!
- Na...naprawdę?- niedowierzał z początku, ale po potwierdzeniu tej informacji, zalał się łzami szczęścia.
- Kiedy je zobaczę?- spytał, kiedy już trochę się uspokoił.
- Za dwa dni, a przy dobrych wiatrach, nawet jutro- odrzekł młodszy glina.- Najpierw muszą je z Northampton do jakiegoś szpitala przewieźć- dopowiedział. Northampton? Ale przecież tam właśnie urodził się Al! Czyli Zuri pochodziła właśnie stamtąd. Dlaczego nie przyszło mu to do głowy? Zacisnął dłonie w pięści, a po chwili odetchnął głęboko. Zaraz napisał do rodziny i przyjaciół, powiadamiając ich o tym wspaniałym wydarzeniu.
***
Młody mężczyzna leżał w łóżku i przeglądał zdjęcia swoje i swojej ukochanej. Już wkrótce będzie spać obok niego. Nie mógł się doczekać. Chciał ją mieć już koło siebie, chciał ją przytulić i mocno wycałować.
- Już wkrótce Zuri i Nora będą ponownie z nami- powiedział do Happy'ego i Marshy, gdy ci wskoczyli na łóżko. Pies i kot rzucili się na niego i zaczęli lizać po twarzy. Oni także cieszyli się z tej wiadomości. A była to jedna z najlepszych, jaką w życiu dane było słyszeć Walkerowi.
CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
FanfictionSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.