~Sixteen~

196 13 2
                                    

Siedziałam w salonie i karmiłam Norę. Alan zapowiedział, że dzisiaj poznam jego rodziców i brata. Gdy zapytałam co z siostrą, odrzekł, że pracuje w Stanach i wróci prawdopodobnie za dwa lata. Westchnęłam. No cóż, skoro taką ma pracę. Spojrzałam na niemowlę, które piło mleko modyfikowane. Rodzina...No tak, faktycznie. Z żyjących jeszcze osób z rodziny został ojciec. Ale on nie zasłużył na to miano. Dlaczego to takie ścierwa muszą chodzić po ziemi, tego nie byłam w stanie pojąć. Obserwowałam jak butelka powoli się opróżnia, a gdy była pusta, postawiłam ją na ławie, a Norę podniosłam, by małej odbiło się po jedzeniu. Wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić z nią po domu. Będąc w kuchni podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Nic ciekawego na zewnątrz nie było, więc odwróciłam się, by wrócić do salonu, ale ktoś już zablokował wyjście z kuchni.

- Widzisz, Alan blokuje nam przejście- powiedziałam do niemowlęcia.- O, gotowe- dodałam, gdy małej się odbiło. Położyłam ją na swoim ramieniu. 

- Najedzony brzuszek to szczęśliwy maluszek- Alan podszedł do nas i lekko cmoknął mnie w usta.- A ty jadłaś?- zapytał.

- Nie, właśnie miałam sobie coś robić- odparłam. Brunet kazał mi iść położyć Norę do wózka i wracać do kuchni. Zrobiłam to i siedziałam przy stole, obserwując jak Al przygotowuje naleśniki. Podał mi je prosto pod nos.

- Chyba nie każesz mi tego wszystkiego zjeść?- spytałam. Milczał, a po chwili westchnął.

- No wiesz, na początku chciałem to zrobić- wyznał. Jęknęłam.- Ale zjesz, ile zjesz- dodał szybko. Odetchnęłam z ulgą. Natychmiast zabrałam się za jedzenie, a po posiłku pomogłam Walkerowi pozmywać.Potem siedzieliśmy w salonie. Gdy zegar powoli wskazywał trzecią popołudniu, rozległ się dzwonek do drzwi. Błękitnooki wstał i poszedł je otworzyć. Wrócił po chwili w towarzystwie kobiety, mężczyzny i młodego chłopaka. Na mój widok stanęli jak wryci w ziemię.

- Alan, dziecko drogie, dlaczego ukrywałeś przed nami fakt, że jesteś ojcem?- kobieta załamała ręce. 

- Mamo, to nie jest moje dziecko- zaprzeczył Alan. Trójka gości spojrzała na niego ze zdziwieniem, a potem przeniosła wzrok na mnie. Zeskanowali mnie, przeszywali wzrokiem. Nie wiedziałam co mam robić, nie ukrywam, ale trochę się bałam. Norweg podszedł do mnie, usiadł obok i szepnął do ucha:

- Idź do sypialni. Siedź tam, póki po ciebie nie przyjdę-

- Dobrze- skinęłam głową i opuściłam salon. Siedząc potem piętnaście minut w sypialni, zupełnie samej z Norą, która ostatnio spania nie miała, zastanawiałam się o czym rozmawia Al z rodzicami i bratem. Już zaczynałam sądzić, że Alan przetrzyma mnie całą wizytę rodziny w sypialni, ale po sekundzie drzwi się otworzyły i moim oczom ukazał się brunet. Zbliżył się do mnie i wziął ode mnie Norę. Gestem pokazał, żebym poszła do salonu. Skierowałam tam swoje kroki i usiadłam na kanapie. Al pojawił się obok mnie po krótkiej chwili. 

- Tzurin, dziecko, wiedz, że możesz liczyć na naszą pomoc- powiedział pan Walker. 

- Proszę?- zaskoczona jego słowami lekko drgnęłam.

- Alan wszystko nam wyjaśnił- odpowiedziała pani Walker.

- Zuri, pozwól, że przedstawię ci moich rodziców, Philip i HildeWalkerowie. A to mój młodszy brat, Andreas- już chciałam pochwalić Alana za jego zapłon, ale w porę ugryzłam się w język. Zamiast tego uśmiechnęłam się do rodziny Ala i mówiłam, że miło mi ich poznać. Rozpoczęliśmy dyskusję na zwykle tematy i wszystko było dobrze, dopóki Andreas nie zapytał:

- Dlaczego uciekłaś dopiero dwa tygodnie po śmierci swojej mamy?- zamarłam. Czy on naprawdę zadał mi to pytanie? Ojejku, jejku, jej! Co mam zrobić? 

- An, nie...- zaczął Alan, ale go powstrzymałam.

- Widzisz, Zac...- rozpoczęłam.

- Zac to twój ojciec?- przerwał mi brat Alana. Potwierdziłam skinieniem głowy.

- A Romily to moja mama. Wracając, Zac zachowywał się spokojnie, nie robił nic podejrzanego, więc myślałam, że się zmienił. Ale się pomyliłam- pokręciłam głową. To nie było zbyt przyjemne mówić o tym, o Zacu, którego już dawno nie nazywałam ojcem. Nie umiałam. Może i mnie spłodził, podobnie jak Norę, dał nam życie( no wiadomo, żeby powstało dziecko, potrzeba komórki jajowej i plemnika) i jedynie za to jestem mu wdzięczna, ale poza tym, nic. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na swoją malutką siostrę. Dziewczynka właśnie usnęła na rękach bruneta.

- Awww, uroczo wyglądasz z takimi maluszkami- szepnęła pani Hilde. 

- Sama mu to powtarzam- uśmiechnęłam się do kobiety. Alan zarumienił się i pośpiesznie odwrócił głowę. Kiedy wybiła godzina siódma, państwo Walkerowie i Andreas pożegnali się i wyszli. Z Alem zjedliśmy szybko kolację, potem wzięliśmy prysznic i położyliśmy się spać. Wtulona w chłopaka,uśmiechnęłam się, a po chwili usnęłam.

Hey, can I help you? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz