Alan obudził się chwilę po południu. Za oknem świeciło słońce, więc zapowiadał się piękny dzień. Cóż, zapowiadał, ale nie dla niego. Wiadomo, Tzurin i Nora. Chłopak jakimś cudem ściągnął się z łóżka, poszedł do kuchni i zrobił sobie kanapki na śniadanie. Brunetowi towarzyszyły zwierzęta. Happy i Marsha grzecznie siedzieli pod stołem, czekając aż Walker sam z siebie rzuci im jakiś smakowity kąsek. Błękitnooki zauważył, że pies i kot oblizują się na widok kanapki z łososiem, toteż dał im po kawałku. Puszyste kuleczki zjadły ze smakiem.
- Zadowolone?- uśmiechnął się. Po zakończeniu jedzenia, posprzątał kuchnię i udał się do łazienki. Po doprowadzeniu siebie do porządku, zszedł na dół i usiadł w salonie. Był sam, jeśli nie licząc szpica i norweskiego kota leśnego. Pojęcia nie miał, jak zbić ten czas oczekiwania na jakiekolwiek wieści o Zuri i jej młodszej siostrze. Nudziło mu się i to bardzo. Sprawdził Facebooka, Twittera i Instagrama, ale nie było nic, co by skomentował lub polubił. Po prostu przeleciał posty, z góry na dół. Nie miał żadnego pomysłu, czym się zająć. Na chwilę włączył telewizję, ale po pięciu minutach wyłączył go. Żadnego ciekawego programu. A może pogra na PlayStation? Nie, nie miał ochoty. Także więc, leżąc na kanapie, nie zauważył gdy minęło kilka godzin, a zegar wybił dwudziestą pierwszą.
************************************
Kolejnego dnia, tuż po porze obiadowej, do Alana przyszli goście. Brunet otworzył drzwi i wpuścił do środka Mattiasa i Martina. Policjanci udali się do salonu i usiedli na kanapie.
- Widzę, że zacząłeś normalnie jeść- powiedział Brånn, uśmiechając się i zerkając na pustą miskę po zupie.
- Tak, zacząłem- przytaknął Walker. Policjanci spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się.
- Avie zostały jeszcze do sprawdzenia tylko trzy szpitale- zakumonikował Tungevaag.
- Tylko trzy?- błękitnooki nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Ale zaraz...jakim cudem? Przecież niedawno było dziesięć. Jak udało się jej sprawdzić tyle szpitali w tak krótkim czasie? Al był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Wiedział, że właśnie w jednym z tych szpitali Max otrzyma adres Zaca Reimanna, a tym samym jego Tzurin i Nora zostaną odnalezione. Nie mógł się doczekać, kiedy ten dzień nastąpi, a wiedział, że już niebawem.
- Chcecie coś do picia?- popatrzył na swoich gości. Tamci pokręcili głowami. Resztę czasu przesiedzieli na rozmowie, zaś po ich wyjściu, Alan zabrał się za robienie kącika dla dziecka w sypialni. Skręcił łóżeczko, a poduszeczka i kocyk były w takim kolorze, który idealnie pasował dla chłopczyka i dla dziewczynki. Bo przecież płeć dziecka była jeszcze nieznana, prawda? Po złożeniu łóżeczka i wyścieleniu go, Walker ułożył w nim dwa pluszowe misie, zawiesił również karuzelkę, która będąc włączona, grała uspokajającą muzyczkę. Brunet uśmiechnął i po zakończonej pracy udał się do kuchni, gdzie usmażył sobie jajecznicę, którą zjadł z apetytem. Nie mógł się doczekać, aż jego dziecko przyjdzie na świat. Chciał już wiedzieć jak to jest, gdy trzeba wstawać w środku nocy, lub nie spać w ogóle, by siedzieć przy płaczącym dziecku. No, w sumie już to przerabiał, z Norą, ma się rozumieć. Popatrzył na salon i wyobraził sobie takie dwa małe brzdące, które ganiają za Happy'm i Marshą. Spojrzał na kalendarz. Obstawiał, że do końca tygodnia Zuri i jej młodsza siostra będą z powrotem u niego. A bynajmniej taką miał nadzieję.

CZYTASZ
Hey, can I help you? ✔️
FanfictionSiedemnastoletnia Tzurin Reimann musi uciekać od ojca tyrana z dwutygodniową siostrzyczką. Opuszcza rodzinny kraj i udaje się do zupełnie obcego sobie kraju. Właśnie tam poznaje Alana, który oferuje jej i malutkiej Norze swoją pomoc.